Warszawa w końcu się doczekała – kwartał bliskiej Woli, którego granice są wyznaczone ulicami: Grzybowską, Wronią, Chłodną i Krochmalną, to nowy, pięknie zrewitalizowany fragment miasta. Kiedyś stał tu największy polski browar, przez ostatnie dekady jednak był to mocno zaniedbany teren w cieszącej się złą sławą dzielnicy. Dziś to miejsce ożyło i kusi atrakcyjną przestrzenią mieszkalną i publiczną, z dającymi ukojenie ogrodami, najbardziej kolorowymi i fotogenicznymi schodami w Warszawie, a także bogatą strefą usługową – od salonów warszawskich artystów po fryzjera – i gastronomiczną, oferującą smaki z całego świata. Przede wszystkim nowe Browary Warszawskie wypełniły wielką wyrwę w samym sercu miasta – i w sercach jego mieszkańców. Jak historia łączy się tu z teraźniejszością?
Historyczny spacer po Woli
Browary Warszawskie to miejsce na mapie miasta, które ostatnio wzbudza najwięcej zainteresowania. Nic dziwnego – przywrócono świetność ważnego fragmentu stolicy, w którego historię chętnie wsłuchują się jej mieszkańcy.
Tekst: Maja Wójcik
Zdjęcia: materiały prasowe
175 lat temu powstał tu warszawski browar Haberbusch i Schiele – jak się później okazało, największy w Królestwie Polskim i zarazem jeden z najważniejszych zakładów piwowarskich w Europie. Browar świetnie prosperował aż do czasów drugiej wojny światowej, był ikoną lokalnej przedsiębiorczości i miejscem, w którym warzenie piwa przekładało się na ważenie się przyszłości mieszkańców stolicy – a dzięki niemu ta rysowała się w kolorowych barwach. Wydarzenia z początku lat 40. XX wieku spowodowały tu jednak spustoszenie, a powojenny harmider zmiótł z powierzchni dawną świetność kompleksu, zmieniając teren Browarów w miejsce nieprzyjemne i podejrzane.
Wole w latach 50. zwykło się nazywać warszawskim „Dzikim Zachodem”
Rozpadające się budynki i unosząca się w powietrzu woń alkoholu przyczyniły się do złej sławy dzielnicy, którą w latach 50. zwykło się nazywać warszawskim „Dzikim Zachodem”. Dość wspomnieć, że dawne tereny Browarów wystąpiły w najsłynniejszej powieści kryminalnej PRL, odwiedzał je bowiem walczący z przestępczym półświatkiem tytułowy bohater „Złego” Leopolda Tyrmanda.
Wreszcie na tym przez lata zapomnianym i omijanym wolskim postindustrialnym ugorze wyrosły nowe Browary Warszawskie, wypełniając wielką pustkę w sercu miasta i nadając tym terenom nowy charakter. Zabytkowa architektura w niezwykły sposób łączy się z nowoczesnością – przeszklonymi budynkami i otwartą, zieloną przestrzenią. Surowe bryły biur znajdują porozumienie z murami starej warzelni i doskonale odnajdują się w towarzystwie historycznych piwnic leżakowni. Na terenach dawnego warszawskiego „Dzikiego Zachodu” współgrają z nimi apartamenty, restauracje, bary i ogrody, oddając mieszkańcom wcześniej zapomniany, a znaczący obszar miasta, niemal czule przytulony do Śródmieścia.
Wizualną wisienką na torcie są tu kolorowe 17-metrowe schody, za których projekt odpowiada jeden z najbardziej znanych polskich ilustratorów, mieszkający na Woli Dawid Ryski. Schody nie tylko spektakularnie wyglądają i nawiązują do wielości atrakcji, które czekają na odwiedzających Browary Warszawskie, ale też symbolicznie łączą przeszłość z przyszłością, prowadząc pod 170-letnie kolebki starej leżakowni.
Historia zatoczyła koło. Piwowarska tradycja ulicy Grzybowskiej została przywrócona nie tylko dzięki nazwie kompleksu – teraz znów będzie się tu można napić warzonego na miejscu piwa, ale też dobrze zjeść, znaleźć ukojenie wśród zieleni i twórczą radość. Dynamiczny i pozbawiony kompleksów charakter Browarów daje tej części warszawskiej Woli upragniony oddech i zupełnie nowe życie – wypełnia także jej gastronomiczną pustkę aromatami i smakami z całego świata. Już teraz można tu zjeść wyjątkowe sushi z Japonek, udać się na amerykańskie i europejskie dania do Nine’s czy spróbować wybornych owoców morza, które oferuje Munja Browary Warszawskie.
Ostatnie restauracje otworzą się pod koniec września, ale warto już teraz napawać się inkluzywnym charakterem tego miejsca
Miłośnicy deserów zaś mogą się rozkoszować rzemieślniczymi lodami i rozpływającymi się w ustach ciastkami. Ostatnie restauracje otworzą się pod koniec września, ale warto już teraz napawać się inkluzywnym charakterem tego miejsca, które niesie ze sobą nie tylko niezwykłe historie, ale i pozytywną energię na przyszłość. Miejsca szczerze oddanego – dosłownie i w przenośni – i mieszkańcom, i gościom.
Materiał powstał we współpracy z Browarami Warszawskimi.
Chcemy wiedzieć co lubisz
Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?