Wieczór z Witkacym
W okolicach dworca – tym razem tego prawdziwego, w starej pięknej willi przy ulicy Jagiellońskiej – rozgościła się restauracja o sugestywnej nazwie Zakopiańska. Jest dowodem na to, że góralszczyzna nie musi być przaśna, tandetna i męcząca – zarówno w wystroju wętrz, jak i kuchni. Tę jedną z najlepszych restauracji w okolicy prowadzi Tomek Gut – zakopiańczyk z dziada pradziada, smakosz i dobry duch tego miejsca. Wystrój wnętrza powierzył, o dziwo, ceprówce… projektantce z Warszawy, Kindze Mostowik, znanej z umiejętności łączenia tradycji z akcentami nowoczesnymi. I tak właśnie jest w Zakopiańskiej – elegancko, ale przytulnie, swojsko, ale światowo. Podobnie w karcie, za którą odpowiedzialny jest szef kuchni Kamil Lulis. Spróbujemy pierogów ruskich w tempurze z sosem chrzanowym, kwaśnicy na wędzonej wieprzowinie i baraninie z żeberkami, dań wegańskich, które nie wieją nudą, oraz tych dla mięsożerców: z jagnięciny, kaczki i dzika. Warto celebrować tu też poranki, Zakopiańska proponuje bowiem szeroką ofertę dań śniadaniowych – zarówno tych dla mięsożerców, jak i dla amatorów kuchni roślinnej. Rano zjemy tu między innymi szakszukę ze szpinakiem i parmezanem, kiełbasy jagnięce smażone z pomidorami, tofucznicę czy owsiankę na mleku kokosowym z rodzynkami, orzechami i malinami. Wieczorem natomiast napijemy się tutaj dobrego wina, ale też domowej cytrynówki, poświętujemy walentynki i Wielkanoc. Na piętrze znajduje się kilka pięknie urządzonych pokoi noclegowych. Przychodzi tu dużo miejscowych, a ceny nie przyprawiają o zawrót głowy. Atmosfera jest przyjacielska i bezpretensjonalna. Dowód? Byłam tam któregoś razu na kolacji i miło wyglądająca para zapytała, czy zechcę przysiąść się do ich stolika, żebym nie jadła sama. Przysiadłam się. I tak poznałam właścicieli – Tomka i jego żonę Kasię.