Kukbuk
Kukbuk

Musisz mieć ukończone 18 lat, aby korzystać z tej treści.

Czy jesteś pełnoletni?

Wino bezalkoholowe – czy to ma sens?

Popularność win „zero procent” mocno wzrosła w ostatnim czasie, wpisując się w trend częściowej lub całkowitej rezygnacji z alkoholu, przez niektórych określany jako NoLo (no alcohol, low alcohol), przez innych jako sober curious, ciekawość trzeźwości. Sprawdzamy, jak smakuje wino bezalkoholowe.

Dziennikarka i redaktorka związana z magazynem "Ferment. Pismo o winie". Współpracuje z portalem "Słówka. Magazyn o języku", prowadzi zajęcia na warszawskim SWPS.

Tekst: Inka Wrońska

Zdjęcie główne i zdjęcia w tekście: Unsplash.com.

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 7 minut!

Trend ten wciąż ma się dobrze, a jego popularność wiąże się m.in. z wzrastającą uwagą, którą poświęcamy zdrowiu i generalnie – ze zmianami w stylu życia. Niezależnie od tego, czy zamierzamy całkowicie powstrzymać się od spożywania alkoholu, czy też po prostu świadomie go ograniczyć – wino bezalkoholowe staje się dobrą alterantywą w każdej sytuacji, w której do tej pory sięgaliśmy po wino „normalne”.

Co to jest wino bezalkoholowe?

„Choć wino bezalkoholowe istnieje na rynku od ponad stu lat, przez dziesiątki lat było jedynie ciekawostką. Dziś budzi coraz żywsze zainteresowanie, i to zarówno producentów, jak i konsumentów. Najmłodszy segment rynku winiarskiego rośnie w bardzo szybkim tempie” pisze Sławomir Chrzczonowicz na łamach Ferment Mag

Generalnie wygląda to tak: aby takie wino powstało, trzeba najpierw wyprodukować wino zwykłe, a następnie pozbawić je alkoholu. I w tym tkwi największa trudność. Po pierwsze, nie jest łatwo usunąć alkohol bez szkody dla profilu smakowego i aromatycznego wina oraz jego struktury. Po drugie zaś, taki proces jest bardzo kosztowny. Dokładny opis wykorzystywanych w tym celu metod zainteresowani Czytelnicy znajdą w przywołanym wyżej artykule Wino bezalkoholowe: lepsze niż kiedykolwiek, tymczasem skupmy się na rezultacie tych procesów.

Wino bezalkoholowe to takie, które finalnie, czyli po dealkoholizacji, zawiera mniej niż 0,5 proc. alkoholu. Dla porównania: mniej więcej tyle może zawierać sok owocowy, który został otwarty 2-3 dni wcześniej i nie był przechowywany w lodówce, przez co rozpoczęła się w nim spontaniczna fermentacja. Podobną zawartość alkoholu mogą mieć też przejrzałe banany czy jabłka.

fot. Luke Grundlingh / Unsplash

Dlaczego warto wybierać wino bezalkoholowe?

Jeśli zapytać konsumentów, którzy zdecydowali się na rezygnację ze zwykłego wina i zastąpili je bezalkoholowym, najczęściej padają następujące odpowiedzi:

  • Wino kojarzy się z imprezą, towarzystwem – jest częścią szerszego socjologicznego doświadczenia, które polega m.in. na rozpoznawaniu smaków i aromatów, rozmowie o nich, toastach, łączeniu z jedzeniem. Bezalkoholowe wino jest w stanie zapewnić to wszystko – a jednocześnie nie niesie w sobie niebezpieczeństw związanych ze spożyciem (a raczej: nadużyciem) alkoholu.  
  • Bezalkoholowe wino nie uzależnia i nie powoduje problemów zdrowotnych, począwszy od odwodnienia organizmu i tzw. kaca w kolejnym dniu, po nieodwracalne szkody dla systemu nerwowego, serca czy wątroby. Jak czytamy na stronach WHO: nie ma bezpiecznej dawki alkoholu.
  • Bezalkoholowe wino zawiera z reguły mniej kalorii od zwykłego (o wartościach kalorycznych wina pisałam m.in. w artykule Czy wino ma kalorie?). Ta wartość jest oczywiście różna, w zależności od zawartości cukru, jednak z reguły oscyluje wokół 20-40 kcal w 100 ml.
  • Można je pić podczas ciąży i karmienia.
  • Jest bezpieczne, jeśli jesteśmy chorzy i musimy przyjmować lekarstwa.
  • Wreszcie: jeśli jest to wino oznaczone jako 0,0%, czyli całkowicie pozbawione alkoholu, można po nim bezpiecznie wsiąść za kierownicę.

Coraz lepsza jakość dostępnych na rynku bezalkoholowych win sprawia też, że łączenie tego typu napojów z jedzeniem nie jest już czymś trudnym – przykłady bardzo dobrych restauracji, które zdecydowały się na tzw. pairingi z „zeroprocentowym” winem można mnożyć. Przywołam choćby słynną (1 gwiazdka w przewodniku Michelin) Il Palagio w hotelu Four Seasons we Florencji czy berlińską Tulus Lotrek, wyróżnioną przez The World's 50 Best Restaurants.

fot. Mads Eneqvist / Unsplash

Jak kupować wino bezalkoholowe?

Win całkowicie lub prawie całkiem pozbawionych alkoholu jest coraz więcej na półkach sklepów, od specjalistycznych winiarskich po dyskonty. Powstają we wszystkich podstawowych stylach i kolorach, mają też różny poziom wytrawności. Są wśród nich zarówno białe, czerwone i różowe wina spokojne, jak i bardzo dobre wina musujące. Kupując, warto zwrócić uwagę na etykietę i kontretykietę. Jakie informacje tam znajdziemy?

  • Rzeczywistą zawartość alkoholu. Są konsumenci, dla których nawet 0,5 proc. to za dużo. Jeśli należycie do tej grupy, szukajcie informacji: 0,0% alk.
  • Informację o tym, czy wino jest wytrawne, półwytrawne, czy słodkie. Jeśli chcecie podać je w towarzystwie jedzenia, wybierajcie raczej wersje wytrawne; półwytrawne i półsłodkie lepiej się sprawdzą do deseru i na aperitif.
  • Zawartość cukru. Wiele marek wykorzystuje ten składnik, aby struktura wina wydawała się mocniejsza i bardziej zrównoważona. Taka informacja znajduje się na kontretykiecie, w tabelce „Wartość odżywcza w 100 g” (lub podobnie); będzie tam podana ilość węglowodanów, w tym cukrów. Jeśli nie znajdziecie takiej tabelki, powinien być kod QR – po zeskanowaniu telefonem dotrzecie do potrzebnych danych. W tej samej tabelce znajdziecie też wartość kaloryczną konkretnego wina.
  • Listę substancji dodatkowych. Wiele tańszych win bezalkoholowych zawiera sporo konserwantów i sztucznych barwników. Im krótsza lista takich dodatków, tym lepiej. Także i ta informacja znajduje się na kontretykiecie wina.

fot. Folwark Pszczew

Wina bezalkoholowe w Polsce

Od pewnego czasu w naszym kraju dystrybuowane są bezalkoholowe wina niemieckiej marki I’m not full! Importuje je marka Pure Drinks Concept, której założycielką jest Kaja Moskaluk, do niedawna prezenterka TVP. Są wśród nich: wino różowe, klasyczny sekt (czyli wino musujące), riesling i aromatyczne Secco. Wina te trafiają do wielu restauracji w naszym kraju, w tym do gwiazdkowej Rozbrat 20.

Jakiś czas temu w Polsce pojawiła się marka F’ALKO, za którą stoi małżeństwo Aleksandry i Michała Żebrowskich. To trzy wina musujące (nasycane dwutlenkiem węgla) – półsłodkie Peach Please oraz dwa półwytrawne: Chardonnay i Rosé. Ich bazą są wina sprowadzane z Hiszpanii, a zrobione z odmian airén, chardonnay i tempranillo. „Powstają z tradycyjnie wytwarzanego wina, które zostaje poddane procesowi destylacji próżniowej. Proces ten pozwala na ekstrakcję alkoholu przy bardzo niskiej temperaturze, dzięki czemu, mimo odalkoholizowania, napój zachowuje aromat i smak prawdziwego wina” czytamy na stronie marki.

Ostatnio na polskim rynku pojawiło się całkowicie polskie win bezalkoholowe – wytrawne różowe FreeSecco wyprodukowane przez Folwark Pszczew. Powstało z winogron pochodzących wyłącznie z polskich upraw. Jest naprawdę godne polecenia – świetnie orzeźwia, a przede wszystkim – zachowuje smak i bukiet „normalnego” wina.

A jeśli nie wino, to co?

Jest cała gama bezalkoholowych napojów o na tyle intensywnym i bogatym smaku, że mogą zastąpić wino także w połączeniach z jedzeniem. Można tu wymienić: bezalkoholowe piwa w różnych stylach, ziołowe musujące herbatki (niemieckie napoje tego rodzaju opisałam w tekście Sparkling tea z Mozeli: niewinna przyjemność; piłam też i bardzo polecam ziołowe proxy, napoje fermentowane, które produkuje polska marka Brito Farm), drinki oparte na bezalkoholowych wersjach ginu lub tequili.

Ciekawą alternatywą dla wina może też być kombucha – jednak w tym przypadku warto pamiętać, że nie jest to napój absolutnie „niewinny” (te dostepne w sklepach mają zazwyczaj do 0,5 proc. alk., ale domowej roboty kombucha może mieć już nawet ponad 2 proc.).

fot. Inka Wrońska

Najlepsze bezalkoholowe wino, jakiego zdarzyło mi się spróbować

Musujące San Mon z winiarni Le Vigne di Alice z Veneto. Powstało z odmiany glera, czyli tej, z której robi się prosecco. Tak naprawdę nie do końca mieści się ono w kategorii win bezalkoholowych – nie jest bowiem winem, z którego usunięto alkohol.

Winogrona zostały od razu po zbiorze poddane delikatnemu tłoczeniu, a wyciśnięty moszcz natychmiast schłodzono (właśnie po to, żeby nie rozpoczęła się fermentacja alkoholowa) i przeprowadzono mikrofiltrację. Na koniec dodano dwutlenek węgla – i w tej formie „wino” od razu trafiło do butelek.

Jest wytrawne, ma zrównoważoną kwasowość, bąbelki są drobniutkie i trwałe. Pachnie białymi kwiatami, ma też charakterystyczną dla szczepu glera nutkę jabłkową. Niezwykle eleganckie! Gwarantuję, że podczas degustacji w ciemno nie odróżnicie go od alkoholowej wersji prosecco!

Interesuje Cię świat wina i innych alkoholi? Dołącz do naszego newslettera KUKBUK Spirits i regularnie otrzymuj najciekawsze wywiady, artykuły i przepisy prosto do swojej skrzynki.

Sprawdź też:

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk