Himkok w Oslo
Jedno z najbardziej spójnych koncepcyjnie miejsc – to industrialny bar-destylarnia obok fabryki z alkoholem. Na miejscu produkowane są firmowy gin, wódka oraz słynny skandynawski aquavit. Alkohol jest przelewany do własnych butelek, które zamiast etykietami oklejane są wyłącznie logotypem Himkok, a ich zawartość barmani rozpoznają dzięki specjalnym oznaczeniom na dnie butelki. Bar wyróżnia autorska karta silnie inspirowana Skandynawią i co ciekawe, ceny koktajli są zaskakująco niskie jak na tę część Europy. Twórcy tłumaczą to chęcią edukowania Norwegów w kwestii picia alkoholu.
Lost + Found w Nikozji
Jeden z nielicznych high volume barów, które znalazły moje uznanie. Dzięki sprzyjającej cypryjskiej pogodzie to imprezowe, wypełnione muzyką miejsce zawsze żyje na zewnątrz, przyciągając głównie lokalną klientelę, a zarazem będąc oazą dobrej zabawy w mocno biznesowym mieście. Południowcy, zarówno barmani, jak i klienci, są otwarci i chętnie nawiązują kontakt z gośćmi. Gdy wróciłem tam po dwóch dniach, wszyscy przyjęli mnie jak stałego, zaprzyjaźnionego klienta, można poczuć się jak w domu. Jeśli chodzi o koktajle, na uwagę zasługuje specjalne sezonowe menu zbudowane z produktów, które rosną w obrębie kilkudziesięciu metrów dookoła baru, oraz specjalna tabela ułatwiająca wybór trunku pod kątem smaku, na jaki mamy ochotę.
Atlas Bar w Singapurze
Najpiękniejszy bar świata, urządzony w stylu art déco, znajduje się w lobby jednego z najsłynniejszych budynków biurowych Singapuru, przez miejscowych zwanego Batman Building – wygląda jak wyjęty z Gotham City Tima Burtona. To miejsce jest jak Singapur w pigułce – mieszają się w nim wpływy europejskie, azjatyckie i amerykańskie, wynikające z różnych doświadczeń zakładających go barmanów.
W Atlas Barze znajduje się jedna z największych – ponad 3 tysiące różnych rodzajów – kolekcji ginu na świecie, jest też champaign room, w którym można znaleźć butelkę szampana wyłowioną z wraku Titanica.
Speak Low w Szanghaju
Najciekawszy bar typu speakeasy, jaki odwiedziłem. Kiedy się do niego wchodzi – przez sklep z akcesoriami barmańskimi znajdujący się w środku szanghajskiego French Concession – wydaje nam się, że odkryliśmy tajemnice tego miejsca i baru, ale to dopiero początek. W korytarzu na drugim piętrze znajdziemy mapę, która otwiera przejście do kolejnego baru (tym razem w klimacie bardziej japońskim) ukrytego za ścianą. To speakeasy wewnątrz speakeasy śmiało można nazwać koktajlbarową „Incepcją” w najbardziej kreatywnym wydaniu. Wnętrze drugiego baru różni się od pierwszego – zamiast lekko odrapanych ścian jest drewno i ozdobne tapety. Na samej górze, na trzecim piętrze znajduje się trzeci bar members only, dla przyjaciół właściciela, gdzie można zamówić koncert fortepianowy na żywo.
High Five w Tokio
Ginza-style bar, w którym dużą wagę przywiązuje się do barmańskich rytuałów. Jego właściciel, bardzo otwarty Ueno-san, jest jedną z największych gwiazd globalnej sceny barowej. Kilka lat temu Ueno przeprowadzał szkolenie w Warszawie i zapytany o to, jaki koktajl poleciłby zamówić osobie, która spotka go za barem, odparł: White Lady. Właśnie tego koktajlu, przyrządzonego przez samego mistrza, skosztowałem, gdy odwiedziłem go w Tokio. W High Five jest kameralnie, poza 2-3 stolikami miejsca siedzące są wyłącznie przy barze. Tutaj, poza obserwowaniem procesu przygotowania najlepszych koktajli – głównie klasycznych – możemy wdać się w rozmowę z barmanem, podobnie jak siedzący obok nas Japończycy, zaglądający tu prosto z pracy w Ginzie – luksusowej, biznesowej części miasta.
Black Pearl w Melbourne
Znajdujący się na słynnej Brunswick Street, jest idealnym przykładem słownikowej definicji neighborhood baru. Zaraz po wejściu czuć, że goście znają tu barmanów, a barmani swoich gości. Wszystko jest okraszone australijską swobodą i słynnym „no worries, mate”, które tylko uzupełnia i tak pogodną atmosferę. Polecam odwiedzić ukryte górne piętro – The Attic czynne tylko w weekendy, ale otwarte dla wszystkich. Jest tam trochę mniej tłoczno, ale nawet bardziej klimatycznie – to kwintesencja luzu Australii.
Tommy’s w San Francisco
Królestwo tequili i miejsce powstania słynnej na całym świecie Tommy’s Margarita, w której syrop cukrowy zastępuje się syropem z agawy. Recepturę na ten koktajl stworzył Julio Bermejo – syn założycieli, którego często można spotkać za barem. Trend picia tequili z czystej agawy pojawił jakieś 10 lat temu, a tutaj już przed 30 laty sprzedawano wyłącznie taką wersję. Jeśli chodzi o ten alkohol, Tommy’s był prekursorem i nadal jest miejscem, w którym edukuje się klientów. Nie jest to typowy koktajlbar, a raczej popularna i pełna gości meksykańska restauracja, niemniej, aby być w prawdziwym centrum akcji, należy usiąść przy barze. Serdeczna atmosfera i meksykańska gościnność sprawiają, że Tommy’s nie może zabraknąć w zestawieniu najlepszych barów świata
Attaboy w Nowym Jorku
Nowy Jork jako jedno z trzech najlepszych koktajlowych miast świata (obok Londynu i Singapuru) może pochwalić się wieloma ciekawymi barami, niemniej to właśnie Attaboy położony w Bowery na zachód od Lower East Side jest moim ulubionym. To miejsce typu speakeasy, ale utrzymane w industrialnym, a nie klasycznym klimacie, w którym mieści się maksymalnie 20-25 osób. Odwiedzany głównie przez miejscowych, nieco odrapany, industrialny Attaboy jest definicją dive baru. Brakuje tu stałego menu – zamiast niego są szyte na miarę „bespoke” koktajle, czyli klasyczne i autorskie kompozycje przygotowywane po krótkiej rozmowie na temat preferowanych smaków. Wskazówka: przed wejściem do baru zostaniecie poproszeni o dowód lub inny dokument tożsamości potwierdzający wiek, więc lepiej weźcie go ze sobą.