Kukbuk
Kukbuk

Musisz mieć ukończone 18 lat, aby korzystać z tej treści.

Czy jesteś pełnoletni?

Trufla: Mozart wśród grzybów

Cztery i pół tysiąca euro kosztuje w tym roku kilogram trufli na Międzynarodowych Targach Białych Trufli w Albie. Impreza trwa od 12 października do 8 grudnia, ale to właśnie w połowie listopada Tuber magnatum Pico smakuje najlepiej. A rocznik 2024 okazał się dla tych grzybów wyjątkowo szczodry.

Krytyk winiarski i dziennikarz, redaktor naczelny "Fermentu", autor książek o tematyce winiarskiej.

Tekst: Tomasz Prange-Barczyński

fot. Tomasz Prange-Barczyński

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 5 minut!

Fiera Internazionale Tartufo Bianco d’Alba ma w tym roku swą 94. edycję i jest czołowym targiem truflowym na całym globie. Jakość piemonckich grzybów uznawanych za najlepsze na świecie (nie mówcie o tym Chorwatom z Istrii) podkreślano już w XVIII wieku. Sam Gioacchino Rossini, twórca Cyrulika sewilskiego i być może najwybitniejszy kucharz wśród kompozytorów nazywał truflę „Mozartem wśród grzybów”. Dziś trufle są rozchwytywane zarówno przez michelinowskie restauracje, jak i prywatnych i (zwykle majętnych) koneserów ich wyjątkowego aromatu.

fot. Tomasz Prange-Barczyński

Na placu

W sobotni ranek pod rozległym namiotem rozstawionym na Cortile della Maddalena między głównym deptakiem Alby, Via Vittorio Emanuele, a Piazza Falcone, kłębił się tłum. Ciekawscy, którzy przyszli tylko powąchać białe trufle po sto kilkadziesiąt euro za niewielki grzybek mieszali się z profesjonalnymi kupcami. Wbrew pozorom w powietrzu nie unosił się charakterystyczny intensywny zapach, bo wszystkie trufle trzymane były bądź pod słoikami, bądź w przypominających chlebaki pudłach z przeźroczystego tworzywa. Sprzedawcy, a wielu z nich to prawdziwi koncesjonowani trifulau, nie tylko handlarze, ale i zbieracze, zachęcali na szczęście do prób olfaktorycznych uchylając na chwilę wieka. Każda trufla była precyzyjnie oznaczona, miała podaną wagę i cenę. By znaleźć się w sprzedaży na targu, grzyby musiały wcześniej przejść badanie wyspecjalizowanych sędziów, których stanowisko znajduje się na podwyższeniu, w samym środku namiotu. Ci nie tylko je ważą, ale też oceniają stan, świeżość, woń i twardość. – Najpierw powinieneś poczuć aromat czosnku, który po chwili zmieni się w nutę miodową, ta zaś ewoluuje w klasyczny zapach grzybowy – wyjaśnił mi jeden z jurorów, delikatnie macając dorodną truflę i podtykając mi ją pod nos.

Kogo nie stać na same grzyby – cena w tym roku to 4500 euro za kilogram, czyli od kilkudziesięciu do kilkuset euro za sztukę – może zaspokoić podniebienie zdecydowanie tańszymi produktami, które są aromatyzowane truflami, od anchovies i smalcu, po lokalne sery i wędliny czy oliwę. Nie brak też na targach innych specjałów z Langhe, Monferrato i Roero: dorodnych prawdziwków, świeżych makaronów, ryżu, orzechów, nugatów i miodu.

Jest i wino. Oprócz licznych stoisk poszczególnych producentów, całą jedną ścianę Fiera zajmuje wine bar z kilkuset różnymi etykietami. Ceny – od 4 euro za kieliszek favority, dolcetto czy grignolino, po 9 za barolo. Bar pełni również rolę bufetu. Najdroższe danie, za 48 euro, to jajko ze startymi białymi truflami. Można wziąć same trufle za 43 euro. Jajo in purezza w karcie nie figuruje.

fot. Tomasz Prange-Barczyński

W chaszczach Verduno

Tegoroczny sezon truflowy jest uważany za bardzo dobry. Od października dużo padało, czego doświadczyłem w początkach miesiąca pod Verduno, w jednej z gmin, gdzie produkuje się barolo. W bezlitośnie siąpiącym deszczu, owinięty w nieszczelną foliową pelerynę à la Prezes, łaziłem po błotnistym wzgórzu porośniętym leszczynowym sadem za nieprzejmującym się aurą trifulau i jego psem. Znaleźliśmy (– Oni znaleźli?! – żachnął się pies) dwa niewielkie grzyby: biały i czarny, bo i czarne w Piemoncie można spotkać. Te na targu w Albie były zazwyczaj zdecydowanie bardziej okazałe. Większe okazy miał też w bagażniku swego auta nasz grzybiarz, który, widząc nieco rozczarowane efektem godzinnej wycieczki twarze, chciał udowodnić, że bywa w tym fachu lepiej.

Truflarz to ciężki zawód, wymagający samozaparcia, kondycji, znajomości terenu, ale też dobrej komunikacji z psem i umiejętności wyszkolenia go. A to proces wieloletni. Każdy zbieracz musi też mieć koncesję, co zrozumiałe przy cenach, jakie osiągają grzyby.

 

fot. Tomasz Prange-Barczyński

Na zamku w Roddi

Mroczne castello, którego budowę miejscowi notable rozpoczęli jeszcze w XI wieku, przykuwa uwagę miłośników architektury strzelistym donżonem. Sybaryci wspinają się doń wąskimi uliczkami Roddi przede wszystkim z powodu trufli. W zamku, w położonym w granicach DOCG Barolo miasteczku, znajduje się Tuber Hub, ważna edukacyjna placówka poświęcona cennym grzybom. W Castello di Roddi odbywają się liczne wykłady, warsztaty i lekcje gotowania. Ale też kolacje z truflami w roli głównej. Na zaproszenie konsorcjum Alta Langa (o tym musującym winie już za chwilę), brałem udział w jednej z nich.

Działo się to 7 listopada tego roku, a gotował Enrico Marmo z gwiazdkowej restauracji Balzi Rossi leżącej na brzegu Morza Liguryjskiego, tuż przy granicy z Francją. Wszystko było wybitne: zarówno pieczona dynia polana sosem na bazie parmezanu na przystawkę, jak i danie główne w postaci skropionego esencją z pieczonego kurczaka fileta z serioli czy czerwone jabłko z Cuneo z ryżem na mleku zaserwowane na deser. Wieczór skradło jednak primo; głównego składnika byliśmy pewni na długo zanim potrawa znalazła się na stole. Dolatujący z kuchni aromat świeżo startych białych trufli wypełniał zamkową salę jadalną i podnosił temperaturę, której nie były w stanie stonować kolejne kieliszki dwudziestu różnych bollicine z Alta Langa. I w końcu na stole pojawiło się do luksusowo proste risotto z porem i szałwią bogato okraszone płatkami Tuber magnatum Pico. Do tego un bicchiere pas dosé. Czy muszę pisać więcej?

 

fot. Antonio Perrone / Consorzio Alta Langa

Bąbelki z wysokich wzgórz Langhe

Biała trufla przede wszystkim pachnie. Smak ma subtelny i nie tak ekscytujący, jak aromat, dlatego warto, by podawane wino jej nie przyćmiło. Moim prywatnym zdaniem piemonckie nebbiolo jest dla tartufo bianco za mocne. To wino dużo lepiej sprawdza się z tańszymi truflami czarnymi. Co innego bąbelki!

Pierwsze wina musujące robione metodą szampańską powstały w Piemoncie już w XIX wieku, a od ok. 1850 roku zaczęto uprawiać w regionie pinot noir. Musiało jednak minąć 150 lat, by w końcu w 2002 oficjalnie zarejestrowano DOC Alta Langa. To niewielka apelacja obejmująca zaledwie 350 ha winnic położonych w trzech prowincjach: Alessandria, Asti i Cuneo. Charakteryzuje się wyśrubowanymi standardami jakości.

Wina, wyłącznie rocznikowe, robi się z pinot noir i chardonnay. Muszą dojrzewać co najmniej 30 miesięcy na osadzie, a i tak wielu producentów prześciga się, by dojść w tym procederze nawet do 10 i więcej lat. Alta Langa obejmuje wyłącznie musiaki wytrawne – od pas dosé, przez extra brut, po brut. To ekskluzywny klub – należy do niego zaledwie 90 winogrodników. Jakość jest za to najwyższa, a apelacja, od rocznika 2008 ze statusem DOCG, dorównuje poziomem takim tuzom jak Franciacorta czy TrentoDOC. I co najważniejsze – wina z Alta Langa tworzą z białymi piemonckimi truflami parę idealną.

Interesuje Cię świat wina i innych alkoholi? Dołącz do naszego newslettera KUKBUK Spirits i regularnie otrzymuj najciekawsze wywiady, artykuły i przepisy prosto do swojej skrzynki.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk