Kukbuk
Kukbuk

Musisz mieć ukończone 18 lat, aby korzystać z tej treści.

Czy jesteś pełnoletni?

5 czerwonych win na lato

Kolejne „lato stulecia” nie sprzyja delektowaniu się ciężkim, czerwonym, beczkowym winem. Wyraziste garbniki i wysoki alkohol zwyczajnie męczą, gdy temperatura oscyluje wokół 30°C. Co jednak, jeśli uprzemy się na czerwień?

Krytyk winiarski i dziennikarz, redaktor naczelny "Fermentu", autor książek o tematyce winiarskiej.

Tekst: Tomasz Prange-Barczyński

fot. Engin Akyurt / Unsplash


pozostałe zdjęcia: Tomasz Prange-Barczyński

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 6 minut!

Poznałem je na zachodnim brzegu jeziora Garda. Lato miało się ku końcowi, ale w Lombardii nadal było ciepło, jak na Mazurach w lipcu. Miałem oczywiście do dyspozycji białą luganę i ocean chiaretto, cudownie orzeźwiającego wina w kolorze różowym. A jednak podniebienie podbiło nieznane mi wcześniej, lekkie jak piórko, praktycznie bezcielesne, za to aromatyczne i znakomicie rześkie – i właśnie czerwone – groppello. Próbując wielu interpretacji tego szczepu, z dnia na dzień poddawałem się coraz bardziej jego urokowi. Gdy wreszcie zapytałem jednego z winiarzy, skąd wzięła się popularność tego chucherka, odpowiedział anegdotą. – Po II wojnie światowej Włochy podnosiły się z klęski, a w wielu zakątkach kraju panował głód. Szczęśliwie niemal każdy mieszkaniec wybrzeża Gardy miał łódkę i mógł sobie nałowić ryb. Oczywiście, do takiej diety najlepiej pasowały wina białe, ale ile można ich w końcu wypić? Potrzebna była czerwona odmiana, z której dawałoby się tłoczyć wina dobrze współgrające z jeziornymi szczupakami czy siejami. Groppello nadało się doskonale – zakończył opowieść Lombardczyk. Niech zatem kluczowy dla Riviera del Garda szczep rozpocznie panteon czerwonych win na lato. Tym bardziej, że pasuje nie tylko do ryb.

Groppello uprawiane jest na lombardzkim brzegu jeziora Garda.

Groppello

Stara odmiana z Valtènesi, niewielkiego regionu w Lombardii, miedzy jeziorem Garda a morenicznymi wzgórzami w okolicach Brescii. Była znana już w średniowieczu. Daje lekkie aromatyczne wina czerwone o dobrej kwasowości i niewielkiej zawartości tanin. Ma kilka klonów: groppello di mocasina, di san stefano, gentile. Winiarze z DOC Riviera del Garda Classico robią z niej czerwone wina jednoszczepowe, ale używają też w kupażach z barberą, marzemino i sangiovese. Z gropello powstają też udane wina różowe, w tym w wersji musującej (spumante). W całych Włoszech rośnie go zaledwie nieco ponad 400 ha, w większości we wschodniej Lombardii.

Bladoczerwone portugiesery świetnie smakują lekko schłodzone.

Portugieser

Jeden z winiarzy w węgierskim Villány powiedział mi kiedyś, że to dla niego odmiana najważniejsza. Jak to? – zapytałem. – Przecież twój region słynie z cabernetów?! – Ale portugiesera pijamy na co dzień – wyznał. I rzeczywiście. Ten popularny w całej Europie Środkowej szczep daje wina, które z rzadka zaliczyć można do kategorii premium, za to doskonale gaszące pragnienie. Wbrew nazwie sugerującej luzytańskie pochodzenie, ojczyzną portugiesera jest prawdopodobnie Austria, a jego spontanicznymi rodzicami są blaue zimmettraube i dużo lepiej znany silvaner. Upowszechnił się w wielu krajach należących do Imperium Habsburskiego, przede wszystkim na Węgrzech, gdzie do chwili wstąpienia tego kraju do Unii Europejskiej znany był jako kékoporto. Z Austrii trafił też do Niemiec. Był czas (II poł. XX wieku), że rosło go tam więcej niż flagowej dziś czerwonej odmiany, czyli spätburgundera vel pinot noir. Znajdziecie go też na Morawach i w Chorwacji, gdzie znany jest jako portugizac. Portugiesery są bladoczerwone, mają nikły garbnik i relatywnie niską kwasowość. Doskonale nadają się do lekkiego schłodzenia i sączenia w ciepły dzień nawet bez kulinarnej pary.

W kwietniu wyżej położone winnice Beaujolais dopiero budzą się do życia.

Gamay

Jeśli szczep ten kojarzy ci się wyłącznie z beaujolais nouveau, masz wciąż wiele do odkrycia. Pochodzi z Burgundii, gdzie w okolicach Montrachet, Saint-Aubin i Meursault istnieje nawet wioska o identycznej nazwie. Jest spontanicznym potomkiem pinot noir i gouais blanc, a mówiło się o nim już w XIV wieku. Niestety, niezbyt dobrze. W 1395 roku książę Burgundii, Filip II Śmiały zakazał jego uprawy torując drogę ku sławie pinot noir.

Gamay znalazło swój dom na południowych obrzeżach Burgundii, w okolicach Beaujeu. Tam zyskało w XX wieku sławę, jako młode wino, nouveau, robione metodą maceracji węglowej, która wydobywa z gron przede wszystkim soczystą, aromatyczną owocowość. Jednak to nie wszystko. W samym Beaujolais gamay wciela się w dziesięć różnych crus opowiadając ich odrębne historie. Najbardziej z nich znane to Morgon i Moulin-à-Vent. Jest też bardzo popularne w Turenii nad Loarą, gdzie niekiedy miesza się je z cabernet franc czy malbekiem. Zawędrowało także do Kanady, Oregonu w USA, a nawet Australii.

Daje wina o lekkiej budowie, za to świetnie owocowe i o żywej kwasowości. Doskonale łączy się z kuchnią, począwszy od sałaty z winegretem, przez grzyby, kurczaka, kaczkę, aż po pieczoną dynię, która przecież za chwilę (tak, tak!) pojawi się na naszych stołach.

Santa Maddalena słynie ze schiavy.

Schiava

Gdy do lunchu w górskim schronisku w Dolomitach prosicie zwyczajnie un bicchiere vino rosso, a w waszym kieliszku pojawia się lekkie, bladoczerwone wino, możecie być pewni, że dostaliście schiavę. Niemieckojęzyczny kelner może dla niepoznaki użyć nazwy vernatsch, ale bez wątpienia chodzi o ten sam, znany od średniowiecza, autochtoniczny szczep. Jeszcze pod koniec XX wieku odpowiadał za najpodlejsze wina w regionie oddając prymat poważnemu i skoncentrowanemu lagreinowi. Rosnące zainteresowanie winami lżejszymi sprawiło, że dziś niemal każdy szanujący się producent w Alto Adige chce mieć dobrą, bardzo aromatyczną, korzenną schiavę – nie zawsze lekką, gdy idzie o zawartość alkoholu, zwykle jednak o subtelnej strukturze. Odmiana ma swoje ulubione miejsca, w których daje najciekawsze rezultaty, jak np. brzegi jeziora Caldaro/Kaltern albo zawieszona nad Bolzano wioska Santa Maddalena, gdzie zwyczajowo dodaje się do niej trochę lagreina.

Szczep dawno temu wywędrował też do Wirtembergii w południowo-zachodnich Niemczech, gdzie znany jest jako trollinger (prawdopodobnie to zniekształcone słowo tirolinger, tyrolski).

Schiava pasuje do szczerej chłopskiej kuchni, a najlepiej smakuje z typowym górskim zestawem wędlin, serów i pikli, na który Niemcy i Austriacy mówią jause, zaś Włosi – merende.

Vinho verde ma także swoją wersję czerwoną.

Vinhão

Portugalia latem budzi jednoznaczne skojarzenie z lekkim vinho verde. Często zapominamy jednak, że „zielone wino” powstaje również w kolorze czerwonym. Jego podstawą jest odmiana vinhão, słynąca z bardzo ciemnej barwy i wyrazistej mocnej kwasowości. Z obu tych powodów szczep używany jest chętnie w kupażach – jako barwnik i dokwaszacz. Towarzyszą mu zwykle lokalne odmiany, takie jak amaral, borraçal, brancelho, espadeiro, pedral czy rabo de ovelha. Powstające w nadatlantyckim, a więc relatywnie chłodnym i deszczowym regionie Minho, vinho verde tinto działa jak energetyk, jest przy tym lekkie i doskonale nadaje się, schłodzone, jako partner letniego grillowania. Także w stylu polskim, z tłustą kiełbasą czy kaszanką.

Przez lata utrzymywano, że souzão to synonim vinhão. Pod taką nazwą szczep znany był i jest w regionie Douro. Sousão jest tam świetnym, choć mniejszościowym komponentem kupażu win porto. Ostatnie badania genetyczne wykazały, że vinhão i souzão są wprawdzie blisko spokrewnione, ale nie identyczne. Ta druga odmiana została niedawno przemianowana w rejestrze szczepów portugalskich na sezão.

Im goręcej na zewnątrz tym bardziej można schłodzić wino. W upale i tak szybko się ociepli.

Czerwonych win, które można schłodzić i cieszyć się nimi w letnie wieczory, jest oczywiście więcej. Nie zapominajcie o wspaniałym pinot noir czy odzyskującym w ostatnich latach formę i renomę lambrusco. Klasyczna podstawowa valpolicella też świetnie się nada. Decydująca zawsze będzie taniczność (wina bogate w garbniki po mocniejszym schłodzeniu potrafią być nieprzyjemne na podniebieniu) i zawartość alkoholu – im niższa tym lepsza.

Chłodząc czerwone wino, bierzcie zawsze pod uwagę pogodę i warunki, w jakich będziecie się nim cieszyć. Im goręcej na zewnątrz, tym bardziej można schłodzić wino. W upale i tak szybko się ociepli. W standardowych warunkach wszystkie opisane wyżej wina powinny spędzić w lodówce od 30 do 45 minut. Jeśli zdecydujecie się mimo wszystko na cięższe i taniczne rosso, wsadźcie je lodówki na 15-20 minut. W dzisiejszych czasach nie ma czegoś takiego jak „temperatura pokojowa”. Zwłaszcza latem.

Interesuje Cię świat wina i innych alkoholi? Dołącz do naszego newslettera KUKBUK Spirits i regularnie otrzymuj najciekawsze wywiady, artykuły i przepisy prosto do swojej skrzynki.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk