Kukbuk
Kukbuk
Ostrygi klasyczne i dwa kieliszki prosecco (fot. materiały promocyjne)

Jedzenie a seks

Jedzenie i seks mają więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać. O tym, co łączy jedno z drugim, rozmawiamy z seksuologiem doktorem Robertem Kowalczykiem i kucharzem Michałem Toczyłowskim.

Tekst: Kasia Stadejek

Zdjęcia: Agnieszka Murak


Stylizacja: Małgorzata Białobrzycka / Van Dorsen Artists

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 14 minut!

Co łączy seks i jedzenie?


Robert Kowalczyk:
Seks i jedzenie to naturalne potrzeby, których zaspokojenie zwiększa nasze poczucie szczęścia. Możemy je zaspokajać w różny sposób, także mało jakościowy – na przykład jedząc codziennie fast food lub uprawiając mechaniczny seks. Takie automatyczne działanie, jeśli zdarza nam się od czasu do czasu, nie jest niczym złym. Jednak dłuższe funkcjonowanie w ten sposób może prowadzić na przykład w przypadku życia seksualnego do powstania problemów. Jeśli jednak zadbamy o właściwą jakość doznań, zarówno podczas jedzenia, jak i uprawiania seksu, poszerzy się ich spektrum. Wtedy mamy szansę na prawdziwą ucztę dla zmysłów.

Sercówki w Cydrze ze szczypiorkiem i pietruszką (fot. materiały promocyjne)

Michał Toczyłowski: Ulubione jedzenie dobrze wpływa na cały organizm i poprawia nastrój. Oczywiście, istnieją afrodyzjaki mające konkretne działanie, ale z mojego punktu widzenia najważniejsze jest to, czy dane danie komuś smakuje. Może to banalne, ale z pewnością nie tak proste, jak by się wydawało – gotowanie wymaga sporo czasu, skupienia oraz myślenia o osobie, dla której przyrządzamy potrawę. Inaczej będziemy działać sztampowo. Tak samo jest z seksem. Jeśli skupiamy się tylko na fizyczności aktu, a nie osobie, z którą uprawiamy seks, to szanse, że partnerowi czy partnerce sprawi on przyjemność, są niewielkie. Chodzi przecież o to, by obie osoby odczuwały satysfakcję. Podobnie z gotowaniem i jedzeniem – powinno sprawiać przyjemność obu stronom, zarówno kucharzowi, jak i temu, dla kogo przyrządza on dania. Im więcej serca włożymy w tę czynność, tym większe zadowolenie odczujemy na końcu.

R.K.: Zarówno jedzenie, jak i seks mogą łączyć – partnerzy robią coś wspólnie, sprawiają sobie nawzajem przyjemność, dbają o siebie. Jeśli jednak jedna ze stron czuje się wykorzystywana do zaspokajania potrzeb drugiej osoby, to zarówno w sypialni, jak i w kuchni będą pojawiać się problemy.

By zadbać o przyjemność, trzeba przede wszystkim rozpoznać własne potrzeby

Jak w takim razie zadbać o lepszy seks?


R.K.:
Odbywanie stosunku mechanicznie, tylko po to, aby zredukować napięcie w ciele, sprawia, w mojej ocenie, że coś tracimy. Podobnie, gdy jemy w pośpiechu byle jaką kanapkę. By zadbać o przyjemność, trzeba przede wszystkim rozpoznać własne potrzeby. Zwykle, gdy mówimy o jedzeniu, wiemy, co lubimy, a czego nie. Mamy swoje ulubione potrawy, nierzadko wspominamy wyjątkowo smaczne dania, które kiedyś zjedliśmy. Z seksem jest inaczej – zwykle nie zastanawiamy się, co sprawia nam przyjemność, często bazujemy na nawykach czy stereotypach. Gdy w moim gabinecie zadaję pacjentowi pytanie o to, co sprawia mu przyjemność podczas seksu, nierzadko wywołuję tym jego niepokój. Warto zadać sobie pytanie: co lubię? Dlaczego coś jest dla mnie istotne?

Chłodnik z awokado z orzechami (fot. materiały promocyjne)

Może odpowiedzią na potrzeby będzie konkretna pozycja, której akurat nie doświadczam zbyt często, na przykład z braku czasu albo dlatego, że partner jej nie lubi, a w wyniku jej braku jakość seksu spadła. Strach przed pytaniem o przyjemność podczas seksu wynika także z tego, że konfrontuje ono człowieka z rzeczywistością. Często też z niewiedzą, co zrobić z odpowiedzią, która się pojawia. Ludzie nierzadko zapominają, że upodobania związane z tym, jak ma wyglądać nasz seks, tak jak gust, mogą się zmieniać. W seksie podstawą jest dobra komunikacja, zrozumienie dynamiki związku, a nie uleganie stereotypom czy korzystanie z gotowych instrukcji. Trzeba dowiedzieć się od partnera, co sprawia mu przyjemność, pomyśleć, co nam samym ją daje. W kuchni pytamy: na co masz ochotę? W łóżku róbmy to samo.

W kuchni pytamy: na co masz ochotę? W łóżku róbmy to samo

Risotto ze szparagami, karczochami i zielonym groszkiem (fot. materiały promocyjne)

Czy uwodzenie jedzeniem kobiety i mężczyzny różni się od siebie?


R.K.:
Istnieją oczywiście rozbieżności między płciami, ale nie warto nadmiernie skupiać się na generalizowaniu. Opierajmy się na tym, co czujemy, widzimy i wiemy o partnerze. W szkołach uwodzenia można się dowiedzieć, co i jak należy robić, żeby uwieść kobietę czy mężczyznę. Istnieją listy z obowiązkowymi trikami oraz dokładne instrukcje. Jednak potem okazuje się, że to się zupełnie nie sprawdza. Intuicja ma ogromne znaczenie, zarówno w sypialni, jak i kuchni. Wśród afrodyzjaków nie istnieje taka cudowna substancja, która nagle w magiczny sposób rozbudzi drugą osobę. Nie ma też jednego prostego sposobu na udany związek. Są jednak pytania, dzięki którym możemy trafić na właściwy trop, takie jak: co lubisz? Jakie masz oczekiwania? Na co masz ochotę? Niemniej udzielenie odpowiedzi na nie może okazać się niełatwe.

Niemal wszystkie substancje, które korzystnie wpływają na ciało, można uznać za afrodyzjaki

Mówisz, że wśród afrodyzjaków nie ma cudownych substancji, działającej na wszystkich. Jednak słowo afrodyzjak wciąż działa na wyobraźnię.


M.T.:
Niemal wszystkie substancje, które korzystnie wpływają na ciało, można uznać za afrodyzjaki. Ta lista jest ogromna, a niektóre pozycje na niej mogą zaskakiwać. W przepisach w książce jest na przykład sporo czosnku, który jest jednym z ważniejszych afrodyzjaków, choć może nie kojarzy się zbyt romantycznie. Jednak gdy dwie osoby zjedzą wspólnie danie z czosnkiem, to nie będzie on zabójcą pożądania – nie będą czuły jego zapachu.

R.K.: Afrodyzjaki działają na różne nasze układy i narządy. Niektóre składniki pobudzają nas już przez sam wygląd. Rozwój seksuologii jako nauki nastąpił w XX wieku – wtedy zaczęto przeszukiwać wielowiekowe tradycje w poszukiwaniu afrodyzjaków, a następnie badać ich rzeczywiste działanie. Żeń-szeń czy hiszpańska mucha faktycznie okazały się skuteczne, ale już kość słoniowa czy jądra byka nie mają istotnego biochemicznego wpływu na seksualność. Ludzie przez lata utożsamiali kształt danego jedzenia czy przedmiotu z jego działaniem. Podobnie dzisiaj pewne składniki działają w określony sposób na przykład na zmysł wzroku. Gruszki, które w książce, na zdjęciu do przepisu na gruszkowy deser, nasza modelka trzyma przy piersiach, od dawna kojarzą się z kobiecą sylwetką – dlatego zmysł wzroku reaguje na nie pobudzeniem.

Ostryga na kobiecej dłoni (fot. materiały promocyjne)

Pobudzenie to w ogóle ciekawa sprawa – z psychologicznego punktu widzenia to, które pojawia się na przykład po przyjęciu dużej dawki kofeiny czy w wyniku intensywnego wysiłku fizycznego, w określonych okolicznościach może być interpretowane jako pobudzenie seksualne. Dowiodły tego między innymi słynne w psychologii społecznej eksperymenty Duttona i Arona.

Działanie afrodyzjaków to kwestia indywidualna

M.T.: Działanie afrodyzjaków to kwestia indywidualna i płeć nie ma tu większego znaczenia. Podobnie przecież różnimy się w gustach kulinarnych. Jedna osoba lubi szpinak, druga go nienawidzi. Dobrym przykładem jest chili, uznawane za silny afrodyzjak. Jeśli jednak ktoś nie lubi ostrego jedzenia, to nici z pobudzenia seksualnego. Podobnie jest w seksie – nie wszystkie pozycje czy sztuczki są uniwersalne i przyjemne dla każdego.

Jaki wpływ na życie seksualne mają diety odchudzające, eliminacyjne czy sportowe?


R.K.:
Do mojego gabinetu często przychodzą osoby, które na co dzień uprawiają bardzo intensywnie sport i narzekają na problemy z seksem. Zmęczenie i restrykcyjna dieta niezbyt dobrze wypływają na życie seksualne. Oba te aspekty są powiązane między innymi z koniecznością ciągłej samokontroli. Żeby utrzymać dietę, trzeba być bardzo zawziętym. Osoby, które kontrolują każdy kęs, mogą nie umieć odpuścić także w łóżku. Niektórzy bardzo mocno kontrolują wiele życiowych aspektów i dzięki temu osiągają cele zawodowe czy osobiste, jednak niekoniecznie czują się spełnieni w sferze seksualnej. Zdrowa dieta jest bardzo ważna, ale trzymanie się zbyt wielu zasad nie wpływa dobrze na nasze samopoczucie. W naprawdę zdrowych dietach, choćby w diecie śródziemnomorskiej, prawie nie ma zakazów. Jej korzystny wpływ na organizm to w dużej mierze zasługa rozsądnego doboru składników, a nie strachu na przykład przed cukrem.

Zmęczenie i restrykcyjna dieta niezbyt dobrze wypływają na życie seksualne

Czy przed tym, że przytyję.


R.K.:
To jest oddzielny temat. Czy ja rzeczywiście przytyję, czy mi się wydaje, że tak się stanie? Osoby, które nieustannie się tym martwią, ciągle mają przed sobą lustro i rzutują swoje postrzeganie własnej sylwetki na odczucia partnera. Jak mam się rozebrać przed drugą osobą, skoro przytyłam dwa gramy od samego patrzenia na batonik? Akceptacja własnego ciała ma w seksie niebagatelne znaczenie. Wieczna walka z samym sobą jest bardzo wyczerpująca i potem nie starcza siły na seks. Stres jest zabójcą tej sfery, a zwiększa go właśnie rygoryzm dietetyczny.

Tosty francuskie z bekonem (fot. materiały promocyjne)

Akceptacja własnego ciała ma w seksie niebagatelne znaczenie

M.T.: To, co sprawia, że nasze ciało czuje się gorzej, wpływa też na sferę seksualną. Świat jest pełen osób na diecie, dążących do idealnej sylwetki – tylko co im z tego przyjdzie? Ciało wychudzone nie ma energii, siły do działania. Dieta odchudzająca czy eliminacyjna dotyczy zwykle tylko jednej osoby z pary. Gdyby jednak obie strony jadły dietetycznie, to ryzyko konfliktu się zmniejsza – wtedy wspólnie dzielą pasję, motywują się, pomagają sobie w chwilach słabości. Jeśli jednak jemy skrajnie odmienne rzeczy, to może stać się to przyczyną konfliktów w związku. Gdy jedna osoba je na kolację liść sałaty, a druga pochłania burgera, to nie ma rady – u tej pierwszej pojawi się frustracja. W książce piszemy nie tylko o samym seksie, ale też o miłości, relacji z drugim człowiekiem i o tym, jak można spędzać wspólnie czas.

Czy istnieje takie jedzenie, które może zabić seks?


M.T.:
To dania bardzo tłuste, ciężkie, składające się z wieprzowiny, przetworów mięsnych. Jednak już tłuste desery, zalane czekoladą i bitą śmietaną, mogą być dla niektórych afrodyzjakiem.

Jedzmy, co lubimy, i róbmy w seksie to, na co mamy ochotę, byle z umiarem

R.K.: Oczywiście, są produkty zwiększające ryzyko zachorowania na przykład na miażdżycę, w wyniku której narządy płciowe nie są dobrze ukrwione. Byłbym jednak ostrożny z takimi osądami. Jeśli ktoś uwielbia golonkę i bardzo czeka na moment, w którym może ją zamówić czy przyrządzić, a potem przeczyta, że tłusta golonka zabije pożądanie, to przyniesie mu to tylko zawód. Podobnie jest ze słodyczami – jasne, że nie są zbyt zdrowe, ale bez przesady. Jedzmy, co lubimy, i róbmy w seksie to, na co mamy ochotę, byle z umiarem. Po ciężkostrawnej golonce może nie chcieć się iść do łóżka, ale dla niektórych leniwe przewalanie się w pościeli może być spełnieniem marzeń. Poświęćmy czas na refleksję, zadawanie sobie pytań, by móc potem dokonać świadomych wyborów i nie ulegać nawykom.

Okładka książki Sex&cook

À propos nawyków: zarówno w sferze seksualnej, jak i kulinarnej łatwo popaść w rutynę. Jak ją przełamać?


M.T.:
Nawet jeśli mamy jakieś domowe przyzwyczajenia, zdarza się taki dzień, gdy stajemy w kuchni i z wielką pasją sięgamy po trudniejszy, bardziej wymagający przepis. Niekoniecznie ekskluzywność takiego dania ma znaczenie, liczy się praca, którą włożymy w jego przygotowanie, ona może nam sprawić nawet większą przyjemność. Nie trzeba stawać na głowie, żeby stworzyć coś pysznego – wystarczą pierogi ruskie, ale na przykład polane oliwą truflową. Oczywiście, jedzenie ciągle tego samego, tak jak monotonny seks, z pewnością nie wpływa dobrze na poziom satysfakcji z życia. Na szczęście są mechanizmy, które pozwalają się z takiej rutyny wybić. I w jedzeniu, i w seksie ważne jest, żeby czasami spróbować czegoś nowego, wkładać w to, co robimy, serce, być otwartym.

Wegetariański ramen pełen grzybów czy suszonych pomidorów, może działać pobudzająco

Co znalazłoby się w idealnym menu na upojny wieczór?

M.T.: Na przystawkę zaryzykowałbym ostrygi. W książce jest przepis na ostrygi Rockefellera, pieczone ze szpinakiem, z selerem naciowym i bułką tartą. Alternatywą może być tatar lub ceviche z chili i cytrusami – lekkie, przyjemne jedzenie, które jest zmysłowe i delikatne. Z drugiej strony pobudzający może być także wegetariański ramen pełen składników takich jak grzyby czy suszone pomidory, które wywołują wrażenie umami. To dodatki, które wzmacniają doznania podczas jedzenia. Na danie główne podałbym makaron, może aglio e olio z lubczykiem. To danie, które jest proste i szybkie, a do tego bardzo aromatyczne. Do popicia kieliszek prosecco albo wina, a na deser brownie z apetycznie lejącym się solonym karmelem.

Lepiej zjeść przed zbliżeniem czy po?


M.T.:
To zależy od menu. Z reguły przed seksem lepiej nie napełniać zanadto żołądka, wybrać lekkie, delikatne potrawy. Czasem lepiej zostawić coś na deser. 

Więcej na ten temat przeczytacie w książce dra Roberta Kowalczyka i Michała Toczyłowskiego „Sex & Cook”, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Filo.

Przepisy z książki „Sex & Cook”

Carpaccio ze szparagów z parmezanem i anchovies (fot. materiały promocyjne)

Trzy przepisy z książki „Sex & Cook”

Carpaccio ze szparagów z parmezanem i anchois

Składniki:

  • zielone szparagi 1 pęczek
  • cytryna 1 sztuka
  • anchois 4 fileciki 
  • oliwa 30 g
  • parmezan 50 g 
  • ulubione świeże zioła do smaku

krok 1 Szparagi dokładnie umyj i pozbaw zdrewniałych części. Następnie obieraczką bądź mandoliną potnij je wzdłuż na cieniutkie plasterki i od razu wkładaj je do wody z lodem. Zimna woda sprawia, że warzywa stają się bardziej chrupiące.

krok 2 Gdy szparagi będą gotowe, przygotuj dressing. Zetrzyj skórkę z cytryny i wyciśnij z niej sok. Wymieszaj oba składniki z bardzo drobno posiekanymi anchois i oliwą z oliwek. Szparagi odcedź z wody na ręczniku papierowym.

krok 3 Ułóż carpaccio ze szparagów, jaki ci się podoba, polej je powstałym dressingiem, a wierzch posyp płatkami otartego obieraczką parmezanu.

Ptysie z kremem z marakui (fot. materiały promocyjne)

Ptysie z kremem z marakui i sosem czekoladowym

Składniki:

Ptysie:

  • mleko 125 g 
  • woda 125 g 
  • masło 125 g 
  • sól 4 g 
  • mąka 100 g 
  • jajka „zerówki” 2 sztuki

Krem:

  • puree z wnętrza marakuji 80 g 
  • skórka z cytryny 8 g 
  • cukier 80 g 
  • jajka „zerówki” 3 sztuki
  • sól 2 g 
  • masło 150 g 

Sos czekoladowy:

  • woda 20 g  
  • cukier 70 g  
  • kakao 20 g 
  • śmietana 36% 50 g 

krok 1 Najpierw przygotuj krem z marakui. Ubij wszystko poza masłem na parze do uzyskania 78°C (aż krem zgęstnieje, ale jednocześnie nadal będzie puszysty). Ostudź masę do 50-60°C. Następnie dodaj pokrojone w drobną kostkę mocno schłodzone masło, cały czas dokładnie mieszając. Przełóż krem do rękawa cukierniczego i wstaw do lodówki. Jeśli nie masz rękawa, krem zostaw w misce – będziesz go po prostu nakładać łyżką.

krok 2 Przygotuj ciasto ptysiowe: zagotuj w garnuszku mleko, wodę, masło i sól. Kiedy płyn się zagotuje, dodaj mąkę i zmniejsz ogień na średni. Mieszaj drewnianą łyżką do momentu, aż ciasto będzie jedną zbitą masą. Zdejmij garnek z ognia, przełóż masę do miski i cały czas mie- szając (teraz najlepiej rózgą), dodawaj po jednym jajku. Mieszaj cały czas, aż masa nabierze jednolitej konsystencji. Gotową masę przełóż do rękawa cukierniczego i nakładaj ptysie na papier do pieczenia (możesz to zrobić łyżką). Włóż do piekarnika nagrzanego do 190°C i piecz 15-20 minut.

krok 3 W tym czasie przygotuj sos czekoladowy: wszystkie składniki wymieszaj w garnuszku i doprowadź do wrzenia. Gotuj 2 minuty, cały czas mieszając, i odstaw na bok do polewania ptysi. Upieczone ptysie ostudź, przekrój na pół i wypełnij kremem z marakui. Na koniec złóż i polej sosem czekoladowym.

Sałatka z ośmiornicy z ziemniakami (fot. materiały promocyjne)

Sałatka z ośmiornicy z ziemniakami i selerem naciowym

Składniki:

  • ugotowana ośmiornica 1 sztuka
  • ugotowane młode ziemniaki 8 sztuk
  • seler naciowy 2 gałązki
  • kapary 3 łyżki 
  • musztarda 1 łyżka  
  • sok z 1 cytryny 
  • oliwa 100 ml
  • słodka papryka w proszku 1 szczypta
  • szczypiorek 1⁄2 pęczka 
  • natka pietruszki 1⁄2 pęczka
  • koperek 1 garść

krok 1 Ośmiornicę pokrój w cząstki. Ziemniaki w połówki lub ćwiartki, a seler naciowy w cienkie plasterki. Kapary posiekaj i wymieszaj wszystko razem.

krok 2 Przygotuj dressing: musztardę, sok z cytryny i oliwę wymieszaj razem i dopraw do smaku solą oraz pieprzem.

krok 3 Wymieszaną sałatkę delikatnie posyp papryką w proszku, posiekanymi ziołami i na koniec polej dressingiem.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk