Jeśli czujecie niedosyt, polecamy wam również filmy, które, choć nie znalazły się w programie tegorocznej edycji Festiwalu Filmowego Pięć Smaków, wciąż rozbudzają wyobraźnię i zachęcają do rozmowy o tym, czym jest współcześnie jedzenie.
„Jedz i pij, mężczyzno i kobieto”
reż. Ang Lee, 1994
Zanim tajwański reżyser Ang Lee zyskał sławę w Hollywood i dwukrotnie sięgnął po Oscara za reżyserię filmów „Tajemnica Brokeback Mountain” i „Życie Pi”, najpierw debiutował na rodzinnym Tajwanie. Karierę rozpoczął trylogią, z której największą popularnością cieszyła się ostatnia część, „Jedz i pij, mężczyzno i kobieto”. To historia emerytowanego szefa kuchni pana Chu, wdowca mieszkającego z trzema dorosłymi córkami. Bohater jest krzepki i sprawny fizycznie, ale traci najcenniejszy dla kucharza zmysł – smak. Chu musi zmierzyć się nie tylko z problemami wynikającymi z wieku, ale również z kwestią rozluźniających się więzów rodzinnych. Tym, co dodaje mu siły i pozwala na zbliżenie się do córek, są niedzielne obiady, które mężczyzna z namaszczeniem przygotowuje od wczesnych godzin porannych.
Film otwiera scena, w której bohater patroszy rybę, a następnie przygotowuje kurę, szoruje warzywa, lepi pierogi. Ekran mieni się feerią barw, zewsząd dochodzą najrozmaitsze dźwięki – od skwierczenia oleju po bulgotanie wywaru. Choć Chu gotuje jedynie dla kilku osób, jedzenia wystarczyłoby co najmniej dla kilkunastu. Nic więc dziwnego, że córkom więcej czasu zajmuje pakowanie resztek do pojemników niż samo jedzenie. Dla bohatera filmu gotowanie jest sensem życia. Jak opisuje go znajomy kucharz, Chu jest ostatnim bastionem tradycyjnej chińskiej kuchni, kulinarnym Beethovenem. Przez lata mężczyzna pracował w restauracji, którą obecnie okazjonalnie wspiera, ratując bladych i przerażonych restauratorów. To właśnie w tym miejscu wychowywały się jego córki.