Kukbuk
Kukbuk
Look at me plates, dizajnerka, projektantka, polski design

Halo, tu twój talerz! Z wizytą u Look At Me Plates

Na pierwszy talerz swawolnym krokiem wkracza kelner, niosąc na tacy musujący koktajl. Dostawiamy drugi talerz, na którym smukła syrena oblewa się rumieńcem. Chyba nie była gotowa na drinka od nieznajomego. Szybko podmieniamy więc syrenę na dwie zamaskowane bandytki. One z pewnością zajmą się i kelnerem, i drinkiem. Witajcie w bajkowym świecie Look At Me Plates!

Tekst: Anna Czajkowska

Zdjęcia: Maciek Niemojewski

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 7 minut!

Jeśli w KUKBUK-owej kuchni mignie kolorowa sukienka vintage, to znak, że Magda Pilaczyńska, nasza graficzka, przyszła już do biura. Zasłonięta wielkim ekranem, na którym projektuje wszystko, o co prosimy, dnie spędza w redakcji. Za to po pracy, w domowej pracowni, pieczołowicie zdobi ceramikę, tworząc na niej fantazyjne historie. Ostatnio rozpieszczała nas też ptasim mleczkiem, na którego opakowaniach wyczarowała rajski ogród. Oczywiście serwowała je na Look At Me Plates.

Look at me plates, dizajnerka, projektantka, polski design
Look at me plates, dizajnerka, projektantka, polski design

Ze ściany na stół 

Początkowo Look At Me Plates miały wisieć. Trochę z sentymentu i tęsknoty za tym, w jaki sposób zdobiły kuchnie nasze babcie. Magda chciała, by kolorowe akcenty na talerzach wniosły energię do współczesnych kuchni. Jedni czuli w tym pomyśle nostalgię, inni postanowili wykorzystać talerze zgodnie z ich przeznaczeniem, dlatego Magda nie upierała się przy ich zastosowaniu. Chodzi przecież o zabawę i radość – wszystko jedno, czy talerz stanie na stole, czy zawiśnie na ścianie. Każdy ma dziurkę i haczyk, więc tylko od posiadacza zależy to, gdzie finalnie rozegra się intryga – bo jak pokazuje doświadczenie Magdy, na jednym talerzu raczej się nie kończy. Kolekcjonowanie zaś sprzyja tworzeniu scenek rodzajowych, szczególnie że towarzystwo, które pojawia się na talerzach, jest nadzwyczaj figlarne.

"Mój przyjaciel powiedział, że wielkie rzeczy rodzą się w małych pokoikach. W tym na Muranowie powstało tamtej zimy 12 talerzy, pierwsza seria Look At Me Plates."

MAgda pilaczyńska
Look at me plates, dizajnerka, projektantka, polski design
Look at me plates, dizajnerka, projektantka, polski design

Panie, panowie i pegazy

Początkowo fantazyjne postaci pojawiały się na talerzach vintage – ten styl zarówno w modzie, jak i w projektowaniu jest dla Magdy inspiracją. Porcelana fascynowała ją od zawsze. Talerze, miseczki i kubki zbiera od lat, co zaowocowało pokaźną kolekcją. Jeszcze w Poznaniu była stałą klientką targu w Starej Rzeźni, a po przeprowadzce do Warszawy niemal w każdy weekend buszowała w lokalnych lumpeksach i na bazarze Olimpia. Pokaźną część zbiorów stanowią też łupy z Allegro.

Do bohaterów wyczarowanych przez Magdę najlepiej pasowało tło w kolorze białym, bez ozdób, a o takie jest najtrudniej. Dodatkowo używane talerze często mają rysy, które kolor paradujących po nich bohaterów uwypuklał. Magda postanowiła więc naczynia vintage pozostawić we własnej etażerce, a na potrzeby Look At Me Plates rozpoczęła współpracę z polskimi producentami, u których szukała najbardziej intrygujących, lecz wciąż minimalistycznych form. – Na nich kolory widać najlepiej – mówi.

Look at me plates, dizajnerka, projektantka, polski design

"Wiem, jak wymagająca jest ceramika. Trzeba się w niej całkowicie zanurzyć."

Pytana o to, dlaczego sama nie produkuje talerzy, ze szczerością odpowiada: – Przeszłam podstawowy kurs ceramiczny. Wiem, jak wymagająca jest ceramika. Trzeba się w niej całkowicie zanurzyć, a ja nie chcę się poświęcać jedynie temu. To ilustracja jest tym, co daje mi najwięcej radości. Możliwości kalkomanii ceramicznej mnie zachwyciły, ale wiedziałam, że aby użycie tej techniki miało sens, trzeba samemu projektować wzory – tłumaczy. Tak też zrobiła.

Look at me plates, dizajnerka, projektantka, polski design

Poznań – Warszawa

Zanim zaczęła pracować w zawodzie ilustratora, skończyła kulturoznawstwo w Poznaniu. Już w czasie studiów ciągnęło ją do kreatywnych działań. – Ze znajomymi z roku postanowiliśmy wydać pismo, do którego zrobiłam kolażową okładkę. Potem z moją przyjaciółką zapisałam się na zajęcia fotograficzne. Początkowo biegałyśmy po mieście z aparatami analogowymi, ale szybko nam się to znudziło. Dowiedziałam się o prywatnych lekcjach fotografii u małżeństwa, które szczęśliwym trafem prowadziło również studio graficzne. Intensywny studencki tryb życia nie sprzyjał mojej pasji fotograficznej. Szczególnie jeśli chodzi o fotografię analogową – śmieje się Magda. – Zaczęłam więc uczyć się tam Photoshopa. Zaskoczyło i wkrótce poprosiłam o prywatny kurs grafiki. Zaprojektowałam pierwszy kolażowy kalendarz i tak się zaczęło.

Look at me plates, dizajnerka, projektantka, polski design

Tam nauczyła się warsztatu i kompozycji. W końcu uwierzyła w swój talent na tyle, by szukać pracy związanej z projektowaniem. – Pracowałam w VOX, ale szybko zaczęło mnie uwierać to, że robię komercyjne projekty. Postanowiłam więc po godzinach projektować swoje rzeczy i rozbudowywać portfolio. Wymyśliłam na przykład restaurację i identyfikację graficzną dla niej – opowiada. – Pojawiły się pierwsze zlecenia, ale ja wciąż żyłam w przekonaniu, że jeszcze trochę muszę do tego portfolio pozbierać.

Wtedy też zaczęła myśleć o wyjeździe do Warszawy. Szczególnie że jej przyjaciółki z Poznania już tu były. Stolica była jej chyba pisana, bo zaraz po przyjeździe, na imprezie urodzinowej koleżanki, znalazła idealne mieszkanie. – Okazało się, że impreza urodzinowa jest też pożegnalną, więc jako gość dostałam prezent w postaci mieszkania – wspomina ze śmiechem.

Warszawianką jest od ośmiu lat. Na początku wciąż pracowała zdalnie dla VOX, ale powoli nabierała odwagi, by robić swoje rzeczy. Zaprojektowała plakaty na targi mody HUSH. Przez chwilę współpracowała też z Małym Studiem. A w głowie już kiełkował pomysł na Look At Me Plates.

Look at me plates, dizajnerka, projektantka, polski design

Wąsy, serca, łzy

Wiatr w żaglach, a raczej w talerzach, poczuła dzięki współpracy z marką Kristoff, która akurat szukała pomysłu na podkreślenie zmiany wizerunku. Właściciele wałbrzyskiej fabryki porcelany wpadli na pomysł, by do projektowania ceramiki zaprosić młodych artystów. Magda stworzyła wtedy kolekcję śniadaniową White Breakfast – ozdobiła serwis stadem flamingów i ulubionym motywem wąsów. Kolaboracja przyniosła jej wyróżnienie Must Have Łódź Design Festival 2013.

Zanim jednak uznanie przekuła w działanie, nadeszła zima. Magda przyznaje, że luty to dla niej najtrudniejszy miesiąc. – Mój nastrój jest wtedy mocno obniżony. Kiedy powstawała pierwsza kolekcja, pracowałam dodatkowo jako freelancer, co wiązało się z dniami spędzanymi samotnie w domu. Jak łatwo się domyślić, nie pomagało to na zimowy dół – zwierza się.

By oderwać się od pracy i umilić sobie czekanie na wiosnę, poświęcała długie zimowe wieczory talerzom. – Mój przyjaciel powiedział wtedy, że wielkie rzeczy rodzą się w małych pokoikach. W tym na Muranowie powstało tamtej zimy 12 talerzy, pierwsza seria Look At Me Plates – opowiada Magda.

Wraz z nadejściem tej wiosny zaczęła pracę nad drugą kolekcją, Cut Me Out. – Będzie bardziej intensywna, pojawi się więcej koloru – zapowiada. Niedawno do talerzy dołączyły cukierniczki i maleńkie wazoniki. Można je kupić przez internet albo na targach dizajnu w których czasem Look At Me Plates bierze udział. Zdarzają się też specjalne akcje.

Look at me plates, dizajnerka, projektantka, polski design

– Przed świętami Bożego Narodzenia wpadłam na pomysł bliższego poznania swoich klientów. W grudniu zrobiłam pop-up w swoim mieszkaniu. Na dole budynku powiesiłam plakaty, dałam znać na Facebooku, że można do mnie zajrzeć. To było fantastyczne doświadczenie. Przyszli znajomi z Żoliborza, ale też sporo nieznanych mi osób, które mają już moje talerze w swoich domach. Wiosną planuję to powtórzyć – zdradza.

Ostatnio dla gości Puro Hotel zaprojektowała Egoistkę, czyli zestaw do parzenia herbaty. Zdobiące dzbanek i filiżankę damy mogą zamieniać się tułowiem lub nogami, w zależności od fantazji użytkownika. – Żeby panienki się złożyły, trzeba się było nagimnastykować. Folię naklejam ręcznie, więc za każdym razem musiałam być czujna, czy egoistki się spotkają – wspomina Magda.

Egoistkom się udało. A stos kolorowych kalek w pracowni Magdy zapowiada, że możemy spodziewać się kolejnych nieoczywistych połączeń.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk