Kukbuk
Kukbuk

Najlepsze restauracje w Poznaniu – 12 wspaniałych miejsc

Nie samymi pyrami Poznań stoi, choć te smakują tam wyjątkowo dobrze. W stolicy Wielkopolski je się różnorodnie – i modnie, i tradycyjnie. Oto najlepsze restauracje w Poznaniu, w których zjecie zarówno śniadanie, lunch, jak i elegancką kolację.

Tekst: Kinga Nowicka

Zdjęcie główne: Instagram Mitte

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 6 minut!

Poznań to miasto z ciekawą historią, pięknymi kamienicami, jeziorem położonym niemalże w centrum i naprawdę bogatą ofertą gastronomiczną. Choć hasło „Poznań miasto doznań” stało się bohaterem niezliczonych memów, w kulinarnym kontekście można je potraktować całkiem serio. Je się tam bowiem z poszanowaniem wielkopolskich tradycji i z pomysłem.

Nie brakuje lokali z kuchnią Dalekiego Wschodu czy ze śródziemnomorskimi specjałami. W Poznaniu każdy łakomczuch znajdzie coś dla siebie. Kroi się weekendowy wypad do tego miasta? W planie pobytu warto uwzględnić kilka miejsc. Podpowiadamy które i dlaczego. Wybraliśmy najlepsze restauracje w Poznaniu!

Fot. Instagram Kunstu

Kunst 

Choć to nowy punkt na gastronomicznej mapie Poznania, poznańscy foodies już zbierają szczęki z podłogi. Kunst oferuje menu degustacyjne inspirowane lokalną kuchnią i bazujące na wyselekcjonowanych składnikach od zaufanych rolników. Menu jest dostępne w dwóch wersjach: składa się z dziewięciu lub sześciu dań, do wyboru – omnivore albo wege. Kunst to restauracja bez kelnerów.

Dania serwowane są przez samych szefów, których goście mogą podziwiać w akcji w otwartej kuchni, stanowiącej serce lokalu. Właściciele postawili sobie za cel przedefiniowanie fine diningu. A do tego zamierzają nawiązywać do historii lokalu, w którym kiedyś mieściła się klubokawiarnia Meskalina, i zapraszać gości na kameralne koncerty. Szykujcie się więc na ucztę dla wszystkich zmysłów. 

Fot. Instagram Winnowierców

Winnowiercy

Bistronomie ze zdecydowanie największym wyborem win naturalnych w Poznaniu. Szef kuchni Krzysztof Łapawa gwarantuje wyjątkowe wrażenia kulinarne, dryfujące wokół kuchni francuskiej.

Jakość składników, doświadczenie i precyzję włożoną w przygotowanie dań wyczuwa się z każdym kęsem. Menu nigdy się nie nudzi, bo co rusz trafiają do niego nowe pozycje. To świetne miejsce na romantyczną kolację, koniecznie połączoną ze spacerem po poznańskich Jeżycach.

Fot. Instagram Pop2Up

Pop2Up (Food Hall w Starym Browarze)

Miejsce nieoczywiste pod kilkoma względami. Po pierwsze mieści się w galerii handlowej Stary Browar, w tamtejszej strefie gastronomicznej. Po drugie działa głównie w weekendy. I w końcu po trzecie – co tydzień gwarantuje niepowtarzalne menu, o które dba inny szef kuchni, nierzadko związany z gwiazdkowymi restauracjami.

Pomysłodawcą konceptu jest Orson Hejnowicz, kucharz i restaurator. Sam serwował już w Pop2Up swoje popisowe danie, czyli de volaille z esencją kurczakową, które każdy poznański foodie skojarzy z Wolność Neobistro, czyli kultowym, nieistniejącym już lokalem Hejnowicza. Aktualny „rozkład jazdy” można (i warto!) śledzić na instagramowym profilu. Druga edycja pop upu jest w przygotowaniu.

Fot. Instagram Mugi

Muga

To miejsce po prostu trzeba odwiedzić, by zrozumieć jego fenomen. Doceniony zresztą gwiazdką Michelin. Muga może się pochwalić kuchnią autorską w najlepszym tego słowa znaczeniu, bazującą na lokalnych składnikach, a do tego doskonałą selekcją win z całego świata. Połączenie smaków, kompozycja, moment podania – wszystko jest na najwyższym poziomie.

Porcje są idealne, więc po kilku godzinach ucztowania czujecie satysfakcję pod każdym względem. Muga jest miejscem odpowiednim na celebrację, zwłaszcza miłości do jedzenia.

Najlepsze restauracje w Poznaniu? Znamy sprawdzone adresy!

Fot. Instagram Mitte

Mitte

Choć nazwa od razu przywodzi na myśl Berlin, klimat jest tu mocno kopenhaski. Miejsce i na śniadanie (aż do piętnastej), i na kolację. Rano unosi się tam zapach wypiekanego na miejscu pieczywa i kawy. Od siedemnastej zaś pierwsze skrzypce grają sharing plates, naturalne wina i autorskie koktajle, dostępne również w wersji 0%.

Jedliście kiedyś bananowe curry lub kluski francuskie z sosem serowym i kruszonką z ’ndują? To tylko przykładowe frykasy z menu Mitte. Pro tip: jeśli myślicie o weekendowym śniadaniu, lepiej zróbcie rezerwację. Ponieważ jednak nie obejmuje ona wszystkich stolików, jest też szansa na złapanie wolnego w ramach rotacji.

Fot. Instagram Sanszajn

Sanszajn

Ulica Ratajczaka to gastronomiczne zagłębie. Znajdziecie tam również Sanszajn, poznański odpowiednik warszawskiej Bibendy. Można zatem oczekiwać smaków, które niby już znacie, ale w zupełnie nowej odsłonie. Menu zmienia się wraz z sezonami, więc element zaskoczenia to już tradycja w ofercie Sanszajn. Do tego obłędne deserowe opcje i solidna karta win.

W weekendy, do trzynastej, zjecie tam śniadanie – są opinie, że najlepsze w mieście. Fun fact: w lokalu mieściła się kiedyś apteka, a jej zachowane elementy, jak podłoga czy przeszklenia, tworzą dziś wnętrze Sanszajn.

Fot. Instagram Fromażerii

Fromażeria

Restauracja i cheese bar w jednym. Można tu zjeść sery z całego świata, ale nie tylko. Fromażeria oferuje sezonowe menu degustacyjne. Pyra  z gzikiem, a do tego 24-miesięczny parmigiano reggiano DOP to pozycja obowiązkowa. Warto zdać się na obsługę lokalu, która o serwowanych daniach wie wszystko i chętnie podpowiada. Także w kwestii win i deserów, które znikają z talerza w mgnieniu oka.

W Fromażerii jest również opcja cheese box – na wynos (albo z dostawą), to pięć świeżo ciętych serów i dodatki. Smaczna i estetyczna opcja na prezent – dla kogoś lub dla siebie.

Fot. Instagram Perełki

Perełka

Niewielki lokal przy Ratajczaka 31, z wnętrzem, które klimatem nawiązuje do końca lat 90. Wejdziecie tam przez automatyczne drzwi, a w środku zastaniecie przedmioty, które właścicielka znalazła w sklepach vintage i na targach staroci. Jest więc sentymentalnie, kolorowo – na talerzu też nie ma nudy. W perełkowym menu nie brakuje dań z ziemniaków, jak placki z ikrą z pstrąga czy szare kluski z chrupiącymi skrawkami.

Obowiązkową pozycją jest zdecydowanie deser w postaci ptysia w kształcie łabędzia. Do tego ciekawy wybór naturalnych win, które umilą randkę albo luźny wieczór z przyjaciółmi.

Gdzie jeść w Poznaniu? Podpowiadamy!

Fot. Instagram Madary

Madara Ramen

Już z zewnątrz wiadomo, co się kroi w środku. Przemyślany dizajn tego miejsca, surowy, a zarazem ciepły, to jednak nie wszystko. Bo jeżeli nie mieliście jeszcze okazji zjeść (dobrego) ramenu, prawdopodobnie zjecie go właśnie w Madara Ramen.

Lubicie cięższe, pikantne wywary? Koniecznie spróbujcie Madara Spicy Miso, to kremowy bulion z kurczaka z pastą miso z Hokkaido, wieloma rodzajami ostrych papryk i dodatkiem miodu gryczanego. Dla fanów lżejszych opcji i bez morskich nut ciekawą propozycją będzie choćby Madara New Wave Shou.

Fot. Instagram Zen On

Zen On

Kolejny lokal w centrum Poznania, tym razem z kuchnią japońską. Króluje tu więc udon i ramen, ale zjecie też pożywne bowle, burgery z kimchi, bao czy pierożki dim sum. Od wtorku do piątku Zen On przyciąga atrakcyjną ofertą lunchową i pod tym względem w okolicy nie ma sobie równych.

Do wyboru w wersji mięsnej lub wegetariańskiej. Zwykle jest to wyrabiany na miejscu udon, a czasami coś zaskakującego, jak onigiri. Do tego napój i deser w postaci ciastka z matchy.

Fot. Instagram Tygryza

Tygryz

Zwolenników foodsharingu przyciągnie Tygryz. Menu jest naprawdę bogate i obfituje w sezonowe dania, ale kilka opcji jest stałych. Dynia w panko, ziołowy labneh czy duszona cebula w wywarze grzybów shitake i pasty miso to opcje idealne do współdzielenia, ale też popróbowania nowych smaków. Sprzyja temu wszystkiemu bardzo przytulne wnętrze.

W Tygryzie bywa gwarno. Dlatego jeśli chcecie mieć pewność, że dorwiecie stolik, lepiej zrobić rezerwację. 

Fot. Instagram Twojej Winy

Twoja Wina

Jeśli kalmary, ostrygi, mule i krewetki, to Twoja Wina. W restauracji na Jeżycach rządzą świeże owoce morza i sezonowe warzywa. Choć to klimat mocno śródziemnomorski, zdarzy się, że poczujecie również powiew orientu za sprawą oryginalnych przypraw.

Potrawy z karty są serwowane w formie talerzyków. A im więcej osób chętnych do próbowania, tym lepiej. I jak sugeruje nazwa lokalu – najlepiej w towarzystwie lampki wina.

Sprawdź też:

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk