Casa Maria Luigia była zamknięta – nikt tu nie nocował, bo ludzie nie podróżowali, więc skupiliśmy się na innych projektach. Pracowaliśmy nad ogrodem warzywnym, który teraz jest dwa razy większy, niż był. Opracowaliśmy menu brunchu, którego nigdy wcześniej nie serwowaliśmy, a tego lata zapraszaliśmy na dania z pieca opalanego drewnem. Brunch był dostępny zarówno dla gości hotelowych, jak i spoza hotelu, a przychodziło do nas wielu Włochów.
Czas lockdownu spędziliśmy bardzo kreatywnie. Massimo gotował w ramach akcji ,” Kitchen Quarantine”dzielił się swoimi domowymi przepisami, kontaktował się z widownią, czego wcześniej nie robił. Refettoria dostarczały posiłki potrzebującym. Wszystko, co składa się na naszą działalność, ewoluowało. Ten proces pokazał nam, że z trudnych okoliczności możemy wyjść z nowymi pomysłami i rozwiązaniami, które pomogą walczyć nie tylko z izolacją społeczną, ale też z trudnościami finansowymi. Trzeba wierzyć w przyszłość, żeby zacząć ją tworzyć. Jak mawiamy: „W przyszłości może być więcej przyszłości, jeśli tylko w to wierzysz i robisz krok po kroku”.