Nawet weekendowy wyjazd za miasto wystarczy, by się przekonać, że ci, którzy zakochali się w Beskidzie Wyspowym, zakochali się w nim nie bez powodu. Niewielu z nas, przebijając się zakorkowaną zakopianką w kierunku Tatr, Pienin czy Gorców, zdaje sobie sprawę, że po drodze mija region pełen unikatowych widoków i malowniczych wiosek. Pojedyncze stożki tutejszych gór najpiękniej prezentują się w jesiennych mgłach, gdy wyrastają ponad nimi niczym las wulkanów. W ciągnących się między nimi dolinach z kolei znajdziemy wioski, zamki, świątynie i niezliczone pamiątki bogatej historii Małopolski. Często też dobrze zjemy. Dzięki temu region stanowi świetną alternatywę dla swoich słynnych sąsiadów na południu, szczególnie jeśli cenimy ciche wyprawy z dala od utartych szlaków. Dzięki bliskości Krakowa można tu podjechać na weekend, choć atrakcji starczy na tygodniowe wakacje.
Mała popularność tego regionu wynika najprawdopodobniej z jego uwarunkowań geograficznych. Okoliczne wzniesienia nie formują wyrazistych masywów, które przyciągałyby wzrok z daleka. Nawet jeśli korzysta się z mapy, trudno mieć pewność, czy jest się w Beskidzie Wyspowym, Makowskim, czy też na Pogórzu Wiśnickim. Ale z wyjątkiem geografów chyba nikt nie powinien się tym przejmować.