Tegoroczna wyprawa zakończyła się pasmem kulinarnych sukcesów. Po raz pierwszy, zamiast jeść w miasteczkach będących punktami obowiązkowymi do odwiedzenia podczas wizyty w Toskanii, atrakcji dla podniebienia i żołądka poszukiwaliśmy gdzieś na trasie, tam gdzie nikt nie spodziewałby się restauracji.
Oto adresy do zanotowania dla tych, którzy planują wizytę w najpiękniejszym regionie Italii i chcą zjeść poza głównymi szlakami.
Podere Il Casale
Via Podere Il Casale, 64, 53026 Pienza
Mój żołądek burczał głośniej niż cykady i śpiewający w radio Alessandro Mahmoud, laureat tegorocznego Festiwalu Piosenki Włoskiej w San Remo. Po krótkiej dyskusji wybraliśmy Il Podere Casale. Z dziurawej szosy w okolicach Pienzy skręciliśmy w boczną drogę. Była to jedna z toskańskich „la strada bianca”, czyli droga wysypana drobnymi kamieniami, generująca takie ilości kurzu, że po minucie nasza tylna szyba wyglądała, jakby piekarzowi rozerwał się worek z mąką. Przejechaliśmy parę kilometrów z coraz większymi wątpliwościami, że na końcu coś na nas czeka. W pewnym momencie jednak pojawiły się budynki, ale gospodarcze, potem kłująca w oczy seria niepokojących gruchotów (rolniczych i nie). „Prędzej nas tu zjedzą, niż my coś zjemy”, oznajmiłem, bo to, co widziałem, nie napawało optymizmem. Ni z tego, ni z owego droga skończyła się szlabanem, i to zamkniętym, za nim zaś sterczał wbity w ziemię kij z zamocowaną na nim tabliczką z napisem RISTORANTE.