Kukbuk
Kukbuk

Musisz mieć ukończone 18 lat, aby korzystać z tej treści.

Czy jesteś pełnoletni?

Wino do śledzia

Są tacy, którzy twierdzą, że pomidory i karczochy są trudną parą dla wina. Najwyraźniej nigdy nie próbowali znaleźć partnera dla polskiego marynowanego śledzia z cebulą.

Krytyk winiarski i dziennikarz, redaktor naczelny "Fermentu", autor książek o tematyce winiarskiej.

Tekst: Tomasz Prange-Barczyński

fot. Sveta Golovina / Unsplash

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 4 minuty!

Jeden z wydanych wiele lat temu poradników z cyklu Jak przetrwać wojnę atomową na kilkuset niezadrukowanych (niemal) stronach zawierał tylko jedno zdanie: nie da się przetrwać wojny atomowej. Analogicznie, śledziowi puryści poniżej tytułu tego artykułu napisaliby po prostu: do śledzia pasuje tylko wódka.

Dostąpiłem kiedyś zaszczytu bycia zaproszonym do zacnego, elitarnego i niezwykle kreatywnego grona Śledziożerców na przygotowaną przez nich kolację. Grono stuprocentowo męskie. Każdy z kilkunastu członków tego klubu przygotował ze śledzia autorskie danie. Wszystkie wykraczały daleko poza wyobraźnię zwykłego śledziożercy, za jakiego się uważam. Składniki, sposób wykonania i prezentacja zniewalały oryginalnością i wybitnym smakiem. Nigdy wcześniej ani później śledziowa kolacja nie sprawiła mi tyle frajdy – to była prawdziwa gastroprzygoda. Owa niezwykła kulinarna wyobraźnia miała jednak swoją granicę wyznaczoną przez alkohol, serwowany do z górą tuzina różnorodnych, choć zawsze bazujących na śledziu dań. Była to zawsze po prostu czysta wódka. Można i tak, ale…

Sherry fino i spółka

Sytuację – z pubktu widzenia mojego i skromniutkiego grona niewódczanych uczestników spotkania – uratował znakomity autor Fermentu, Kuba Janicki, który na śledziowy wieczór przyniósł prostolinijne sherry fino. Sam uwielbiam popijać mocno schłodzonym, bladym andaluzyjskim winem np. rozłożoną na gazecie wędzoną makrelę spożywaną przy pomocy dłoni. Ze śledziem jednak nie próbowałem. Tymczasem – zadziałało! I to uniwersalnie. Owa „niewinna”, zdawałoby się, ryba, właściwie w każdej formie nadanej jej przez Śledziożerców mniej lub bardziej zgadzała się z wytrawnym fino (to ważne – amontillado czy oloroso, nie mówiąc o słodszych wersjach sherry, poniosą sromotną klęskę). Kluczem były rześkość wina i jego „drożdżowość” biorąca się z dojrzewania pod florem. Idąc tym tropem, warto spróbować skromnie dosmaczonych śledzi – w których czuć przede wszystkim oleistą rybę, a nie dodatki i przyprawy – z wytrawną, słonawą manzanillą, czyli wersją sherry fino robioną nad samym oceanem, w okolicach Sanlúcar de Barrameda. Pasować będzie także jurajskie vin jaune czy wytrawny tokaj samorodny. Najważniejsze, by wina te były relatywnie młode i nieprzesadnie orzechowe w smaku.

Białe, rześkie, niearomatyczne

Mniej oryginalną, za to z pewnością udaną i bezpieczną parą dla śledzia będą mało i średnio aromatyczne młode wina białe o wyrazistej kwasowości, która przetnie tłustą oleistość ryby. W sukurs przychodzą zachodnioloarskie wina z AOC Muscadet Sèvre-et-Main (Sur Lie) – niemal neutralne aromatycznie, za to lekko oleiste, mineralne, świetnie kwasowe, po prostu wymarzone do takich połączeń. Sprawdzi się tu na pewno chardonnay z chłodnego klimatu z petit chablis i chablis na czele. Dobre będzie europejskie sauvignon blanc, najlepiej z Doliny Loary, ale też z austriackiej czy słoweńskiej Styrii, Friuli albo Alto Adige. A skoro jesteśmy we Włoszech – sięgnijcie po sardyńskie albo toskańskie vermentino. Świetny może okazać się także frankoński slivaner i prostolinijny grüner veltliner z Weinviertel, Kremstal czy Traisental. Byle świeżo, młodo i bez beczki.

Z bąbelkami

Maciek Nawrocki i Marcin Duda, autorzy e-książki F***n’ Herring Dealers z przepisami na śledzie, smakiem swoich rybnych potraw podbijali podniebienia gości Nocnego Marketu. W rozmowie z Kukbukiem proponują do smażonego śledzia kieliszek prosecco. Słynny musiak z północnych Włoch sprawdzi się doskonale także ze śledziem marynowanym, ale pod jednym warunkiem – musi być wytrawny. Zamiast extra dry szukajcie zatem etykiet z napisem brut. Z bohaterem tego tekstu utworzą zgrabny duet także inne wytrawne bąbelki: cava, franciacorta czy niemiecki Sekt, francuskie crémants, a w wersji ekskluzywnej również szampan – wszystkie najlepiej blanc de blancs, a więc bez udziału pinot noir, nadającego winom niekiedy zbyt dominujący charakter. Nie warto też szukać musiaków dojrzałych, rocznikowych i bardzo złożonych. W tym połączeniu znów chodzi o świeżość i prostotę, dlatego nierocznikowy brut, czy to z Włoch, Hiszpanii czy Francji, zagra w tym duecie najlepiej.

Na czerwono

Popijanie śledzia czerwonym winem, zwłaszcza ciężkim, tanicznym i beczkowym, prowadzi do dramatycznych sensacji na podniebieniu. Mówiąc wprost – język stanie wam kołkiem, a metalicznego smaku nie wyruguje z ust przez długi czas ani najmocniejsza pasta do zębów, ani guma do żucia. Piłem ostatnio kilka razy różowy kupaż polny znad Mozeli, Buddy Love Pottion, od naturalistów z winiarni Madame Flöck. Jego twórcy deklarują, że chcieli zrobić wino do kimchi z rybą. Mam nieodparte wrażenie, że to mocno kwasowe odjechane wino oraz jemu podobne różowe czy bladoczerwone naturalsy także ze śledziem stworzyłoby oryginalną, a przede wszystkim smaczną parę. Jeśli śledź jest smażony, dobre będą lekkie, mało taniczne wina czerwone w rodzaju lombardzkiego gropello znad Jeziora Garda, rześkich prostych pinot noir czy schiavy z Południowego Tyrolu (względnie trollingera z Wirtembergii). A może sięgnąć po czerwone (tinto) vinho verde z północnej Portugalii? Śledź marynowany dla win czerwonych może być zbyt trudnym wyzwaniem, pamiętajcie jednak, że kropla tradycyjnego octu balsamicznego (na rybie, nie w kieliszku!) może w takich połączeniach zdziałać cuda.

Nic na siłę

Oczywiście, jeśli po prostu nie przepadacie za połączeniem śledzia z winem, albo nie lubicie win, o których napisałem, nie warto się napinać. Dobre piwo – lager, ale też, przy bardziej wyrazistych dodatkach porter czy w ogóle piwo ciemne – może być dużo prostszym i równie dobrym rozwiązaniem. A wódka? Wziąłem kiedyś udział w warsztatach łączenia kawioru i szampana. Mieliśmy sześć rodzajów ikry i sześć odmiennych etykiet z Szampanii. Zacząłem nudzić się już przy czwartej parze, a po całym zestawie, mimo że naprawdę uwielbiam szampana, a wódki w ogóle nie pijam, zamarzyłem o zmrożonym kieliszku czystej.

 

Interesuje Cię świat wina i innych alkoholi? Dołącz do naszego newslettera KUKBUK Spirits i regularnie otrzymuj najciekawsze wywiady, artykuły i przepisy prosto do swojej skrzynki.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk