Czasami warto zadać sobie proste pytanie: co może pójść nie tak w trakcie przygotowywania danej potrawy? W przypadku pad thai do głowy przychodzą mi dwie rzeczy: niewłaściwa konsystencja oraz zaburzona równowaga smaków.
Pad thai to street food, który składa się z wielu produktów wymagających różnego rodzaju obróbki termicznej – najczęściej dość krótkiej, jeśli chcemy wydobyć z nich to, co najlepsze. Łatwo skończyć z przesmażonymi, skurczonymi krewetkami, suchym kurczakiem, zwiędłymi kiełkami, przypaloną szalotką lub wręcz przeciwnie: z surowym mięsem albo twardym makaronem pływającym w rozwodnionym sosie. Żeby uniknąć tych wpadek oraz zapewnić sobie spokój, warto poświęcić więcej czasu na preparację, nazywaną w kuchennym żargonie “mise en place”, żeby wszystkie produkty mieć pod ręką w gotowej do trafienia na patelnię formie.
Profesjonalni kucharze mają obsesję na punkcie tego kroku – im więcej rzeczy zrobi się wcześniej, tym sprawniejszy i szybszy będzie serwis. Domowi kucharze mają tę przewagę nad kucharzami pracującymi w restauracji, że zazwyczaj dobrze wiedzą, ile porcji mają przygotować oraz o której przyjdą goście. W lokalu gastronomicznym, o ile nie jest to przybytek przyjmujący tylko gości z rezerwacjami, praktycznie nie da się tych rzeczy przewidzieć.