Właśnie – w pewnym wymiarze była to też podróż kulinarna. Jak wyglądają polskie góry od strony kulinarnej?
M.S.: W większości polskich gór o dobre restauracje jest łatwiej niż w Bieszczadach czy Beskidzie Niskim, ale i tam da się znaleźć fantastyczne miejsca. W Bieszczadach cudownie zjecie przy wspólnym stole w Miętowym Aniele czy Przystanku Cisna, w Beskidzie Niskim koniecznie trzeba odwiedzić Stary Dom Zdrojowy w Wysowej-Zdroju. Serwują tam pierogi beskidzkie z czosnkiem niedźwiedzim, masło rydzowe czy świeżo wypiekany przez właścicielkę chleb – nie trzeba zostawać na noc, by zjeść, a restauracja jest czynna codziennie. W Tatrach, Sudetach czy Górach Świętokrzyskich gospodarze wychodzą z założenia, że dadzą gościom swobodę wyboru i nie serwują posiłków. My, będąc w Jeleniej Górze, wybraliśmy się na kulinarne łowy i – o ironio – nasze najciekawsze doświadczenia nie były związane z polską kuchnią! Na rynku w restauracji Ratusz 48, gdzie gotuje Igor Plis, serwują obłędne azjatyckie smaki. Z kolei w Zakopanem znaleźliśmy trzy supermiejsca dla tych, którzy szukają polskiej kuchni. Drukarnia Smaku Cristina – brak słów, by opisać jakość jedzenia i lokalne produkty. Restauracja Zakopiańska może się pochwalić pierogami z ziemniakami z ogniska – najlepszymi, jakie jedliśmy w życiu! Po niesamowite smaki warto też wybrać się na Gubałówkę, do restauracji Kiyrnicka by Seguła. W każdych górach można znaleźć lokalne specjały: w Sudetach najbardziej smakowały nam sery z Łomnickiej Hali Mlecznej. Na Podhalu niech zgubi podeszwę w bucie górskim ten, kto nie zje moskola – smażonego na blasze placka z ziemniaków, które zostały z obiadu. Beskid Śląski serwuje wybitne placki ziemniaczane z blachy, a w Beskidzie Niskim zjemy dużo czosnku niedźwiedziego i rydzów. W Bieszczadach – fuczki, czyli placki ziemniaczane z kapustą kiszoną zamiast ziemniaków. Chleb zastępuje się tam proziakami z mąki, wody i sody.