Kukbuk
Kukbuk

Najlepsze targi i markety z jedzeniem w Paryżu

Poznawanie każdego kraju warto zacząć od targów z żywnością – dają one najszybszy wgląd w to, co w danym kraju się jada i co gra w sercu tubylców.

Tekst: Aleksander Szojer

Zdjęcia: Aleksander Szojer

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 15 minut!

Nie inaczej jest w przypadku Miasta Światła (to określenie wywodzi się od jasnej barwy paryskich fasad). Tłumnie odwiedzane tutejsze bazary świadczą o tym, że gotowanie jest wśród paryżan wciąż popularne. Mieszkańcy zaopatrują się na nich w owoce i warzywa, jak również w świeże mięso, wędliny oraz ryby i owoce morza, które nierzadko są największą motywacją do tego, by nawet w deszczowy lub mroźny poranek wybrać się na targ.

Warzywa na targu w Paryżu (fot. Aleksander Szojer)

Jakość i świeżość składników jest kwestią pierwszorzędną, podkreślaną przez pochodzenie produktów od konkretnego producenta czy z terroir, czyli – podobnie jak w przypadku win – ze specyficznego skrawka ziemi. Wrażenie robi sposób, w jaki prezentowane są produkty, często przypominający raczej ekspozycję w delikatesach niż na bazarze. Feeria barw i zapachów w eleganckim opakowaniu – jak przystało na kulturę traktującą jedzenie z najwyższą powagą, co oddaje francuskie powiedzenie: byle zjeść dobry obiad, a z resztą jakoś będzie.

Jednak tym, co najbardziej zachwyca na paryskich bazarach, jest ich aspekt społeczny. Pozostały one bowiem miejscami egalitarnymi, gdzie wszelkie grupy etniczne i klasy społeczne miasta spotykają się u tego samego sprzedawcy, który każdemu wyjaśni, ile kawałków ryby potrzeba na przyjęcie dla 10 osób, dobierze dojrzałość sera do czasu planowanego spożycia, przygotuje rybę odpowiednio do wybranego dania. Podobnie jak w całej Francji, sprzedawcy żywności pełnią funkcję zaufanych doradców i powierników kuchennych sukcesów albo porażek.

Reklama

Względem eleganckich i coraz bardziej kosmopolitycznie ujednoliconych ulic handlowych miasta większość paryskich bazarów – na szczęście – zatrzymała się w czasie: wciąż tętnią życiem, przyciągają zapachami i kolorami i dają paryżanom namiastkę wsi, za którą ci skrycie tęsknią. W Paryżu działa ponad 70 targów, zawsze więc jest się blisko któregoś z nich. Zapraszamy na spacer po wybranych pięciu, które znajdują się w pobliżu głównych szlaków turystycznych, bo dla miłośników kulinariów wizyta w tym wspaniałym mieście bez odwiedzenia targu nie może być w pełni satysfakcjonująca.

Spichlerz miasta: Marché d’Aligre / Beauvau

Jeden ze starszych targów miejskich (otwarty w 1781 roku), dzięki mocno wymieszanemu etnicznie sąsiedztwu należy jednocześnie do najbarwniejszych i najtańszych. Od czasu rozebrania Les Halles, centralnych hal targowych, skutecznie zapełnia lukę w tkance społeczno-miejskiej, oferując oszałamiający wybór ryb, mięs, owoców i warzyw. Zagadnięta na targu Amerykanka deklaruje: „Przychodzę tu od 20 lat. Nie ma składnika, którego nie można tutaj dostać, a przy tym nigdzie w mieście nie jest taniej. Chodzę do tych samych sprzedawców, którym mogę zaufać”. Ulice prowadzące do hali targowej mieszczącej stoiska z serami, rybami, mięsami, wędlinami i przetworami garmażeryjnymi (pasztetami, tartami, oliwkami, warzywami konserwowymi itd.) od rana zapełniają się straganami z warzywami i owocami. Amerykańska paryżanka dodaje: „Tu wszystko ułożone jest według schematu – im bliżej hali, tym świeższe, lepsze i droższe”.

Targ ten warto też odwiedzić w celu uzupełnienia zapasu serów (stoisko w hali) oraz alpejskich wędlin w doskonale zaopatrzonym sklepie z produktami alpejskimi L’Alpage przy rue d’Aligre. Bazar, mimo że położony 20 minut od kosmopolitycznego centrum miasta, zachowuje swojską i niewymuszoną atmosferę: łączy bogactwo wyboru Hali Mirowskiej z klimatem i cenami bazaru Wiatraczna. Miejsce autentyczne, dokąd wciąż trafia niewielu turystów.

Informacje praktyczne:

Targ jest czynny codziennie z wyjątkiem poniedziałków, w godzinach 9:00-13:00 i 16:00-19:30 (w niedzielę tylko rano).

Stacja metra Ledru-Rollin albo spacerem z placu Bastylii.

Przegląd kuchni etnicznych i najlepsze kanapki świata: Marché des Enfants Rouges

Najstarszy targ miejski działa nieprzerwanie od 1615 roku na krańcu chętnie odwiedzanej dzielnicy Le Marais, słynącej ze średniowiecznej zabudowy (uratowanej przed modernizatorskimi zapędami Georges’a Haussmanna), żydowskich piekarń i najbardziej eleganckiego skweru miejskiego na placu Vosges. Jest przy tym bazarem wyjątkowym, gdyż oferuje dania na ciepło, w tym propozycje różnych kuchni etnicznych, co w Paryżu jest nieczęste. Obok cieszącego się ogromną popularnością (niezasłużenie) stoiska z marokańskim tażinem można zjeść japońskie tonkatsu, karaibskie szaszłyki, a także francuskie dania w wersji bio i wegańskiej.

Jednak największą atrakcją są kanapki i naleśniki gryczane u Alaina (Chez Alain Miam Miam), na które w godzinach popołudniowych czeka się ponad godzinę (ostatnie zamówienie, składane o 17:30, jest realizowane około 19:00). Tajemnicą sukcesu kuchni Alaina są wyśmienitej jakości dodatki: szynka z Bajonny, dojrzewające sery comté i cantal, pasta z awokado i aromatyczne sezonowe dodatki.

Z pewnością magnesem jest też sam Alain, który z wrodzoną gracją przyrządza i reklamuje „najlepsze kanapki i naleśniki świata”.

Informacje praktyczne:

Marché des Enfants Rouges, czyli Targ Czerwonych Dzieci – nazwa wywodzi się od koloru mundurków noszonych przez podopiecznych mieszczącego się kiedyś w pobliżu sierocińca – jest czynny codziennie z wyjątkiem poniedziałków, w godzinach od 9:00 do 19:00 (lepsze lokale zamykają podwoje około 17:00; między 12:00 a 15:00 jest bardzo tłoczno).

Liczne stacje metra w pobliżu: Arts-et-Métiers, Oberkampf, Temple, République.

Niezbyt długi spacer z centrum Le Marais.

Zakupy u rolnika: Marché Bastille / Lenoir

W otoczeniu pięknych kamienic i w cieniu imponującej kolumny na placu Bastylii dwa razy w tygodniu paryżanie wybierają spośród oferty ponad 100 sprzedawców wszelkich możliwych produktów z pól, lasów, farm, mórz i jezior. Dzięki sporej ofercie bezpośrednio od producentów targ przyciąga tłumy, i to od wczesnych godzin porannych, bez względu na aurę. Standardowy asortyment składników kuchni francuskiej uzupełniają falafele, samosy i inne specjały wywodzące się z byłych kolonii francuskich oraz wspaniałe (i niedrogie) ostrygi każdej możliwej wielkości.

Można też zaopatrzyć się w pieczywo (to raczej rzadkość na paryskich bazarach) i wino. Słowem, jest tu wszystko, co potrzebne do obiadu albo na piknik w pobliskich parkach. Idealne miejsce na poranny spacer (po godzinie 10:00 robi się bardzo tłoczno).

Informacje praktyczne:

Marché Bastille / Lenoir jest czynny w niedziele i czwartki od 7:00 do 14:00. W niektóre weekendy, w godzinach popołudniowych, targ przekształca się w kiermasz staroci.

Pomiędzy stacjami metra Bastille i Richard Lenoir

Paryż organiczny i modny: Marché Raspail

Targ położony w szykownej dzielnicy Saint-Germain-des-Prés co niedziela zaopatruje w produkty organiczne lokalnych hipsterów (po francusku: bobo – od bourgeois bohemian), krezusów oraz emerytów, którzy zamieszkali w tej okolicy przez wzrostem cen nieruchomości. Obok targu Batignolles jest to jeden z dwóch paryskich bazarów z żywnością organiczną. I właściwie trudno wyobrazić sobie składnik kulinarny, którego nie można by tu dostać w wersji bio.

Poza typowymi dla kuchni francuskiej warzywami i owocami (wystawionymi obowiązkowo w wiklinowych koszach i pakowanymi w papierowe torebki) oraz mięsem i serami sprzedaje się tu również wszelakie egzotyczne owoce i warzywa, kosmetyki, zdrowotne nalewki, a nawet placki ziemniaczane rösti – wszystko organiczne.

To miejsce ciekawe zarówno ze względu na ofertę, jak i barwnych bywalców, wśród których ponoć można spotkać francuskich celebrytów. Nabyte specjały przydadzą się na piknik w pobliskim Ogrodzie Luksemburskim, a jeśli ktoś chce zobaczyć, na czym polega prawdziwy kulinarny szyk, po drodze może wpaść do pobliskich ekskluzywnych delikatesów La Grande Épicerie de Paris.

Informacje praktyczne:

Marché Raspail jest czynny w godzinach 7:00-13:00; we wtorki i w piątki odbywa się tu targ klasyczny, w niedzielę – z żywnością organiczną. Mieści się na pięknym bulwarze, tuż przy wyjściu ze stacji metra Rennes.

Kolonie francuskie: Marché Dejean / Château Rouge

Niewielu turystów przeciskających się przez zatłoczone (choć niezmiennie malownicze) uliczki Montmartre dociera do oddalonej o jakieś 10 minut od Sacré-Coeur ulicy Dejean, na której rozciąga się najbarwniejszy targ w mieście. Im bliżej stacji metra Château Rouge, tym więcej na ulicach kolorytu przywodzącego na myśl Afrykę: panie odziane w etnicznie stroje, panowie w kufi, ruchy bardziej taneczne, a rozmowy bardziej żywiołowe. Wielu spośród mieszkańców tej barwnej dzielnicy, pochodzących w dużej mierze z byłych kolonii francuskich, ulica Dejean służy jako supermarket i miejsce spotkań. Jedna z napotkanych bywalczyń targu mówi: „Tu dostanę wszystko, co mi potrzebne do gotowania dla mojej rodziny, i tu czuję się swojsko, swobodnie. Każdy się zna i sprzedawcy wiedzą, czego potrzebuję. To moje miejsce”.

Na targu wzrok przyciągają piramidy tropikalnych owoców i warzyw: różnorodne odmiany bananów, platanów, melonów, manioku czy kiście daktyli sprzedawanych na wagę. W przeciwieństwie do innych części miasta u rzeźnika bez problemu dostaniemy podroby: świńskie kopyta, jagnięce żołądki czy kozie głowy. W okolicznych restauracjach serwują niedrogie i smaczne dania marokańskie i tunezyjskie, co oprócz posmakowania kolorytu i atmosfery miejsca będzie pewnie największą atrakcją dla turysty nieplanującego gotować w hotelowym pokoju dania z koziej głowy.

Informacje praktyczne:

Marché Dejean jest czynny codziennie z wyjątkiem niedziel, w godzinach 8:00-13:00 oraz 14:00-20:00.

Stacja metra Château Rouge (od którego pochodzi alternatywna nazwa targu) lub spacerem od bazyliki Sacré-Coeur.

Reklama

Aleksander Szojer – na co dzień doradza zespołom i menadżerom, ale jego największa pasja to podróże i odkrywanie regionalnych potraw, garkuchni oraz targów. Relacje ze swoich wojaży publikuje na blogu yummy-travel.com. Na co dzień mieszka w Londynie, ale zdecydowanie lepiej czuje się gdzieś w ukochanej Azji.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk