Michał Gniadek
Restauracja Zoni
Nienawidzę zup kremów. Przygotowuję je czasem do menu lunchowego, bo cieszą się powodzeniem, ale naprawdę nie znoszę tego robić. Wydaje mi się to banalne, mało ciekawe. Po prostu nic nie wnosi do mojej kuchni. Równą antypatią darzę marchewkę. Nie jadam jej i unikam jej gotowania, bo nie sprawia mi to frajdy. Wyjątkiem jest ciasto marchewkowe, które jesienią znajduje się w moim menu. Satysfakcjonuje mnie jego smak i wygląd, bo podajemy je z lodami śliwkowymi z whisky, marchewkowymi czipsami i pomarańczą. Jednak na co dzień marchewka to nijaki, raczej niezbyt fascynujący produkt. Ewidentnie mam problem z niemowlęcymi smakami.