– W Sewilli jesteśmy tradycjonalistami – twierdzi Victor Soriano. Jest właścicielem najstarszej restauracji w mieście, więc chyba wie, o czym mówi.
Nad wejściem do wielu lokali widnieje data ich powstania: 1386, 1670, 1953. W Polsce ciągłość kawiarni i restauracji była naruszana przez historię – wojny, PRL, transformację. Być może dlatego lokal, który działa nieprzerwanie od 300, 100 czy nawet 50 lat, robi takie wrażenie, zwłaszcza jeśli prowadzi go ta sama rodzina, a wystrój nie zmienił się od czasu otwarcia. Po co wymieniać coś, co działa – zdają się myśleć sewilscy restauratorzy. Dlatego w wielu restauracjach i barach przeszłość ma namacalną formę – pustych butelek po dawno wypitym trunku, starych reklam, świętych obrazków przybitych do zniszczonych futryn, zdjęć właścicieli z czasów młodości czy portretów gwiazd flamenco sprzed lat. Przykurzone i wyblakłe pamiątki czasem przytłaczają masą, ale nadają charakter i uspokajają swoją niezmiennością. Nowoczesne bary z minimalistycznym wystrojem można znaleźć wszędzie, w Sewilli atrakcją jest nadmiar i wiek.