Wśród błękitno-białych kafelków i ukrytych stromych schodów kryją się prawdziwe perełki portugalskiej gastronomii. Wystarczy dzień lub dwa, żeby zacząć nieźle orientować się w Porto i znaleźć swoje ulubione lokale, a konieczność ciągłego wspinania się to całkiem dobra wymówka dla niewielkiego łakomstwa.
![](https://mediaconvert.kukbuk.pl/sVqWlQ9fDnYJz_uqYSV0ZgVL9Id_oeS_jWm4xHh6IH0/fill/1418/1682/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LWFmdXJhZGEtMS01/MDB4NTAwX3Rpbmlm/aWVkLmpwZw.jpg)
Weekend w Porto – co i gdzie zjeść
Choć Porto kojarzy się głównie z winem, to portugalskie miasto ma do zaoferowania o wiele więcej.
Tekst: Monika Stogowska
Zdjęcia: Monika Stogowska
![](https://mediaconvert.kukbuk.pl/wDVcNXSqyrqUfGO-vzgI8s7fR3vxc68K-RIYG94Kxe8/fit/550/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LW5hdGEtbGlzYm9h/X3RpbmlmaWVkLmpw/Zw.jpg 505w,
https://mediaconvert.kukbuk.pl/zzS_EItKw-jenWbKdTh0id0rLqjKOq5AtHZl5JHou0U/fit/1100/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LW5hdGEtbGlzYm9h/X3RpbmlmaWVkLmpw/Zw.jpg 1010w)
Nata Lisboa (Rua de Santa Catarina 499) ‒ na pierwsze i drugie śniadanie
Każdy wywołany do tablicy i spytany o portugalskie przysmaki bez wahania wskaże pastéis de nata. Nata Lisboa do perfekcji opanowała przygotowywanie tych listkujących się i żółciutkich od jajecznego budyniu babeczek. Co chwila wyciągają całe ich blachy z pieca, dzięki czemu ciasteczka prawie zawsze są jeszcze ciepłe. Wart uwagi jest również tutejszy chleb, którego wielkie kromki grilluje się z masłem i serem ‒ takie śniadanie świetnie nastroi was na pierwszy dzień w Porto.
![](https://mediaconvert.kukbuk.pl/QjQ8HRH0hL22zmC9e0VLDJkE7A1nmqbv3s4ieW9iGvE/fit/550/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LW1lcmNhZG8tMl90/aW5pZmllZC5qcGc.jpg 505w,
https://mediaconvert.kukbuk.pl/f62_eNI_lVih4ZtuSRu6LWSMiCMPTLWcFUP-Cmal4k8/fit/1100/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LW1lcmNhZG8tMl90/aW5pZmllZC5qcGc.jpg 1010w)
Mercado do Bolhão (Rua Formosa 214) ‒ na zakupy i owoce morza
Miasto najlepiej poznaje się przez jego targi i bazary. Nie inaczej jest w Porto ‒ na Mercado do Bolhão, choć powoli przejmowanym przez stragany z pamiątkami, wciąż można spotkać starsze Portugalki, które z namaszczeniem wybierają melony i pomidory.
![](https://mediaconvert.kukbuk.pl/TxyuvkDTZBJLtYXeVVT44r-yWvoBXbsFZk1Imbsv6F0/fit/550/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LW1lcmNhZG9fdGlu/aWZpZWQuanBn.jpg 505w,
https://mediaconvert.kukbuk.pl/JaE12cucGBuVxmvrqnq_IoeexpjmFLRC9jcPvqJ4igs/fit/1100/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LW1lcmNhZG9fdGlu/aWZpZWQuanBn.jpg 1010w)
Mnóstwo tu skrzynek z warzywami, owocami, bakaliami i rybami. Przy stoiskach z tymi ostatnimi mieszczą się bary, gdzie przy kieliszku białego wina można skosztować porannego połowu.
![](https://mediaconvert.kukbuk.pl/UJtmMQQceQqCSJODXJF17qIMzV8V4aY_4GjV8-AaTS8/fit/550/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LXNhbmRlaXJhX3Rp/bmlmaWVkLmpwZw.jpg 505w,
https://mediaconvert.kukbuk.pl/E-GwkCfY4ITuhADFedq31ok40N3VA2qUzrjs2yFXFPc/fit/1100/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LXNhbmRlaXJhX3Rp/bmlmaWVkLmpwZw.jpg 1010w)
A Sandeira do Porto (Rua dos Caldeireiros 85) ‒ na kanapki
Zgłodnieliście od bazarowych zapachów? Kilka uliczek w dół mieści się A Sandeira do Porto, dowód na to, że proste jedzenie jest najsmaczniejsze i broni się samo. Zjecie tam porządnie wypełnione kanapki na świetnym chlebie (na przykład z tapenadą, fetą i pomidorami), które najlepiej popić dzbanem mrożonej herbaty albo vinho verde. Wnętrze to przytulna kiszka, wyłożona bezpretensjonalną boazerią i udekorowana złotymi ptaszkami origami ‒ świetne miejsce, żeby na chwilę schować się przed upałem i zgiełkiem.
![](https://mediaconvert.kukbuk.pl/1d6g2DQrqoaPM1lvJSNNFnVG7NoRORGCB0gQISqU1NA/fit/550/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LXNsb2R5Y3plX3Rp/bmlmaWVkLmpwZw.jpg 505w,
https://mediaconvert.kukbuk.pl/XjlnDOPB1FtxUqes1XITp7nMhouUKasCDIys5wBPVWg/fit/1100/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LXNsb2R5Y3plX3Rp/bmlmaWVkLmpwZw.jpg 1010w)
Padaria Ribeira (między innymi Praça Guilherme Gomes Fernandes 21) ‒ na wielki wybór deserów
Kraina słodyczy, w której nawet pastéis schodzą na dalszy plan. W Padarii wszystkie półki zastawione są portugalskimi ciastkami ‒ królują migdały w różnej formie, budyniowe kremy i babeczki w rozmaitych kształtach. Na pytania o nazwy poszczególnych wypieków sprzedawca z rozbrajającą szczerością odpowiadał: „I tak nie zapamiętasz”. Miał trochę racji ‒ lepiej po prostu wskazywać palcem to, co wygląda apetycznie. Koniecznie spróbujcie minibabeczek z migdałami na wierzchu, wypełnionych słodkim frangipane. Polujcie też na nata brasileira ‒ mają cieniutką warstwę kruchego ciasta, reszta to sam krem. Złapcie jedno do popołudniowej kawy, żeby nie opaść z sił podczas wspinaczki po wąskich uliczkach.
![](https://mediaconvert.kukbuk.pl/uNOipRT16C0JXVS94A4cRpyuNmP_0IMbc7gpQF2BLnE/fit/550/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LWFmdXJhZGEtMl90/aW5pZmllZC5qcGc.jpg 505w,
https://mediaconvert.kukbuk.pl/Bh6a9jB_v1zivf8xklixBX6e0TFCDi24mE9Ioud_gII/fit/1100/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LWFmdXJhZGEtMl90/aW5pZmllZC5qcGc.jpg 1010w)
Afurada ‒ na ryby!
Gdzie są najlepsze owoce morza? Oczywiście u źródła ‒ Afurada to malutka wioska-osada rybacka, przyklejona do brzegu rzeki Douro. Wystarczy przejść przez słynny most przypominający fragment wieży Eiffla i minąć opatrzone angielskimi nazwami budynki winiarni w Vila Nova de Gaia. Afuradę poznacie po malutkich, kolorowych domkach, wizerunkach Matki Boskiej na każdej ścianie oraz dymie na ulicach. To nie pożar ‒ w porze lunchu i kolacji każda restauracja (i wielu mieszkańców) wystawia na zewnątrz grille, na których w żelaznych kratkach skwierczą posypane grubą solą morską sardynki, dorady i labraksy. Najświeższe ryby dostaniecie w Taberna do São Pedro (Rua Vasco da Gama 126) ‒ nie zapomnijcie zamówić do nich pysznych ziemniaków z czosnkiem i oliwą.
![](https://mediaconvert.kukbuk.pl/oAT1AwaEfRYzMnBAibw0Zrir0DXqnoz_mXq8rdBOHZs/fit/550/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LXRhYmVybmEtYW50/b25pb190aW5pZmll/ZC5qcGc.jpg 505w,
https://mediaconvert.kukbuk.pl/WBOUvXH2XE5T2z7VNhVth7fVQ8Lk-cqGQEMZUONoxWg/fit/1100/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LXRhYmVybmEtYW50/b25pb190aW5pZmll/ZC5qcGc.jpg 1010w)
A jeśli ochota na ryby naszła was w centrum miasta, wpadnijcie do Taberna do São Antonio (Rua das Virtudes 32), wpiszcie się na listę oczekujących na obiad i skróćcie sobie ten czas kieliszkiem wina w punkcie widokowym Miradouro das Virtudes. W tawernie panierowaną rybę z frytkami można zjeść już za 7 euro, porcje są wielkie, menu jest krótkie, a obsługa – sprawna, w dodatku nie spotkacie tam wielu turystów. Na deser koniecznie crème caramel z Grand Marnier, wykrawany wprost z wielkiego naczynia.
![](https://mediaconvert.kukbuk.pl/RIXtYhLQ7NxtlgGDdCHYYnIEoQ6naKFS1xMbs5BTW0A/fit/550/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LWZhZG9fdGluaWZp/ZWQuanBn.jpg 505w,
https://mediaconvert.kukbuk.pl/1yjsqT-gLtT4-bdCLh-42Tey_zIcbB6ycMfW-cgsgx8/fit/1100/0/fp:0.5:0.5/1/aHR0cHM6Ly9tZWRp/YS5rdWtidWsucGwv/bWVkaWEvaW1hZ2Vz/LzIwMTkvMDMtMTQv/a3VrYnVrLXBvcnRv/LWZhZG9fdGluaWZp/ZWQuanBn.jpg 1010w)
Rua Galeria de Paris ‒ na wieczornego drinka
To dużo wrażeń jak na jeden dzień, wieczorem najlepiej więc przysiąść w parku po drugiej stronie rzeki Douro albo ostudzić emocje drinkiem na Rua Galeria de Paris ‒ nazwa brzmi ckliwie, ale mnóstwo tam ciekawych, przytulnych barów.
A jeśli wciąż nie macie dosyć, nadstawcie ucha i wybierzcie bar, w którym odbywa się wieczór z fado. Tylko uważajcie na te organizowane specjalnie dla turystów. W dzielnicy Ribeira jest jednak kilka miejsc, gdzie nie uświadczycie języka innego niż portugalski. Jedno z nich to Caves São João ‒ idąc Rua do Cimo de Vila, szukajcie czerwonego korytarza rodem z czasów amerykańskiej prohibicji. Na dole siedzą sami sąsiedzi, a wami zajmie się Dona Otília, choć nie liczcie na więcej niż talerz szynki dojrzewającej albo tremoços (marynowanego żółtego łubinu) ‒ wszyscy dookoła są zbyt zajęci śpiewaniem fado.
Chcemy wiedzieć co lubisz
Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?