Piotr Paradowski od 2014 roku prowadzi własną pracownię projektową. O jego działaniach zrobiło się głośno, kiedy na scenie gastronomicznej pojawił się krakowski Zenit, a zaraz potem Karakter. Postanowiliśmy spytać go o sekret udanego projektu restauracji.
Pamiętasz pierwszą restaurację, którą zaprojektowałeś?
Tak, to była Mañana Przemka Błaszczyka w Chorzowie. Stosunkowo niewielki projekt do zrealizowania w szybkim tempie, nie miałem nawet czasu na zastanowienie się, czy podołam ani czy się do tego nadaję.
Ile miałeś lat?
Miałem 23 lata i jeszcze studiowałem. Przystępując do pracy nad Mañaną, szybko zrozumiałem, że potrzebuję dobrego, prostego pomysłu. Miało to być bistro w nieco śląskim klimacie, z elementami industrialnymi właściwymi dla tego regionu. To było jeszcze przed modą na przemysłowe motywy we wnętrzach, dopiero później użyte przez nas górnicze lampy zrobiły się popularne. Gdyby mnie ktoś wtedy spytał, jakie wnętrza chcę projektować, to powiedziałbym, że gastronomiczne właśnie. Mañana była dobrym początkiem. Później zaprojektowałem bistro Marcina Czubaka w Katowicach, a chwilę potem odezwał się Sebastian Wojnar z pytaniem, czy nie zaprojektowałbym wnętrza Zenitu w Krakowie.