Do krótkiego smażenia i do grillowania najczęściej wybieramy trzy rodzaje wołowiny: antrykot, rostbef lub polędwicę. To kawałki soczyste, o dość dużej zawartości tłuszczu – umiejętnie przyrzadzone będą mięciutkie i delikatne.
Generalnie: nie popełnimy błędu, podając do steka czerwone wino o wysokich taninach (to takie, które daje nam w ustach uczucie cierpkości, delikatnego „ściągania”). Jeśli wybierzemy cabernet sauvignon, syrah, malbec, sagrantino czy tannat, powinno być dobrze. Chodzi o to, że połączenie tanin i tłuszczu to sytuacja win-win – tłuszcz zmiękcza taniny, dzięki czemu wino przestaje być „wysuszające”, taniny zaś sprawiają, że przestajemy odczuwać tłustość steka, a na pierwszy plan wybija się jego mięsność.
I drobna uwaga na koniec: steki sezonowane, które zyskują dodatkowy posmak, przypominający nieco dziczyznę, mogą potrzebować wina równie poważnego, dojrzałego, a więc starszego. „An aged Barolo or red Burgundy would be epic”, sugeruje portal Decanter.com.