Kukbuk
Kukbuk
Zdjęcie uliczki Palermo (fot. Yuliyan Kosolapova)

Gdzie zjeść i napić się w Palermo?

W sycylijskim królestwie kakofonii, konkurujących ze sobą aromatów i kulturowych miksów smaku najlepiej karmi ulica.

Tekst: Mari Krystman

Zdjęcie główne: Yuliyan Kosolapova / unsplash.com


Zdjęcia: Bartek Zwiefka

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 9 minut!

Tym, którzy chcą przemierzać Palermo szlakiem kulinarnym, polecam przyjąć perspektywę ciekawskiego wagabundy – pozwólcie sobie się zgubić, a za przewodników niech posłużą wam węch i słuch. Zanim wpadnie wam do głowy zapytać miejscowych o sprawdzone adresy, gwarantuję, że natkniecie się na nie sami, a przyciągnie was ucztująca przy wątłym stoliku włoska rodzina albo bazarowa kolejka miłośników owoców morza. Chcąc nie chcąc, traficie na budkę z arancini albo grupkę łasuchów jedzących słodkie cannoli. Otwórzcie się na smakową mieszankę wpływów – w tym greckich i arabskich – jaką jest kuchnia Sycylii. Poniżej subiektywna lista miejsc w Palermo, w których ugasicie pragnienie i zaspokoicie głód. Buon appetito!

Antica Birreria Peroni

Via Vittorio Emanuele 198


Przy wejściu do restauracji przywita was testa di moro w liczbie ośmiu, czyli głowy Maurów – słynne ceramiczne wazy, uznawane za symbol Sycylii i kryjące mroczną legendę, o której nie wypada opowiadać przy jedzeniu. A skoro o nim mowa, to w karcie Antica Birreria Peroni znajdziecie lokalne klasyki, w tym obowiązkową do spróbowanie caponatę, czyli warzywny miks, idealny dla wegetarian i wegan. Nazywam ją sycylijskim leczo, bo przypomina je konsystencją i świetnie smakuje na zimno, a przyrządzona jest z pomidorów, bakłażanów, selera naciowego, oliwek, kaparów i rodzynek. W menu jest też rybna caponata na biało – z miecznikiem i sarde a beccafico, czyli sardynki z bułką tartą. Pozostając w rybnym klimacie, rekomenduję polpette di sarde, pulpety z sardynek z orzeszkami pinii i rodzynkami, podawane w mocno pomidorowym sosie – cztery solidne kule pochłonięte z chlebem spokojnie sprawdzą się jako obiad. Dla fanów włoskiej klasyki jest cała strona makaronów, w tym carbonara z grana padano i lekko pikantnym owczym serem pecorino romano. 

Włoskie klopsiki mięsne w Antica Birreria Peroni (fot. Bartek Zwiefka )
Carbonara  w Antica Birreria Peroni (fot. Bartek Zwiefka )
Wejscie do restauracji  Antica Birreria Peroni (fot. Bartek Zwiefka )

L’alcova Dei Sapori 

Via Bara All’Olivella 101


Typową sycylijską pizzą
jest grubaśna i puszysta sfincione z dużą ilością sosu pomidorowego, ale w Palermo spokojnie zjecie typową neapolitańską wersję słynnego placka. Pizzę jedzą tu wszyscy – od turystów po mieszkańców, o czym świadczą lokalne rodziny ucztujące przy zastawionych pizzą stołach. W typowo wyglądającej restauracji L’alcova Dei Sapori, usytuowanej w pięknej wąskiej uliczce, macie do wyboru kilkanaście zestawień smakowych z cudownie słodkawą, świeżą pulpą pomidorową. Trójka z karty, czyli romana z długo gotowaną, różowiutką i kruchą prosciutto cotto, to strzał w dziesiątkę. Jeśli nie tolerujecie pszenicy albo zwyczajnie jest wam ciężko po spożyciu mąki w sporej ilości, możecie zamówić bezglutenowy spód – Sycylijczycy idą z duchem czasu! A do mile mokrej od pomidorów i przyjemnie chrupiącej pizzy koniecznie zamówcie lampkę wina z regionu. Sycylia, choć mała, jest jednym z największych producentów tego trunku na świecie, a jej ciepły klimat sprawia, że zawartość kieliszka będzie łagodna – wytrawne wino smakuje raczej jak półwytrawne i mnóstwo w nim owocu. W tej restauracji serwuje się między innymi wina marki Sibiliana: białe Grillo i Inzolia albo czerwone Nero d’Avola – cała trójka bazuje na klasycznych sycylijskich szczepach. 

L'alcova Dei Sapori w Palermo (fot. Bartek Zwiefka)
L'alcova Dei Sapori pizzeria w Palermo (fot. Bartek Zwiefka)
L'alcova Dei Sapori pizzeria w Palermo (fot. Bartek Zwiefka)
Salumeria Vino e Cacio witryna nocą (fot. Bartek Zwiefka)

Salumeria Vino e Cacio

Via Vittorio Emanuele 389


Tę winiarnię wyłapiecie wzrokiem z daleka, bo żółci się jak sycylijskie słońce. Kolor dojrzałej cytryny to jej znak rozpoznawczy – tej barwy są prześwitujące przez witrynę ściany, obrusy i podkładki na stół. Zresztą miejsce mogłoby być małą metaforą Palermo – z lokalnym winem, postacią słynnego Maura wyrysowaną cienką kreską na froncie i roztargnioną właścicielką, gestykulującą w biegu. Vino i cacio, wino i ser, to dla wielu duet samowystarczalny. Trzeci człon nazwy, salumeria, oznacza sklep z wędlinami, które pysznią się zaraz przy wejściu. Wiszące nad ladą spętane szynki możecie kupić na wynos albo skosztować ich na miejscu – pokrojone na plasterki we wszystkich odcieniach różu: od jasnej mortadeli po głęboki kolor salami z pistacjami. Do tego deska serów: od białej i miękkiej mozzarelli po twardy i złocisty padano. A ser i mięso najlepiej się mają w komitywie z winem: zamówcie butelkę albo testujcie regionalne smaki – w tym rześki biały szczep catarratto – na kieliszki. Salumeria Vino e Cacio to dobry przystanek na kulturalnej trasie – blisko stąd do słynnej i eklektycznie pięknej Cattedrale di Palermo albo do Piazza Bologni, gdzie znajduje się Riso, muzeum sztuki współczesnej. 

Reklama
Brioche con gelato z Cono & Co (fot. Bartek Zwiefka)

Cono & Co

Via Maqueda 257


W Palermo wypada skosztować słodkiej osobliwości, jaką jest brioche con gelato. Zanim zdecydujecie się na ten sycący miks, upewnijcie się, że macie dość miejsca w żołądku, bo połączenie treściwej brioszki ze sporą porcją lodów to wyzwanie. W malutkiej lodziarni Cono & Co upchną wam dużą lodową porcję pomiędzy dwie części bułki i jeszcze zwieńczą to wafelkiem. Autorskie, po włosku kremowe lody robi się tu na miejscu – do wyboru głównie klasyczne smaki: czekolada, truskawka, sycylijska pistacja, energetyczne kawowe na bazie arabiki albo cassata nawiązujące smakiem do tradycyjnego ciasta z nadzieniem z osłodzonej ricotty. A jeśli nie zdecydujecie się na wersję z brioszką, poproście o porcję zimnego deseru w wafelku – jasnym lub czarnym, barwionym węglem. Dla tych, którzy nie tolerują mleka, są lody ryżowe (udało mi się dostać pistacjowe) lub alternatywa w postaci kultowej granity – sycylijskiego mrożonego deseru z soków owocowych, najczęściej z cytrusów. Tutaj serwują granitę z mandarynek z Ciaculli – słodkiej i mocno aromatycznej endemicznej odmiany tych owoców – jest lepsza niż sorbet!

Cannolo z Cannoli & Co. w Palermo ( fot. Bartek Zwiefka)

Cannoli & Co.

Via Maqueda 268


Liczba widniejąca w logo tej cukierni może wywołać konsternację – informuje bowiem, że tradycja lokalu sięga 1024 roku. Cóż, cannoli to w końcu najsłynniejszy sycylijski deser, a czas działa na korzyść jego renomy. W kameralnym Cannoli & Co. można zjeść lody i rozmaite ciastka, ale przede wszystkim skomponować własną wersję słynnego chrupiącego ciastka wypełnionego kremem z owczej ricotty. Wybiera się rodzaj rurki smażonej w głębokim tłuszczu (smakuje jak twardsza wersja faworków), kremowe nadzienie i dodatki, takie jak posypka z pokruszonych pistacji lub posiekanej czekolady albo kandyzowane owoce. Uczciwie przyznam, że zjedzenie podstawowej porcji jest nie lada wyczynem, więc warto zacząć przygodę z cannoli od wersji mini. A jeśli nabiał wam niemiły, poproście o rurkę z nadzieniem lodowym – cukiernicy napełnią wam go porcją sorbetu.

Reklama

Mercato Ballarò

Via Ballarò 1


Pomiędzy straganami wszystkie zmysły działają na pełnych obrotach. Poza feerią kolorów, którą tworzą gruboskórne cytryny, lśniące bakłażany, srebrzyste ryby i najdorodniejsze pomidory, króluje tu mocne dla ucha abbanniate, czyli donośne nawoływania sprzedawców zachwalających swoje produkty. Dajcie się im namówić na trochę słodkiej pasty z pistacji i siatkę dorodnej papryki. Tych, którym eksperymenty kulinarne niestraszne, namawiam do spróbowania mięsnej mozaiki – słynna frittola to resztki mięsa schowane w wiklinowym koszu i przykryte płócienną ścierką. Porcję serwuje się zapakowaną w rulon z papieru albo umieszcza w bułce, a miejsce dystrybucji poznacie po kolejce, która ustawia się przy stole – na Ballarò w ogóle spotkacie w większości mieszkańców Palermo; to miejsce z autentycznym sycylijskim klimatem. Na targu znajdziecie też gotowe przekąski typowe dla lokalnej kuchni – polecam sycące pane e panelle, czyli cienkie placuszki z ciecierzycy. Kilka porcji zaspokoi głód, kiedy będziecie czekać na koniec sjesty.

Mercato Ballarò w Palermo ( fot. Bartek Zwiefka)
Mercato Ballarò w Palermo ( fot. Bartek Zwiefka)
Stragan rybny na Mercato Ballarò w Palermo ( fot. Bartek Zwiefka)
Tum w alejkach Mercato Ballarò w Palermo ( fot. Bartek Zwiefka)

La Vucciria 

Piazza Caracciolo


Ten wyłaniający się z grillowego dymu skwer to kwintesencja street foodu w Palermo. Ciasny, tłoczny i głośny, a przez to intrygujący, a na pewno zapewniający kulinarny przegląd smaków Sycylii. Jeśli lubicie owoce morza, dołączcie do kolejki przy budce Al Tentacolo, gdzie najbardziej pożądana jest ośmiornica – gotowana, jeszcze parująca, zwinnie krojona w kostkę i serwowana ot tak, sauté, z cząstką cytryny lub limonki. Albo stańcie nieco dalej, przy skwierczącym garze z olejem, w którym błyskawicznie rumienią się kalmary, różowe rybki i krewetki w pospiesznie przygotowanej tempurze. Dla mięsożerców są stigghiole, szaszłyki z jagnięciny, prosto z prowizorycznego rusztu, a dla wegetarian – arancini, czyli ryżowe kule z serii no waste, ulepione z pozostałości po risotcie, nafaszerowane warzywami lub serem, obtoczone w bułce tartej i przy was rzucone na głęboki olej. Sycylijskie potrawy kuchni ulicznej są sycące, a w razie braku miejsca w żołądku poproście o pomoc – oczywiście z rozwagą – przyjazne psy, które ochoczo polują tu na wszelkie resztki. 

La Vucciria street food w Palermo ( fot. Bartek Zwiefka)
Klasyczny street food w Palermo ( fot. Bartek Zwiefka)
Przyrządzanie ośmiornicy w La Vucciria ( fot. Bartek Zwiefka)
Reklama

Chimica 40 Drinks & Records

Piazza Cattolica 1


Zmęczeni gwarem ulicy? Tutaj znajdziecie ukojenie, przy filiżance kawy, butelce lemoniady imbirowej lub szklance piwa. I przy muzyce, rzecz jasna, bo widniejące w nazwie hasło „record” odnosi się do płyt winylowych, które kręcą się na tutejszym adapterze – nas przywitały dźwięki zespołu Beirut. Płyt można posłuchać albo się w nie zaopatrzyć, bo Chimica 40 działa nie tylko jako kawiarnia i bar, jest też mikrosklepem muzycznym i klubem, w którym odbywają się kameralne koncerty na żywo. Znalazłam tu trochę współczesnych muzycznych inspiracji – z racji nieposiadania gramofonu do odsłuchania na Spotify. Dawniej w tym lokalu mieściła się księgarnia, czego wspomnieniem są książki wiszące przy suficie. Zresztą spokój tego zakątka udziela się błyskawicznie i zachęca, żeby wyjąć swoje lektury z plecaka i w ciszy je pochłaniać.

Wnętrze Chimica 40 Drinks & Records (fot. Bartek Zwiefka)
Bar Chimica 40 Drinks & Records (fot. Bartek Zwiefka)
Otwarte wnętrza ze stolikami Chimica 40 Drinks & Records (fot. Bartek Zwiefka)

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk