Poznałem je na zachodnim brzegu jeziora Garda. Lato miało się ku końcowi, ale w Lombardii nadal było ciepło, jak na Mazurach w lipcu. Miałem oczywiście do dyspozycji białą luganę i ocean chiaretto, cudownie orzeźwiającego wina w kolorze różowym. A jednak podniebienie podbiło nieznane mi wcześniej, lekkie jak piórko, praktycznie bezcielesne, za to aromatyczne i znakomicie rześkie – i właśnie czerwone – groppello. Próbując wielu interpretacji tego szczepu, z dnia na dzień poddawałem się coraz bardziej jego urokowi. Gdy wreszcie zapytałem jednego z winiarzy, skąd wzięła się popularność tego chucherka, odpowiedział anegdotą. – Po II wojnie światowej Włochy podnosiły się z klęski, a w wielu zakątkach kraju panował głód. Szczęśliwie niemal każdy mieszkaniec wybrzeża Gardy miał łódkę i mógł sobie nałowić ryb. Oczywiście, do takiej diety najlepiej pasowały wina białe, ale ile można ich w końcu wypić? Potrzebna była czerwona odmiana, z której dawałoby się tłoczyć wina dobrze współgrające z jeziornymi szczupakami czy siejami. Groppello nadało się doskonale – zakończył opowieść Lombardczyk. Niech zatem kluczowy dla Riviera del Garda szczep rozpocznie panteon czerwonych win na lato. Tym bardziej, że pasuje nie tylko do ryb.
Wino do steka
Miło jest łamać zasady i eksperymentować z połączeniami kulinarno-winnymi. Tu jednak lepiej pozostać przy klasyce. Wino do steka powinno być czerwone, a im chudszy kawałek wołowiny, tym lżejsze.