Człowiek udomowił psa 15 tysięcy lat temu. A właściwie nie psa, lecz… wilka. Odważne osobniki tego gatunku, zmotywowane głodem i zimnem, zbliżyły się do ludzkich siedzib, by przetrwać i – jak się później okazało – nawiązać przyjaźń na tysiące lat.
Dziś trudno sobie wyobrazić nawet krótki spacer bez mijania przechodniów z czworonogami. I całe szczęście, bo obecność psa ma zbawienny wpływ na ludzką psychikę.
Kontakt z psem a oksytocyna
Tego, że kontakt z psem jest dla nas źródłem przyjemności i spokoju, dowiedziono naukowo. Jak to możliwe? Kluczem do zagadki jest oksytocyna – hormon przywiązania. Tak, tak, to ten sam, który zalewa organizmy młodych mam zaraz po porodzie. Ale co to ma wspólnego z psem?
Paul Zak, neuroekonomista, znany z badań nad rolą oksytocyny w zachowaniach człowieka oraz jej wpływem na empatię, nazywa ją „molekułą moralną”. Jego zdaniem hormon ten sprawia, że traktujemy innych z troską, wyrozumiałością i empatią.