Kukbuk
Kukbuk
Lizbona, przewodnik po Lizbonie

Kulinarny przewodnik po Lizbonie

Plątałem się po Lizbonie trochę tropem Anthony’ego Bourdaina, trochę według przewodnika, a trochę na czuja.

Specjalista w zakresie kuchni śródziemnomorskich, dziennikarz kulinarny, podróżnik, fotograf, autor sześciu bestsellerowych książek kulinarnych. Gotuje i karmi, prowadzi warsztaty kulinarne oraz organizuje wyjątkowe kolacje degustacyjne.

Tekst: Bartek Kieżun

Zdjęcie główne: Nik Guiney / unsplash.com
Zdjęcia: Bartek Kieżun

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 6 minut!

Zaglądałem tam, gdzie poprowadził mnie własny nos. Wszędzie było super! No, prawie, bo gdzieś po drodze złapałem porządne zatrucie pokarmowe, choć zazwyczaj jadam wszystko i wszędzie i nic mi nie jest. Tym razem, cóż, nie udało się, ale już następnego dnia otrzepałem się jak pies po wyjściu z wody, zamówiłem porządną porcję krewetek, poprawiłem białym winem z Alentejo i stwierdziłem, że mimo nocnej przeprawy Lizbonę uwielbiam nadal, bo jest za co! Oto krótki przegląd lizbońskich adresów, pod które koniecznie należy zajrzeć!

Witryna sklepu z czekoladą

Chocolataria Equador, rua da Misericórdia 72

Czekolada, wszędzie czekolada. Po wejściu najpierw uczta dla nosa, bo zapach jest nieziemski, potem dla oczu, bo opakowanie to dzieło sztuki samo w sobie. Nas uwiodła czekolada z mango. W głębi można wypić filiżankę gorącej ambrozji, a potem koniecznie zaopatrzyć się w prezenty dla przyjaciół.

Zdjęcie witryny kawiarni

Carioca, rua da Misericórdia 9

W zasadzie naprzeciw Chocolatarii, pod markizą ukrywa się Carioca, działający nieprzerwanie od 1936 roku sklep z kawą i herbatą. Lizbończycy z kawą radzą sobie doskonale, trochę jak Włosi, a trochę jak wiedeńczycy – więc Carioca to adres idealny dla miłośników małej czarnej! Przy okazji – w Lizbonie kawa zamawiana w kawiarni ma trzy ceny: przy barze, przy stoliku w środku i w ogródku. I ostrzeżenie: położona nieopodal kawiarnia Brasileira, miejsce niegdyś kultowe, dziś uwodzi głównie secesyjnym wystrojem, kawą z pewnością nie!

Kolaż, zdjęcia ze świata kawiarni

LXFactory, rua Rodrigues de Faria 103

Miejsce modne, skrojone według dobrze sprawdzonych wzorów: weź starą fabrykę, podziel na kawałki, tu umieść fryzjera, tam vintage store, dopraw kawą z chemexu i organicznymi ziołami z upraw prowadzonych przez alterglobalistów. A wszystko w cieniu wielkiego mostu. Nieco drwię, co nie zmienia faktu, że w Cantina LX można zjeść świetny niedzielny brunch albo lunch. A jeśli ktoś woli posiedzieć przy śniadaniu, to te niedzielne trwają tam w nieskończoność.

Piekarnia, witryna

La Boulangerie, rua Olival 46

Adres dla miłośników masła! Rogaliki pieczone w La Boulangerie są tak maślane, że człowiek rozpływa się z zachwytu jak masło na gorącej patelni. Przemiły personel! Świetny ogródek z widokiem na główne muzeum w Lizbonie! Idealna przerwa w zwiedzaniu!

Sol e Pesca, rua Nova do Carvalho 44

Można tam zjeść konserwy – stało w przewodniku! „To brzmi strasznie”, pomyślałem, ale Bourdain tu był, więc trzeba było sprawdzić, co w tej konserwie siedzi. Sol e Pesca to stary sklep wędkarski – kiedy zaczął chylić się ku upadkowi, właściciele przerobili go na bar. Jest piwo i wino, są puszki z całej Portugalii, jest sałatka z ośmiornicyjabłka z anchois, które Anthony zjadł i o których stwierdził, że pyszne! Potwierdzam, są znakomite!

Przenośna sprzedaż jedzenia

Stanowiska z kasztanami, cała Lizbona

Kiedy w Lizbonie całe ulice spowija szary, aromatyczny dym, to znak, że w pobliżu stoi wózek z gorącymi kasztanami. Pakowane w kawałek gazety, jak w Neapolu, różnią się nieco smakiem od włoskich kasztanów, bo Portugalczycy je solą!

Lizbona, przewodnik po Lizbonie

By The Wine, rua das Flores 41-43

Fantastyczny wine bar! Krótka, nowoczesna karta! Świetne wnętrze! Sufit zdobią ciągi zielonych butelek, za barem ściana jest udekorowana rzędami słodkiego muscatela. Idealne miejsce na popołudniowy kieliszek musującego wina. Do tego ostryga. I jakoś tak robi się jeszcze fajniej!

Lizbona, przewodnik po Lizbonie

Manteigaria Fábrica de Pastéis de Nata, rua do Loreto 2

Pastéis de nata to kultowe lizbońskie ciasteczka! Wymyślone przez duchownych, znudzonych nadmiarem żółtek dostarczanych do zakonów. Białka wykorzystywano do klarowania wina, głosi plotka numer jeden, numer dwa – że białka szły do krochmalenia habitów. Tak czy siak, żółtka trafiały do zakonów i miały się tym dobrem kulinarnie zaopiekować zakonnice lub zakonnicy. To one lub oni wpadli na to, by zamknąć krem z cynamonem w delikatnym kruchym cieście francuskim.

Wersja najbardziej znana to pastéis de Belém – mieli je stworzyć hieronimici, których zakon cudem przetrwał trzęsienie ziemi w 1755 roku. Do dziś w Belém przed cukiernią stoi kolejka od rana do nocy. Ale ja tu niniejszym obalę, bez pardonu, kolejny lizboński mit. Najlepsze pastéis są dziś w Manteigaria Fábrica de Pastéis de Nata, a nie w Belém! Kto nie wierzy – niech sprawdzi! Dodatkowa zaleta lokalu przy rua do Loreto to możliwość podglądania cukierników przy pracy!

Reklama
Lizbona, przewodnik po Lizbonie

O Trevo, praça Luís de Camões 48

Do Trevo ciągną tłumy. Równo pół na pół: robotnicy budowlani i turyści. Robotnicy, bo można tam dobrze zjeść i napić się piwa, a turyści, bo Bourdain powiedział, że mają tam najlepszą bifanę w Lizbonie. Bifanie, czyli bułce z kawałkiem duszonej wieprzowiny, nie byle jakiej, tylko rasy porco ibérico, piwo nie przeszkadza, więc każdy turysta może się tam poczuć jak krzyżówka Anthony’ego Bourdaina i pracownika budowy.

Lizbona, przewodnik po Lizbonie

Cervejaria Ramiro, avenida Almirante Reis 1

Owoce morza wszelkiej maści i we wszelkiej postaci. Skwierczące w maśle krewetki, grillowane langustynki, homary, które trzeba pokonać plastikowym młotkiem. Gorąco i głośno. Pysznie! Oczywiście Bourdain tu był!

Lizbona, przewodnik po Lizbonie

Klasztor São Vicente de Fora, largo de São Vicente

Górujący nad Lizboną manierystyczny klasztor ukrywa przepiękną kolekcję azulejos. Dla miłośników kościołów i biało-niebieskich kafli pozycja obowiązkowa. Dla innych też, ale ze względu na możliwość wejścia na dach, z którego rozpościera się urzekająca panorama Lizbony. A jeśli się ktoś dobrze wychyli we wtorek albo w sobotę, to dostrzeże u stóp klasztoru targ złodziei, czyli słynny feira da ladra, pchli targ, na którym można kupić i sprzedać niemalże wszystko!

Reklama
Lizbona, przewodnik po Lizbonie

Focaccia in Giro na Ladra, Campo Santa Clara 141

Feira da ladra rozciąga się aż po Campo Santa Clara. Plac nazywa się po włosku, nic dziwnego, że przycupnęła przy nim włoska kawiarnia serwująca kanapki na bazie włoskiego płaskiego chleba. Warto!

Lizbona, przewodnik po Lizbonie

Ginjinha Sem Rival, rua Portas de Santo Antão 7

Nie ma wizyty w Lizbonie bez kieliszka wiśniówki. Nalewana do kieliszków razem z owocami w miniaturowych lokalach w całym mieście, gromadzi wieczorami tłumy mieszkańców Lizbony, tych stałych i tych tymczasowych. Po jedzeniu jak znalazł!

Lizbona, przewodnik po Lizbonie

Café Tati, rua Ribeira Nova 36

Doskonałe miejsce na śniadanie albo lunch, położone przy największym lizbońskim targu – Mercado da Ribeira. Targ to moim zdaniem pułapka na turystów, kawiarnia przeciwnie. Wielkie okna, fajna selekcja win, pozwala posiedzieć i poprzyglądać się, co dzieje się na tyłach targu za dnia i wieczorem.

Lizbona, przewodnik po Lizbonie

Museu Calouste Gulbenkian, avenida Berna 45a

Na koniec adres niekulinarny. Muzeum Gulbenkiana, stojące w parku będącym jego integralną częścią, to fantastyczna kolekcja sztuki. Od średniowiecza po impresjonistów, od Azji, przez Bliski i Daleki Wschód, po Europę. Nieduża kolekcja, ale wybrana tak starannie i zaprezentowana w taki sposób, w takim wnętrzu, że rozpłynąłem się z zachwytu. Koniecznie!

Przeczytaj również:

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk