W Tunezji będącej od setek lat prawdziwym tyglem etnicznym mieszają się na talerzu kultury: punicka (starożytna Kartagina), berberyjska, arabska, żydowska (wciąż istnieje liczna diaspora na Dżarbie), turecka, andaluzyjska (Arabowie powracający po rekonkwiście), grecka, włoska (masowa imigracja Włochów w XIX wieku) i w końcu francuska.
Poza popularnością różnego rodzaju kasz, zup i warzyw strączkowych kuchnia tunezyjska w jeszcze jednym zbliżona jest do polskiej – autentycznych potraw najłatwiej posmakować u kogoś w domu lub w przydomowym pensjonacie. Podobnie jak o bigos w Polsce, również tutaj niezwykle trudno o tradycyjne potrawy w restauracyjnych kartach zdominowanych przez steki i ryby z frytkami. Wyjątkiem są zajazdy w pobliżu atrakcji turystycznych, starające się przyciągnąć uwagę turystów potrawami z przewodników. Kuchnia tunezyjska to przede wszystkim dania domowe, wymagające długotrwałej obróbki, zupełnie nienadające się do gotowania na szybko, jako restauracyjny posiłek.
– Jedzenie to przede wszystkim spotkanie rodzinne. Szczególnie podczas ramadanu. Na kolacji gromadzi się cała rodzina, również odlegli krewni, którzy nawzajem się odwiedzają – mówi Wided podczas ramadanowej kolacji. Chwilę wcześniej wymarłe miasto przebudziła kawalkada pojazdów pełnych ludzi spieszących do swoich bliskich. Zaraz zasiądą przy stole, by przełamać post garścią daktyli i szklanką maślanki (leben)pijanej w Tunezji prawie wyłącznie podczas ramadanu. Po daktylach Wided serwuje po misie gęstej chorby frik, czyli pikantnej zupy zagęszczonej perłową kaszą jęczmienną i uwielbianą przez Tunezyjczyków ciecierzycą.