Sielski krajobraz wokół rancza tchnie błogim spokojem. Na horyzoncie zielone pagórki i drzewa, wokoło pastwiska dla owiec, wreszcie – malowniczy stary domek ukryty wśród drzew. I serowarnia. Bo właściciele Frontiery na miejscu produkują wyjątkowe sery. O zwierzętach i swojej pracy opowiadają z pasją. Pokazują przechadzające się niespiesznie po wybiegu konie, a trzy rozbrykane psy – dwa kundelki i olbrzymi ogar polski – nie odstępują ich na krok.
– Lubię wstawać o świcie i z ganku naszej posesji podziwiać ten piękny krajobraz, zmieniający się w ciągu roku – mówi z błyskiem w oku Rusłan. – Wspaniałe jest też obcowanie ze zwierzętami. To, że tak po prostu możemy obserwować, jak rosną.
Wystarczy popatrzeć na zielone tereny rancza, by zrozumieć, dlaczego dwoje miłośników przyrody postanowiło przenieść się tu z tętniącego życiem Poznania. Choć, jak zgodnie przyznają, decyzja o przeprowadzce wcale do łatwych nie należała.