Zainspirowani kampanią marki Wyborowa od Mistrza realizowanej pod hasłem „Stół społecznościowy” oraz stworzoną przez markę książką „Mistrzowskie spotkania przy stole” zapytaliśmy antropologa kultury, Przemysława Bociągę, o to z czym kojarzy mu się stół i dlaczego jego zdaniem odgrywa tak ważną rolę w kształtowaniu więzi społecznych. Odpowiedź nie mogła być krótka:
Ze wszystkich mieszkań odpowiadających mi lokalizacją musiałem kiedyś wybrać to obdarzone najmniejszą liczbą mankamentów. Stanęło na kawalerce winnej dwóch głównych niedogodności: brakowi balkonu i osobnej, dużej i widnej, kuchni. Domyślne umeblowanie czterdziestometrowego em składało się z aż trzech stołów (nie licząc etażerki). Pierwszy jest dużym, politurowanym stołem w najlepszym socmodernistycznym stylu, rozkładanym poprzez dodawanie pośrodku kolejnych modułów, przechowywanych na co dzień pod blatem (rozwiązanie stosowane do dzisiaj). Drugi to o epokę wcześniejszy, masywny, choć mały stolik, stylistycznie kojarzący się ze śląskim byfyjem, zaopatrzony w szufladę. Trzeci to nieznośnie paskudny stolik komputerowy z lat 90., nie grzeszący urodą, za to całkiem niepraktyczny, od kiedy komputery nie mają już osobnych klawiatur ani monitorów wymagających podpórek, półeczek i przegródek. Próba odświeżenia idei stołu udowodniła ponad wszelką wątpliwość, że jest to idea, która odświeżenia zupełnie nie wymaga: cztery nogi i blat, forma uświęcona setkami, jeśli nie tysiącami lat tradycji, radzi sobie świetnie. Sens życia koszmarkowatego biureczka o wyspecjalizowanych podpórkach postradał się po piętnastu.