Żeby prawidłowo się z nimi obchodzić, trzeba dowiedzieć się co nieco na temat ich budowy oraz procesów, które zachodzą w nich, kiedy je przechowujemy i gotujemy. Bierzemy na warsztat kilka praktycznych i teoretycznych kwestii związanych z tymi zielonymi, które są chyba wzorcowymi reprezentantami wielkiej warzywnej rodziny.
Dlaczego lepiej jeść groszek prosto z krzaka?
Duża część zielonych warzyw jest niezwykle delikatna. Nie przechowują się zbyt dobrze, każdy dzień po zerwaniu znacząco pogarsza ich jakość. Nic nie może równać się ze smakiem świeżo zebranych szparagów – lecz zaraz po ich odcięciu od ziemi i reszty rośliny, które dostarczają im związków odżywczych, rozpoczyna się ich degradacja. Zaczynają używać zmagazynowanego w nich cukru i przekształcać go w zdrewniałe włókna. Już po krótkim czasie stają się bardziej łykowate i tracą swoją naturalną słodycz. Podobnie dzieje się z zielonym groszkiem, który po zerwaniu zużywa cukier, by przekształcić go w skrobię. Komórki tracą wodę, a co za tym idzie – swoją soczystą, chrupiącą teksturę, za którą odpowiedzialne jest ciśnienie wywierane na ściany komórkowe przez wakuole wypełnione do granic wodą (baniaki, w których jest magazynowana razem ze składnikami odżywczymi). Naprężone do ostateczności ściany komórkowe w świeżych warzywach łatwo pękają pod naporem zębów, sprawiając wrażenie miękkości, soczystości i chrupkości jednocześnie. Kiedy, wraz ze spadkiem zawartości wody, ciśnienie spada, pozostaje nam tylko żucie zwiędłych komórek, które niezbyt chętnie oddają to, co w nich najlepsze. Można ten proces częściowo odwrócić, zanurzając warzywa w zimnej wodzie, która z powrotem wypełni domagające się jej wakuole.