Kukbuk
Kukbuk
Kobieta sprzedająca owoce przy ulicy (fot. Bartek Zwiefka)

8 rzeczy, których trzeba spróbować w Wietnamie

W wietnamskich miastach karmi niemal każdy metr kwadratowy ulicy, a na prowincji, nawet w pozornie opuszczonych lokalach, napijecie się cà phê đá – tradycyjnej aromatycznej kawy.

Tekst: Mari Krystman

Zdjęcia: Bartek Zwiefka

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 9 minut!

Na regionalną kuchnię Wietnamu silnie wpłynęły kultury kulinarne Chin oraz Francji, która na przełomie XIX i XX wieku okupowała znaczną część Półwyspu Indochińskiego. Azjatycki street food ma tutaj wielką siłę – wszędzie stoją maleńkie stragany z jedzeniem, jest błyskawicznie, pysznie i prosto. Królują tu makarony stir-fryryż, ale dzień zwykle zaczyna się od gorącego bulionu. Niech nie zdziwi was makaron rodem z zupki chińskiej, Wietnamczycy go uwielbiają. Na północy dania doprawia się zdecydowanie mniej niż na południu – tam używa się wielu intensywnych, ostrych przypraw. Cały Wietnam łączy jednak słony i osobliwie pachnący sos rybny, szczodrze dodawany do zup, mięs i makaronów. No i kawa! Mocna i tym słodsza, im bliżej równika.

Zupa pho z dodatkami, liśmi, kiełkami (fot. Bartek Zwiefka)

Zupa phở

Phở, czyli bulion z makaronem ryżowym, właśnie tu ma swoją ojczyznę. Wietnamczycy – szczególnie ci z północy – uwielbiają tę zupę. Jej najbardziej popularna wersja bazuje na mięsie wołowym (szukajcie jej pod nazwą phở bò), a tuż za nią plasuje się bulion drobiowy (phở gà). Do bazy, czyli makaronu ryżowego i bulionu, można dodać wszystko, co udoskonali jej smak: pływające w zalewie plasterki czosnku, pęk świeżych ziół (tajskiej bazylii czy długonogiej kolendry), kiełki, sok z limonki i płatki chili. Phở syci cudownie – od rana, kiedy Wietnamczycy jedzą ją na śniadanie, do samego wieczora. Smakuje wyśmienicie nawet w największe upały.

Sajgonki, plastry pomidora i sos (fot. Bartek Zwiefka)

Nem, czyli sajgonki

Lubiane w Polsce spring rollsy to popularna przekąska uliczna i restauracyjna, szczególnie w wersji na ciepło. Sajgonki są idealnie małymi naleśnikami z papieru ryżowego z rozmaitymi farszami: z wieprzowiny, krewetek, chrupiącej świeżej marchewki, makaronu czy grzybków mun. Serwuje się je z nước chấm, czyli zestawem sosów – najczęściej znajdziemy wśród nich sos słodko-kwaśny oraz rybny z czosnkiem i chili.

Reklama
Wietnamska sałatka z niedojrzałego mango (fot. Bartek Zwiefka)

Sałatka z zielonego mango

Gỏi xoài to propozycja dla wszystkich, którzy chcą odpocząć od zup i smażonych makaronów. Tę sałatkę przyrządza się z pokrojonego w cieniutkie słupki niedojrzałego mango – są chrupiące i nadają potrawie orzeźwiający smak. W sam raz na upał! Obok nich na talerzu lądują kurczak albo krewetki, świeża cebula, daikon, czyli japońska rzodkiew, listki sałaty i zioła. Alternatywą dla tej rześkiej sałatki jest opcja z zieloną, czyli też niedojrzałą, papają albo mięsistym pomelo. 

White rose lub biała róża, czyli pierożki wietnamskie (fot. Bartek Zwiefka)

Pierożki biała róża

Ukryte w cieniutkim ryżowym cieście bánh bao bánh vạc są nazywane także white rose, ale ich nazwa niekoniecznie odpowiada temu, jak wyglądają. Niech pierwsze wrażenie was nie zrazi – smak rekompensuje wszystko. Są delikatne, nadziewane farszem z krewetek i posypane chrupiącą prażoną cebulką. Przed zjedzeniem macza się je w lekkim sosie z krewetkowego bulionu, cukru, chili i soku z limonki. White rose to przysmak Hội An – bajecznie kolorowego miasta lampionów w środkowym Wietnamie. 

Streetfoodowy naleśnik z jajkiem i dodatkami (fot. Bartek Zwiefka)

Naleśnik do ręki

Szybkie i wygodne do jedzenia uliczne przekąski to coś, czego możemy Wietnamczykom zazdrościć – są idealne na niewielki głód. Doskonałym przykładem są banh trang nuong, czyli grillowane małe placki ryżowe, nadziewane mięsem, warzywami lub przepiórczymi jajkami – czasem składane na pół, a czasem tak chrupkie, że trzeba je zjeść jak nachos z dodatkami. Spróbujcie też smażonych, intensywnie żółtych naleśników bánh xèo z dodatkiem kurkumy.

Cà phê đá, czyli kawa po wietnamsku (fot. Bartek Zwiefka)

Kap, kap, cà phê đá

Wietnam to drugi, zaraz po Brazylii, producent kawy na świecie. Wietnamczycy uwielbiają kawę – to dla nich odpoczynek od upału i zastrzyk energii na kolejne godziny. Jest jednak pewna sporna dla kawowych purystów sprawa – tradycyjna wietnamska kawa jest bardzo słodkaaromatyzowana, a do tego serwowana z lodem. Przyrządza się ją przy użyciu metalowego zaparzacza o nazwie phin, w który warto zaopatrzyć się przed powrotem do domu. Ustawia się go na szklance, do której spływają lekko oleiste i często perfumowane kawowe krople. Popularna wersja cà phê đá to połączenie kawy z mlekiem skondensowanym.

Reklama
Kawa ze słodką, jajeczną pianką (fot. Bartek Zwiefka)

Kawa z jajkiem

Egg coffee to kolejna kofeinowa kontrowersja rodem z Wietnamu. Trudno nazwać ją kawą, jest bardziej kawowym deserem, bo to, co dominuje w jej smaku, to kremowa słodycz kogla-mogla. Bazą tego napoju są żółtka ubite z mlekiem skondensowanym – bomba kaloryczna i energetyczna. Zgodnie z prawami fizyki sama kawa zostaje na dnie i żeby się jej napić, trzeba przebić się przez puszystą, niesamowicie słodką warstwę. Albo całość wymieszać, według upodobań. Cà phê trứng okazała się pyszna, ale jedna szklanka to wystarczająca porcja, nawet na całą podróż.

Bananowy sticky rice na talerzu (fot. Bartek Zwiefka)

Banana sticky rice

Nie mogę się oprzeć, by nazwać to danie ulepkiem – jest gęste, klejące i słodkie. A do tego pożywnesycące, więc idealnie nadaje się na śniadanie. To zapiekane w lepkim, gotowanym na parze ryżu kawałki banana, owinięte liściem bananowca. Po upieczeniu liście się wyrzuca, a banana otulonego warstwą ryżu kroi w plastry i serwuje z mleczkiem kokosowym. Bánh tét można kupić również na wynos. Słodka całość zostaje w środku, owinięta liśćmi i ciasno związana w urocze pakunki, które świetnie sprawdzają się w podróży, szczególnie w razie lekkiego głodu.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk