Sudety, Beskidy, Tatry, Bieszczady, Pieniny czy Góry Świętokrzyskie – Paweł Gaik i Monika Stolarska, twórcy bloga @zyciepopracy i autorzy jednej z książek z serii „Odetchnij od miasta”, by znaleźć wyjątkowo gościnne miejsca, wybrali się w polskie góry. W piątej publikacji w cyklu, czyli w „Odetchnij od miasta. Góry”, zamieścili wybór najbardziej interesujących noclegów, chat, schronisk i lokali, w których warto zjeść, a także sporo praktycznych wskazówek związanych z górskimi wyprawami. Pytamy ich o to, co nowego odkryli podczas swoich wędrówek, dlaczego po „oddech od miasta” warto wybrać się właśnie w polskie góry i – co oczywiste – gdzie dobrze zjeść po zejściu ze szlaku.
Odetchnąć od miasta w górach
Z okazji premiery piątej części bestsellerowego cyklu „Odetchnij od miasta” rozmawiamy z jej autorami – Pawłem Gaikiem i Moniką Stolarską – którzy szukających wytchnienia zaprosili w polskie góry.
Tekst: Ada Michalak
Zdjęcie główne: Maciek Topolewski
Jakie są wasze pierwsze skojarzenia z górami?
Paweł Gaik: Wkurzeni rodzice. [śmiech] Pierwszy raz w Tatry pojechałem jako 10-latek. Przepadłem. Przez pięć kolejnych lat naciskałem, by wakacje spędzać właśnie tam. Zaczęło się od wędrówek dolinami, Drogi pod Reglami, próby bicia rekordów czasowych w dojściu do Morskiego Oka. Z raczej kanapowym tatą wszedłem na Giewont, a z mamą, cierpiącą na lekki lęk wysokości, przekroczyłem wysokość 2 tysięcy metrów. Mieli dość i w końcu dla towarzystwa na wakacje zabrali mojego kuzyna, z którym wszedłem na Kościelec. Dla mnie, chłopaka z małego miasta, Zakopane było wyprawą w świat – prócz gór były tam świetnie zaopatrzone sklepy muzyczne, w których pozbywałem się całego kieszonkowego, teatr i muzea.
Monika Stolarska: Spokój, cisza i odpoczynek. Podczas górskiej wędrówki uwielbiam moment, w którym wraz z postępującym zmęczeniem spływa na mnie wielki spokój. Wszystkie troski i codzienność odpływają gdzieś daleko – zostaję ja, przyroda i myśli.
Tatry są tak piękne, że według mnie grzechem jest siedzieć tylko w dolinach, koniecznie trzeba iść wyżej
Górski wypoczynek różni się od tego, którego zaznajecie w innych miejscach?
M.S.: To zależy, w których górach. [śmiech] W Beskidzie Niskim mam wrażenie, że za każdym drzewem czai się niedźwiedź, dlatego tam wybieram szlaki dla rowerów lub czytanie książki w ogrodzie mojego ulubionego gospodarstwa agroturystycznego Jasielówka. W Tatrach staram się nocować w schronisku górskim. Nie zawsze udaje się tam odpocząć, ale towarzystwo innych wędrujących i ich doświadczenia dają „kopa”. Tatry są tak piękne, że według mnie grzechem jest siedzieć tylko w dolinach, koniecznie trzeba iść wyżej – wędrówka i widoki rekompensują zmęczenie. Coraz częściej czuję, że najlepiej odpoczywam wtedy, gdy solidnie się zmęczę.
P.G.: W górach trudno o lenistwo – takie wyjazdy zawsze wiążą się z aktywnością. Choć nieco inaczej było, gdy podróżowaliśmy w góry w związku z naszą książką. Miejsca, które odwiedziliśmy, sprzyjały mniej aktywnemu wypoczynkowi, choćby dlatego, że przez śniadania i obiadokolacje podawane przez gospodarzy wczesne wędrówki i późne powroty z gór odpadały. Byliśmy tak dobrze karmieni, że żal było pominąć choćby jeden posiłek.
Po napisaniu książki znaleźliście nowe ulubione górskie kierunki?
M.S.: Ponownie zakochałam się w Pieninach. Kiedy byłam dzieckiem, podczas jednego z wyjazdów urządziliśmy z opiekunami wyścig na Trzy Korony. Potworna przygoda! Był maj, a ja ubrana od góry do dołu w dresy i ciężkie zimowe buty – pociłam się, było mi słabo. Obiecałam sobie, że to ostatni raz, kiedy wyszłam w góry. Przez wiele lat ich unikałam, ale wreszcie naszła mnie ochota na wysokie góry, która zaprowadziła mnie między innymi w Himalaje. [śmiech] Przy okazji pracy nad książką wróciłam w końcu i w Pieniny. Co to jest za miejsce! Mogliby tu kręcić „Władcę Pierścieni”!
Perełką jest Międzygórze – miejscami zaśniedziałe, gdzie indziej urokliwe niczym szwajcarski kurort
P.G.: Mocniej pokochałem Sudety, już nie tylko Karkonosze, które uwielbiałem wcześniej. Niezwykły urok mają Sudety Wschodnie, okolice Kotliny Kłodzkiej. Perełką jest Międzygórze – miejscami zaśniedziałe, gdzie indziej urokliwe niczym szwajcarski kurort. W jego okolicy odkryciem były doskonale przygotowane górskie ścieżki rowerowe. Polubiłem też artystyczny klimat Pogórza Izerskiego i same Izery. Mam wrażenie, że życzliwość i pogodne podejście do życia jest tam powyżej średniej krajowej. Może to wpływ wód zdrojowych ze Świeradowa-Zdroju. [śmiech] Zaskoczyło mnie również, jak wiele do zaoferowania mają Góry Świętokrzyskie i ich okolice – kajakowy raj w przypominającym krajobrazami Toskanię Ponidziu, szlak polskich pisarzy związanych z regionem, interaktywna wystawa i kino 5D w Centrum Geoedukacji, zamki w Chęcinach i Bodzentynie, zamek obronny Krzyżtopór czy Jaskinia Raj, w końcu najpopularniejszy szlak ze Świętej Katarzyny do Nowej Słupi przez Łysicę i Święty Krzyż.
Czym według was różnią się od siebie góry, które odwiedziliście?
M.S.: Kiedy się jedzie przez polskie góry, z zachodu na wschód, widać przede wszystkim, jak zmienia się zabudowa. Sudety to murowane, przysłupowe domy gościnne – są majestatyczne i piękne. Beskidy architektonicznie są wymieszane – w końcu ciągną się od granicy do granicy. Tatry i Spisz to zabudowa często potężna, domy łączą się tu ze stodołami i z oborami w zamki, potężne niczym fortyfikacje Carcassonne. Im dalej na wschód, tym biedniej, ale i zdobniej. Kamień czy cegłę zastępują drewniane, malowane w kolory nieba i łąki chatki. Osobnym tematem jest oczywiście jedzenie – na pewno Bieszczady i Beskid Niski zasługują tu na specjalne wyróżnienie. Niemal w każdym domu w tych regionach karmiono nas nadzwyczajnie.
Właśnie – w pewnym wymiarze była to też podróż kulinarna. Jak wyglądają polskie góry od strony kulinarnej?
M.S.: W większości polskich gór o dobre restauracje jest łatwiej niż w Bieszczadach czy Beskidzie Niskim, ale i tam da się znaleźć fantastyczne miejsca. W Bieszczadach cudownie zjecie przy wspólnym stole w Miętowym Aniele czy Przystanku Cisna, w Beskidzie Niskim koniecznie trzeba odwiedzić Stary Dom Zdrojowy w Wysowej-Zdroju. Serwują tam pierogi beskidzkie z czosnkiem niedźwiedzim, masło rydzowe czy świeżo wypiekany przez właścicielkę chleb – nie trzeba zostawać na noc, by zjeść, a restauracja jest czynna codziennie. W Tatrach, Sudetach czy Górach Świętokrzyskich gospodarze wychodzą z założenia, że dadzą gościom swobodę wyboru i nie serwują posiłków. My, będąc w Jeleniej Górze, wybraliśmy się na kulinarne łowy i – o ironio – nasze najciekawsze doświadczenia nie były związane z polską kuchnią! Na rynku w restauracji Ratusz 48, gdzie gotuje Igor Plis, serwują obłędne azjatyckie smaki. Z kolei w Zakopanem znaleźliśmy trzy supermiejsca dla tych, którzy szukają polskiej kuchni. Drukarnia Smaku Cristina – brak słów, by opisać jakość jedzenia i lokalne produkty. Restauracja Zakopiańska może się pochwalić pierogami z ziemniakami z ogniska – najlepszymi, jakie jedliśmy w życiu! Po niesamowite smaki warto też wybrać się na Gubałówkę, do restauracji Kiyrnicka by Seguła. W każdych górach można znaleźć lokalne specjały: w Sudetach najbardziej smakowały nam sery z Łomnickiej Hali Mlecznej. Na Podhalu niech zgubi podeszwę w bucie górskim ten, kto nie zje moskola – smażonego na blasze placka z ziemniaków, które zostały z obiadu. Beskid Śląski serwuje wybitne placki ziemniaczane z blachy, a w Beskidzie Niskim zjemy dużo czosnku niedźwiedziego i rydzów. W Bieszczadach – fuczki, czyli placki ziemniaczane z kapustą kiszoną zamiast ziemniaków. Chleb zastępuje się tam proziakami z mąki, wody i sody.
Bajkowe, kolorowe wegetariańskie dania przygotowuje także Monika w Stacji Stodoła w Izerach
P.G.: Kuchnia w domach gościnnych jest bardzo różna. We wspomnianym przez Monikę bieszczadzkim Miętowym Aniele gotują lepiej niż w niejednej topowej restauracji. Sezonową kuchnię wege z twistem znalazłem u Kasi Rozmosłowskiej – autorki kilku książek kulinarnych, która wraz z mężem Andrzejem prowadzi Przystanek Cisna. Domową kuchnię wege można też znaleźć w łemkowskich Ropkach, u Łemkini Grażyny w Swystowym Sadzie. Bajkowe, kolorowe wegetariańskie dania przygotowuje także Monika w Stacji Stodoła w Izerach.
Kiedy jedziecie w góry, najważniejszy jest dla was cel czy raczej gromadzenie doświadczeń?
M.S.: Jeżeli celem miałby być szczyt, to zupełnie nie jest dla mnie ważny. Niemal każdy wyjazd w góry jest po to, by wyczyścić głowę lub rozmyślać nad nowym projektem. Często podczas górskich wypadów powstają koncepcje nowych czapek dla Z Wełny – firmy, którą prowadzę z mamą. Dziergamy na drutach. Nie bez powodu mówię, że inspiracją do ich powstawania są góry i przyroda. Osiągnięcie celu nie zawsze jest konieczne, by poczuć to ekscytujące coś.
P.G.: Lubię wejść na jakiś szczyt, ale jest to dla mnie poboczny wątek wędrówki, bo to ją cenię najbardziej. Zainspirowany filmem „Duch śniegów”, od jakiegoś czasu bardziej zwracam uwagę na to, co wokoło, więc wędrówki są jeszcze wolniejsze. Także przez to, że lubię robić zdjęcia.
Co poradzilibyście komuś, kto wychodzi w góry?
M.S.: Idź przed siebie, ciesz się przyrodą, bądź otwarty na przygody. Zapłać za bilet, kiedy wchodzisz do parku narodowego, nie krzycz na szlaku – zwierzęta też chcą spokoju. Gdy wędrujesz odludnym szlakiem, puść muzykę albo śpiewaj – odstraszy to niedźwiedzia. Weź mapę i kompas, bo w górach często nie ma zasięgu.
P.G.: Wędruj powoli. Przysiadaj czasem, nawet często. Popatrz na przyrodę, posłuchaj jej. Pogap się na innych ludzi – to też fajne. Jeśli masz siłę, wstań wcześnie rano i zostań do zachodu słońca. Koniecznie – choć raz – przenocuj w górskim schronisku.
„Odetchnij od miasta. Góry” autorstwa Pawła Gaika i Moniki Stolarskiej, to piąta część bestsellerowej serii prezentującej najciekawsze miejsca noclegowe w Polsce. Podróżnicy i twórcy bloga @zyciepopracy, zabierają nas w niej w góry zapraszając na wyprawę najciekawszymi szlakami Tatr, Bieszczad, Sudetów czy gór Świętokrzyskich.
Przeczytaj również:
- Na mapie
Góralu, wracaj do hal
Zapierające dech w piersiach krajobrazy, unikalna przyroda i niezwykłe tradycje – to wszystko przyciąga miłośników gór. Byśmy co roku cieszyli oczy znajomymi widokami, potrzeba jednak pracy wielu osób.
- Na mapie
Pieniny od zaplecza
Wyjście poza utarte szlaki prowadzi często do zaskakujących odkryć. W wypadku Pienin są nimi bajeczne widoki i górskie szlaki na (niemal) wyłączność, a także smakowite dania kuchni słowackiej.
- Na mapie
Leć coś zjeść: 10 restauracji, dla których warto wyruszyć w podróż
Poznajcie tajne adresy lokalsów i foodiesów! Oto 10 restauracji – w różnych częściach świata – w których zjedliśmy najlepsze posiłki w życiu.
- Na mapie
Góralu, wracaj do hal
Zapierające dech w piersiach krajobrazy, unikalna przyroda i niezwykłe tradycje – to wszystko przyciąga miłośników gór. Byśmy co roku cieszyli oczy znajomymi widokami, potrzeba jednak pracy wielu osób.
- Na mapie
Pieniny od zaplecza
Wyjście poza utarte szlaki prowadzi często do zaskakujących odkryć. W wypadku Pienin są nimi bajeczne widoki i górskie szlaki na (niemal) wyłączność, a także smakowite dania kuchni słowackiej.
- Na mapie
Leć coś zjeść: 10 restauracji, dla których warto wyruszyć w podróż
Poznajcie tajne adresy lokalsów i foodiesów! Oto 10 restauracji – w różnych częściach świata – w których zjedliśmy najlepsze posiłki w życiu.
Chcemy wiedzieć co lubisz
Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?