Wyobraźcie sobie taką sytuację. Wybieracie się na kolację do przyjaciół i wiecie, że głównym daniem będzie kaczka. Nie wiecie natomiast, jaki przepis został wykorzystany. Czy będzie to kaczka po pekińsku? Czy też kaczka w pomarańczach? Albo z jabłkami? Jeśli chcecie przynieść wino i nie znacie odpowiedzi na to pytanie, bezpiecznie będzie sięgnąć po pinot noir, najlepiej z Burgundii (lub od Kamila Barczentewicza).
Ten wybór powinien sprawdzić się w większości sytuacji. Jeśli nie traficie – najwyżej wino zostanie na 11 listopada i będzie do gęsi. Ale generalnie wpadki nie powinno być: mięso kaczki jest dość tłuste, aromatyczne, o intensywnym smaku, bardziej przypominającym dzikie ptactwo niż hodowlany drób. Potrzebuje więc wina, które to podkreśli, a nie zdominuje: czegoś o średnim ciele i wyraźnej kwasowości, która przebije się przez tłuszcz. Dobrze, jeśli miałoby świeże owocowe nuty, a to z uwagi na fakt, że kaczkę bardzo często podaje się z owocami. Winem spełniającym wszystkie te kryteria jest właśnie pinot noir.