Różowe – żeby nie było nudno
W różowym musiaku już sam kolor robi robotę. Musujące rosé jest optymistyczne, wesołe i trochę niepoważne. Lubi imprezy z tańcami, planszówkami, przebierankami. To wino zdecydowanie bardziej owocowe niż białe musiaki – wyraźnie czuć w nim maliny, truskawki, poziomki, wiśnie. Spodoba się więc nie tylko znawcom, ale i tym, którzy po wino sięgają okazjonalnie. „Różowe wina musujące sprawdzą się jako doskonały aperitif, choć to raczej dekadencka zabawa, skoro można udanie łączyć je zarówno z sashimi z tuńczyka, risottem z prawdziwkami, jak i prawdziwym madziarskim gulaszem. Wszystko za sprawą doskonałej kwasowości, perfekcyjnej struktury, wyrazistych aromatów i połączenia powagi i świeżości” pisze Tomasz Prange-Barczyński, redaktor naczelny Fermentu. Jeśli chodzi o polskie różowe wina musujące, z przyjemnością sięgnęłabym po Pét-Nat Rosé 2024 z Winnicy Marcus (Złoty Korek w tegorocznej edycji konkursu Polskie Korki 2025) zrobiony z rzadkiej w polskich winnicach odmiany, czyli z dornfeldera. „Spod ręki Marka Bandiaka wyszło wino soczyste, lekko naturalizujące i znakomicie orzeźwiające, o nutach dojrzałych czereśni, czarnej porzeczki i jeżyny wspartych odrobiną kwaśnej czerwonej porzeczki w końcówce” pisze o nim Maciej Nowicki. Nie wiem tylko, czy jest jeszcze gdziekolwiek dostępne, bo cieszyło się ogromną popularnością. Gdyby więc nie udało się kupić, proponuję doskonałe zastępstwo: Pinot Noir Brut 2022 z Winnicy Aris. To już nie jest zabawowy pét-nat, a wino znacznie poważniejsze. Powstaje metodą tradycyjną (jak szampan) wyłącznie z – jak już wskazuje nazwa – odmiany pinot noir. Pachnie cytrusowo, z przyjemnymi akcentami leśnych malin i poziomek, a jego delikatne musowanie i solidna wytrawność sprawiają, że jest świetnym wyborem do jedzenia. Podawałabym go zwłaszcza do owoców morza, sałatek z sosem winegret oraz do deserów – np. do panna cotty z malinami.