Kukbuk
Kukbuk

Musisz mieć ukończone 18 lat, aby korzystać z tej treści.

Czy jesteś pełnoletni?

Chleb, wino i oliwa

Te trzy banalne z pozoru produkty to podstawa europejskiej cywilizacji.

Specjalista w zakresie kuchni śródziemnomorskich, dziennikarz kulinarny, podróżnik, fotograf, autor sześciu bestsellerowych książek kulinarnych. Gotuje i karmi, prowadzi warsztaty kulinarne oraz organizuje wyjątkowe kolacje degustacyjne.

Tekst: Bartek Kieżun

fot. commons.wikimedia.org

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 3 minuty!

Wystarczy kawałek chleba, oliwa, kieliszek wina. To chyba najczęściej słyszane słowa na południu Europy w porze kolacji. Wypowiadając je i kładąc na stole trzy produkty, mierzymy się z potężnym kawałkiem historii, bo wszystko w świecie śródziemnomorskim zaczyna się w trójkącie, którego wierzchołkami są winnica, pole i gaj oliwny.

Wracajmy jednak do kuchni. Pszenica była tam pierwsza. Na stołach pojawia się mniej więcej dziesięć tysięcy lat temu. Udomowienie dziko rosnących zbóż, w tym płaskurki, odmiany pszenicy, dziś wzbudzającej spore emocje w hipsterskich piekarniach, było wydarzeniem, które pozwoliło na rozwój wielkich organizmów miejskich. Zbożnym zapleczem Europy szybko stała się północna Afryka, a także pola dzisiejszej Ukrainy. Bez dostaw z tych terenów nie byłby możliwy rozwój Aten z ich ustrojem politycznym, bo Attyka, region, którego najważniejszym miastem były Ateny, jest w całości niemalże litą skałą i naprawdę niewiele da się tu uprawiać.

Jeśli komuś się wydaje, że wielkie wydarzenia historii były motywowane miłością, to niestety czuję się w obowiązku sprostować. W Troi nie chodziło o piękną Helenę. Prawdziwa walka miała za cel zawładnięcie miastem, które pobierało cła od handlu zbożem przepływającym przez cieśninę Dardanele, wcześniej nazywaną Hellespontem. Pieniędzy z tego było naprawdę dużo, bo i ziarna było sporo. Chodziło przecież o zapewnienie codziennej porcji chleba Ateńczykom. A Kleopatra? Nie wątpię, że można było dla niej stracić głowę, ale tak naprawdę rzecz też zasadzała się na ziarnie pszenicy. Zebrane w delcie Nilu i dostarczone do Rzymu dawało chleb, więc aby rządzić imperium, wystarczyło już tylko zorganizować igrzyska.

W Troi nie chodziło o piękną Helenę. Prawdziwa walka miała za cel zawładnięcie miastem, które pobierało cła od handlu zbożem.

Niezależnie od tego, kto wymyślił, jak robić wino i gdzie, pewne jest, że od razu powiązano je z bogami. Upijali się bogowie w Mezopotamii, by uczcić stworzenie ludzi. Nie trzeźwiał Dionizos. Historia religii nie jest opowieścią o trzeźwości. Chrześcijaństwo też nie odstaje od średniej. Upijał się Noe, a pierwszym cudem Jezusa nie było wskrzeszenie Łazarza czy przywrócenie komuś wzroku, tylko przemiana wody w wino podczas wesela w Kanie Galilejskiej. O ile więc pszenicy zawdzięczamy system polityczny, o tyle winu powinniśmy być wdzięczni za kulturę, bo czymże innym są weselne tańce i śpiewy? Małe Dionizje, nazywane także wiejskimi, organizowane, gdy wino było już na tyle dojrzałe, by otwierać pierwsze amfory, dawały pretekst do spektakularnych procesji, a te stały się zaczątkiem teatru. Wino i winnica zyskały symboliczny ciężar, z którym mało co może się mierzyć.

Nieważne, kto wymyślił, jak robić wino i gdzie, pewne jest, że od razu powiązano je z bogami. Historia religii nie jest opowieścią o trzeźwości.

Śródziemnomorską triadę domyka oliwa. Podobnie jak wino, miała być darem od bogów. Grecy upierają się, że był to prezent od bogini Ateny, która wygrała pojedynek z Posejdonem ofiarującym Ateńczykom źródło. Inaczej niż boską interwencją nie da się wytłumaczyć faktu, że ktoś wpadł na pomysł, by z koszmarnie gorzkiego owocu wycisnąć tłusty sok, który po starannym filtrowaniu stał się podstawą śródziemnomorskiego życia. Oliwa w mig zyskała pozycję w kuchni, ale nie dała się tam zamknąć. Była nagrodą dla zwycięzców olimpiad, a wieńce zakładane na głowy mistrzów pleciono nie tylko z liści laurowych, ale i z oliwnych. To nie wszystko jednak. Gałązka oliwna stała się symbolem pokoju i pojednania, i to nie tylko tego między ludzkością a bogami. Jednak, co równie ważne, sok wyciśnięty z oliwek stał się kosmetykiem i lekiem. Jeszcze bardziej istotny wydaje się fakt, że oliwa pozwoliła oświetlić domy i umożliwiła organizowanie uczt, podczas których jedzono chleb i pito wino.

Gałązka oliwna stała się symbolem pokoju i pojednania, i to nie tylko tego między ludzkością a bogami.

Właśnie dlatego upieram się, że para jako sposób opisywania świata, choć szalenie wygodna, jest niewystarczająca. Dychotomie: biały – czarny, dobry – zły, kobieta – mężczyzna, światło – ciemność nie dają kompletnego obrazu. Musimy się zgodzić na istnienie trójek, triad i trójkątów. Zwłaszcza w kuchni.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk