Na pomysł, by stworzyć lokal, w którym gotują babcie z całego świata, Jody Scaravella wpadł w 2007 roku. Po stracie mamy i babci postanowił uhonorować je w nietypowy sposób. Otworzył więc restaurację, którą nazwał na cześć swojej matki Marii. Jak sam mówi, miejsce to narodziło się z potrzeby przywoływania wspomnień. Zwłaszcza tych związanych z jedzeniem.
Fenomen babci jest Włochom dobrze znany. Włoska nonna to postać, która jest już tak symboliczna, że używa się jej w różnych działaniach marketingowych. Kto bowiem nie chciałby kupić zamkniętego w słoiku sosu do spaghetti według receptury babci czy odwiedzić restauracji, w której dania stworzyła przed laty nonna? Scaravella w Enotece Marii odwołuje się właśnie do takich sentymentów. Początkowo w lokalu gotowały tylko starsze Włoszki. Z czasem dołączyły do nich babcie między innymi z Japonii, Peru, Uzbekistanu, Egiptu, Tajwanu czy ze Sri Lanki.
Jak mówi Scaravella, wynikało to głównie z faktu, że dwie kobiety z tej samej kultury w tej samej kuchni za bardzo wchodziły sobie w paradę. Pojawiał się element rywalizacji, a przy tym wzajemne zwracanie sobie uwagi. Jeśli jednak kobiety były z innych kultur i nie wiedziały, co robi ta druga, zupełnie się tym nie przejmowały.