Kukbuk
Kukbuk
Kobieta trzymająca talerz z kimchi (fot. Portuguese Gravity / unsplash.com)

(Nie)koreańskie kimchi?

Odpowiedź na pytanie, czym jest kimchi i jak należy je przygotowywać, może być zasadnicze. Zwłaszcza gdy kiszona kapusta staje się przyczyną kulturowego konfliktu między Koreą Południową a Chinami.

Tekst: Marta Cyzio

Zdjęcie główne: Portuguese Gravity / unsplash.com

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 8 minut!

Może być fermentowane albo kiszone, koniecznie z dodatkiem chili – kimchi to zdecydowanie kulinarny hit ostatnich lat. Coraz częściej jadamy je nie tylko w restauracjach, ale również zaopatrujemy się w słoiczki z tym specjałem na wynos czy nawet podejmujemy się zrobienia go w domowym zaciszu. Najlepiej smakuje samo, ale w połączeniu ze smażonym ryżem, makaronem albo w plackach sprawdza się równie wyśmienicie (sprawdź, do czego wykorzystać kimchi i jakie dania z niego zrobić >>). Choć ze specyficznym smakiem kimchi jesteśmy już dobrze zaznajomieni, wciąż nie do końca wiemy, czym ono dokładnie jest i skąd pochodzi. Tymczasem kwestia tego, jak należy je robić i które składniki muszą się w nim znaleźć, właśnie stało się zarzewiem kolejnego konfliktu między Koreą a Chinami. 

Jak się robi kimchi (fot. Matt Seymour / unsplash.com)

fot. Matt Seymour / unsplash.com

Czym jest kimchi i jak się je robi? 

Kimchi zwyczajowo jest utożsamiane z koreańską kulturą kulinarną. I nic w tym dziwnego, bo to właśnie w Korei cieszy się największą popularnością. Tradycyjnie przygotowuje je się z fermentowanej lub kiszonej kapusty pekińskiej (zobacz, jak zrobić klasyczne koreańskie kimchi >>), do której dodaje się papryczki chili i gochugar. Choć w tej wersji jada się kimchi najczęściej, można je także zrobić z czerwonej kapusty, rzepy, a nawet ogórka (sprawdź przepisy na kimchi z różnych warzyw, na przykład brukselki i jarmużu >>). 

Kimchi jest bardzo zdrowe, a to ze względu na dużą zawartość witaminy C, beta-karotenu, wapnia, żelaza i fosforu

Koreańczycy lubią podawać je jako przystawkę albo przygotowują z nim inne tradycyjne dania, jak zupa, smażony ryż lub placki. Niezależnie od tego, co wybierzemy w Korei, jedno jest pewne: żaden obiad nie może się obejść bez kimchi. Tym bardziej że jest ono bardzo zdrowe, a to ze względu na dużą zawartość witaminy C, beta-karotenu, wapnia, żelaza i fosforu. Co więcej, mogą je spożywać również osoby na diecie, ponieważ sfermentowana lub kiszona kapusta jest niskokaloryczna.

Sklep z plecakami z napisem Made in Korea (fot. Adli Wahid / unsplash.com)

Kimchi jest tak popularne w Korei, że większość Koreańczyków przeznacza na jego przechowywanie oddzielną lodówkę. Wcześniej było zazwyczaj umieszczane w glinianych naczyniach, które następnie ustawiano z dala od innych produktów spożywczych. Wszystko przez to, że tak fermentowana lub kiszona kapusta ma specyficzny, intensywny zapach, który nie każdy uznaje za przyjemny. Nietrudno zauważyć, że dla Koreańczyków kimchi jest bardzo ważnym elementem kultury.

W jego przygotowywaniu biorą udział całe rodziny, a wszystko odbywa się w ramach szczególnego rytuału, nazywanego kimjang, który w 2013 roku został wpisany na światową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Określenie międzynarodowych standardów robienia kimchi było nawet przedmiotem ogólnoświatowej debaty, która zakończyła się wskazaniem i spisaniem konkretnych wymagań przez ONZ w 2001 roku. 

Stwierdzenie, co wyróżnia kimchi i czym ono dokładnie jest, wciąż budzi kontrowersje

Pomimo tych regulacji stwierdzenie, co wyróżnia kimchi i czym ono dokładnie jest, wciąż budzi kontrowersje. A to głównie za sprawą tego, że w typowy dla niego sposób przetwarzać można różne warzywa, co sprawia, że rodzajów kimchi jest de facto mnóstwo. Co więcej, bardzo podobne dania jadają również Chińczycy i Japończycy. I tak – właśnie z powodu kiszonej kapusty – rozgorzał kolejny kulturalny spór między Koreą a Chinami. 

Kimchi, kuchnia azjatycka (fot. Melanie Andersen / unsplash.com)

Kimchi czy pao cai, czyli o co chodzi w koreańsko-chińskim konflikcie

Wszystko za sprawą ogłoszonych niedawno przez ISO (International Organization for Standardization) nowych zasad dotyczących produkcji, transportu i przechowywania pao cai, czyli chińskiego przysmaku będącego niczym innym, tylko solonymi i sfermentowanymi warzywami. Nowe regulacje wymuszają znaczące zmiany przede wszystkim na firmach działających w Syczuanie, chińskiej prowincji, gdzie produkuje się najwięcej pao cai. Choć większość producentów sama domagała się standaryzacji od ISO, regulacje są na tyle poważne, że wywołały spore niezadowolenie, którym zainteresowały się chińskie media.

Na reakcję nie trzeba było długo czekać – kilka dni po ogłoszeniu przez ISO nowych zasad media w Chinach podały, że dotyczą one również kimchi i firm zajmujących się jego produkcją, mimo że w dokumencie znajdziemy bezpośredni zapis wskazujący na to, że regulacje nie odnoszą się do kimchi. Informacje podawane w chińskich mediach tak zbulwersowały Koreę Południową, że sprawę skomentowało samo tamtejsze ministerstwo rolnictwa, powołując się na dokumenty z 2001 roku i wyraźnie różnicując cechy kimchi i pao cai. 

Kimchi jest przyczyną dyplomatycznych starć nie po raz pierwszy

Niemniej kimchi jest przyczyną dyplomatycznych starć nie po raz pierwszy. Dokument, który obecnie posłużył Korei Południowej do wyjaśnienia sytuacji z Chinami, został spisany po podobnym konflikcie z początku wieku – z Japonią. Wtedy również chodziło o wyraźne rozgraniczenie dwóch podobnych do siebie dań oraz wiążących się z ich produkcją regulacji i certyfikacji. Kto by pomyślał, że to pikantne i specyficzne danie może aż do tego stopnia rozgrzać głowy polityków.  

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk