Kukbuk
Kukbuk
Panorama Sewilli, zielony dziedziniec kościoła (fot. Julia Zabrodzka)

Sewilla – instrukcja obsługi

Czym różni się café manchado od cortado? Czy wypada zamówić nasiona łubinu do wermutu? I jak duże powinny być tapas? Podpowiadamy, jak nie zgubić się w gąszczu kulinarnych terminów i obyczajów w stolicy Andaluzji.

Tekst: Julia Zabrodzka

Zdjęcia: Julia Zabrodzka

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 18 minut!

Wchodzę do baru. Nie widać ani cen, ani menu, ale wszyscy zachowują się tak, jakby znali jadłospis na pamięć. Może sami stali klienci? – zastanawiam się. Trudno też porozumieć się z kelnerami. Nie mówią po angielsku, a silny andaluzyjski akcent nie ułatwia zrozumienia. Pozostali goście patrzą na mnie z zaciekawieniem albo nie patrzą wcale. Zdezorientowana i zakłopotana zamawiam tylko kawę. Kiedy indziej chcę zjeść obiad, ale wszystkie restauracje są zamknięte, mimo że to wczesne popołudnie. Zrezygnowana ląduję w sieciowym fast foodzie. Chyba każdy podróżujący ma na koncie podobne doświadczenia. W różnych krajach panują przecież odmienne zasady, inne rzeczy uznaje się za oczywiste. 

W Hiszpanii obyczaje jedzeniowe są szczególnie trudne do rozgryzienia, bo czasem nawet w obrębie jednego regionu mogą bardzo się różnić. W Granadzie do piwa podawana jest przekąska, czasem całkiem spora. Na nic podobnego nie należy jednak liczyć w Sewilli, mimo że oba miasta leżą w Andaluzji. Z drugiej strony szkoda ograniczać się do lokali, gdzie wszystkie potrawy opisane są po angielsku. Nawet jeśli nie trafimy do pułapki na turystów, nie poznamy w ten sposób bogactwa lokalnych smaków. Do Sewilli podróżuję regularnie od kilku lat. W sumie spędziłam w tym mieście kilka miesięcy, ale podczas każdej podróży odkrywałam coś nowego. Poniżej znajdziecie kilka zasad, które ułatwią wam poruszanie się w świecie sewilskiej gastronomii, ale z pewnością i tak niejedno was tam zaskoczy.

Śniadanie

Mieszkałam w Sewilli już ponad miesiąc, a ciągle nie zauważyłam, że miejscowi na śniadania wychodzą z domu. Nie miałam odruchu, żeby rano zajrzeć do baru w sąsiedztwie. Dopiero kiedy znajomy zaprosił mnie na śniadanie do knajpki, odkryłam, jaki to świetny zwyczaj. Bo czy może być coś przyjemniejszego niż gorąca, chrupiąca bułka z oliwą i przecierem ze świeżych pomidorów, zajadana w słońcu i popijana gorącą kawą z mlekiem? A wszystko za 2 euro.

Śniadanie w Sewilli, pieczywo z szynką i awokado, kawa (fot. Julia Zabrodzka)

Śniadanie nie zawsze figuruje w menu, choć oferuje je większość lokali otwartych od rana. Podstawowa wersja to media tostada (pół bułki podgrzanej w piecyku), standardowo podawana z aceite, czyli oliwą, i sosem z pomidorów lub miodem. Cała bułka to una tostada lub entera. Często cena podawana jest za pieczywo i dowolną kawę. Zdarza się, że taki zestaw może kosztować zaledwie 1,20 euro. Za dodatki, jak szynka serrano, ser, awokado czy pierś z indyka, trzeba dopłacić.

W Hiszpanii obyczaje jedzeniowe są szczególnie trudne do rozgryzienia

Do najpopularniejszych lokali śniadaniowych należy Cafe Piola przy Alameda de Hercules. System zamawiania śniadania jest tu dokładnie rozpisany, a barmani świetnie mówią po angielsku. Mają też doskonałą pamięć do twarzy i imion, dzięki czemu już przy drugiej wizycie możemy poczuć się jak stali klienci. Ceny podawane są osobno za jedzenie i kawę. Pół bułki kosztuje tu 0,80 euro (mamy sześć rodzajów pieczywa do wyboru), a większość dodatków, jak masło, oliwa, przecier pomidorowy, miód czy krem czekoladowy, stoi na barze. Każdy może z nich korzystać w dowolnych ilościach. Cafe Piola oferuje kilkanaście stolików we wnętrzu i co najmniej drugie tyle pod gołym niebem. W weekendy przed południem trudno znaleźć wolne miejsce, ale warto poszukać lub poczekać.

Cafe Piola
Plaza Alameda de Hercules 57

Reklama

Kawa

W całej Hiszpanii poza kawiarniami sieciowymi nie używa się takich określeń jak latte czy cappuccino. Café negro to kawa czarna. Café con leche, czyli kawa z mlekiem, ma z kolei kilka odmian. Cortado to kawa z odrobiną mleka, a manchado to mleko zabarwione kawą (Andaluzyjczycy często zjadają „d” w obu słowach). Zazwyczaj wszystkie rodzaje kawy kosztują tyle samo, nawet jeśli mleko krowie zamienimy na roślinne, a do tego poprosimy o kilka kostek lodu. Standardowa cena w Sewilli to 1,20 euro.

Tradycyjne tapas z Sewilli (fot. Julia Zabrodzka)

Kiedy na obiad

Sewilczycy, podobnie jak większość Hiszpanów, mają określone godziny posiłków. Koło godziny 17, gdy ja zazwyczaj głodnieję, prawie wszystkie szanujące się restauracje są zamknięte. Tylko nieliczne informują, że kuchnia działa u nich przez cały dzień. W większości są to lokale w bardziej turystycznych rejonach, nastawione na przyjezdnych. Standardowo obiad można zjeść od południa (zazwyczaj o tej porze kończy się serwowanie śniadań) do godziny 16, a kolację od 20 lub nawet 21. W czasie między obiadem a kolacją część restauracji się zamyka, a inne oferują tylko zimne przekąski garmażeryjne i napoje. Najwięcej lokali czynnych cały dzień mieści się w okolicach katedry i na ulicy San Fernando przy Alkazarze. Kilka jest też na plaza de la Encarnación. Lokale nastawione na turystów mają specyficzną atmosferę, ale nie trzeba się do nich zrażać – wiele z nich serwuje smaczne i niezbyt drogie jedzenie.

Sewilla, ostrygi z cytryną (fot. Julia Zabrodzka)

Tapas i raciones

W wielu sewilskich (i nie tylko) restauracjach potrawę można zamówić w trzech rozmiarach: tapa, ½ ración, ración, czyli przekąska, pół porcji i porcja. – Tapa to zwyczaj pochodzący z południa Hiszpanii – twierdzi Javier de Rueda, sewilski restaurator. – Maleńka porcja do kieliszka wina, po której idzie się do domu. Jednak teraz nawet tu, w Sewilli, jest mnóstwo lokali sprzedających tapas, które wcale nie są tapas, tylko platos, całymi daniami. Zamawiasz przekąskę, a dostajesz posiłek – narzeka.

Faktycznie, tapas w Sewilli bywają całkiem spore i często jedna lub dwie z powodzeniem mogą zastąpić obiad lub kolację. Z punktu widzenia klienta jest to dobry interes, zwłaszcza jeśli zapewniają stosunek ilości do ceny lepszy niż przy pełnym daniu, co się zdarza. Mnie zazwyczaj wystarcza jedna lub dwie tapas, aby najeść się do syta. Sewilczycy, podobnie jak Hiszpanie w innych regionach, lubią wychodzić do restauracji dużą grupą i zamawiać jedzenie para compartir, to znaczy do podziału dla wszystkich. Potrawy stawiane są wówczas na środek stołu i każdy może nałożyć na talerz, co chce. W tym przypadku sprawdzają się raciones. Jeśli jednak podróżujecie w pojedynkę lub w parze, na początek najlepiej zamówić przekąski.

Sewilczycy, podobnie jak większość Hiszpanów, mają określone godziny posiłków

Aperitif i inne napoje

Mieszkańcy Sewilli uwielbiają wstępować do baru przed obiadem lub kolację, by w gronie znajomych wypić kieliszek wina lub szklaneczkę wermutu. W sobotę całe grupy wędrują od jednego lokalu do drugiego. W pełnym drzewek pomarańczowych mieście popularnym trunkiem jest vino de naranja, czyli słodkie i gęste wino pomarańczowe, sporządzane ze skórkami gorzkich pomarańczy. Na drugim miejscu można wymienić wermut, czerwone aromatyzowane wino podawane zazwyczaj z lodem i plasterkiem cytryny. – Con sifón? – pytają czasem barmani, bo wermut może być lekko rozcieńczony wodą z syfonu.

W pełnym drzewek pomarańczowych mieście popularnym trunkiem jest vino de naranja

Jeśli chodzi o piwo z beczki, to podstawowym rozmiarem, w jakim się je zamawia w Hiszpanii, jest caña. Nie trzeba dodawać, że piwa, bo słowo to jest jednoznaczne, jeśli chodzi o rodzaj trunku – może jednak być mylące w odniesieniu do objętości. W Sewilli una caña to około 250 mililitrów piwa. Ta sama ilość w butelce, nazywanej botellín, jest zazwyczaj ciut tańsza. Do Sewilli nie dotarła moda na krafty, więc w większości barów z nalewaka można zamówić tylko piwa dużych hiszpańskich browarów, pozbawione wyraźnego charakteru.

Reklama

Nie ma też zwyczaju mieszania piwa z sokiem, ale można zamówić je w wersji clara de limón, czyli piwo pół na pół z gazowaną lemoniadą, lub una clara – ze słodką wodą gazowaną. Coraz częściej spotykane jest też piwo bezalkoholowe, czyli sin alcohol. Una caña sin ?będzie zrozumiane jako małe piwo bezalkoholowe z beczki. Rzadziej zdarza się piwo ciemne, czyli cerveza oscura. W niektórych barach do wina, wermutu lub piwa podawane są zielone oliwki lub altramuces, przypominające bób nasiona łubinu białego w słonej zalewie. W lokalach serwujących tylko napoje często nie ma miejsc siedzących – klienci stoją przy ladzie barowej lub wysokich stolikach.

Panorama Sewilli (fot. Julia Zabrodzka)

Podczas fiest, takich jak Feria de Abril, popularnym drinkiem w Andaluzji jest rebujito. To połączenie wzmocnionego wytrawnego białego wina, takiego jak lokalna manzanilla, ze sprite’em lub 7-upem. Proporcje mogą być różne, ale zawsze jest to świetne orzeźwienie.

W niektórych barach do wina, wermutu lub piwa podawane są zielone oliwki

Latem warto też spróbować tinto de verano, specjału popularnego w całym kraju. Czerwone wino miesza się ze słodkawą gazowaną wodą lub lemoniadą i podaje z lodem. Oczywiście w wielu lokalach można również zamówić sangrię, której skład bywa różny. Jednak zawsze podstawą jest czerwone wino z lodem i wkrojonymi owocami.

Sewilskie przekąski

W wielu barach prócz ciepłych dań i przekąsek można zjeść także dania garmażeryjne, które wystawiane są na ladzie. Bywają ratunkiem, jeśli ktoś przeoczy porę obiadu i kuchnia jest już zamknięta. Do klasycznych propozycji należą:

  • Salpicón de mariscos – sałatka z pomidorów, papryki i cebuli z owocami morza, najczęściej krewetkami, paluszkami surimi i małżami.
  • Papa saliñadas – gotowane ziemniaki na zimno z surową cebulą, pomidorem i papryką, polane oliwą z octem winnym. Ten sam zestaw dodatków towarzyszy też pulpo aliñado, czyli ośmiornicy, oraz huevas aliñadas – to propozycja dla odważnych.
  • Ensaladilla rusa – sałatka majonezowa w wersji podstawowej z ziemniakami, cebulą, tuńczykiem i jajkiem.
  • Salmorejo – andaluzyjska odmiana chłodnika. Przygotowuje się go ze świeżych pomidorów, chleba oliwy i czosnku. Polewa się go dodatkową porcją oliwy i podaje z drobno pokrojoną szynką i jajkiem, czasem tuńczykiem. Obok gazpacho jest to najlepsze danie na upały. Często bywa elementem zestawu obiadowego, tzw. menú del día.
  • Caracoles i cabrillas – wiosną w wielu miejscach pojawiają się duże napisy: hay caracoles y cabrillas. Te nieduże ślimaki podawane w sosie własnym, lekko przyprawione (caracoles) lub w sosie pomidorowym (cabrillas), to sezonowy przysmak sewilczyków, którzy najchętniej zamawiają je do piwa. Bardziej popularna wersja to caracoles.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk