Gnicie pod kontrolą, czyli sezonowane mięso
Mięso bezpośrednio po uboju jest bardzo miękkie. Owa kruchość jednak szybko ustępuje stężeniu pośmiertnemu (rigor mortis), przez które staje się ono twarde jak podeszwa. Z czasem jednak działające w mięsie enzymy sprawiają, że mięso mięknie. Pozytywny wpływ czasu na teksturę mięsa odkryto dość wcześnie. W XVIII i XIX wieku smakosze mieli obsesję na punkcie procesu kruszenia (po francusku: mortification). Sławny Marie-Antoine Carême twierdził, że należy ten proces wydłużać jak to tylko możliwe. Innego francuskiego smakosza i bon vivanta, Anthelme’a Brillat-Savarina, otaczała ponoć niezbyt subtelna woń zgnilizny. Uważał on bowiem, że dzikie ptaki smakują najlepiej, kiedy dobrze podgniją. Bażanty wieszano za skrzydła lub szyję i jedzono, kiedy mocno zepsute spadały na ziemię. Autor „Fizjologii smaku” trzymał ponoć w kieszeniach własnego płaszcza martwe ptaki, żeby, ogrzane ciepłem jego ciała, szybciej dojrzewały.
Dzisiaj nie gustujemy już w tak intensywnych smakach, ale ciągle cenimy sobie kruchość mięsa, jego głęboki aromat i miękką strukturę. Najbardziej cenionym sposobem sezonowania mięsa jest sezonowanie go na sucho, które polega na tym, że mięso, i to raczej tylko wołowe, ze względu na wysoką zawartość stabilnych tłuszczów, na pewien czas (od kilku do nawet kilkunastu tygodni) umieszcza się w specjalnych pomieszczeniach z kontrolowaną temperaturą, wilgotnością i przepływem powietrza. W trakcie tego procesu niesforne enzymy, których gospodarka po śmierci zwierzęcia załamuje się i staje się chaotyczna, urządzają demolkę i rozkładają białka oraz tkankę łączną, zmniejszając twardość mięsa. Przy okazji tworzą się nowe związki aromatyczne, bo enzymy rozbijają także większe molekuły na mniejsze, apetyczne kawałki, czyli aminokwasy, wzmacniające „mięsny” charakter wołowiny, obecne także w różnych kulinarnych dodatkach (kostki, sosy). Zewnętrzna warstwa mięsa przy tym jełczeje, mocno się wysusza i często pleśnieje, dlatego należy się jej pozbyć.
Nie tylko enzymy przyczyniają się do powstania w trakcie dojrzewania nut mięsnych, pełnych, maślanych, serowych, orzechowych. Odpowiedzialne są za to, co może dziwić, również procesy zachodzące na powierzchni – metabolizm bakterii i pleśni żerujących na sezonowanych kawałkach, a także utlenianie tłuszczów. Dojrzewające mięso smakuje trochę jak ser pleśniowy. Ten efekt uzyskuje się w laboratoryjnym zakładzie przetwórstwa mięsa Luma w Szwajcarii poprzez zarażenie wołowiny, a także cielęciny i wieprzowiny specjalnymi szczepami pleśni, które rozrastają się tak, że pokrywają jego powierzchnię grubą warstwą.