Kukbuk
Kukbuk

Street food, którego trzeba spróbować w Neapolu

Goethe, wypowiadając sentencję „Zobaczyć Neapol i umrzeć”, prawdopodobnie nie miał na myśli śmierci z przejedzenia. Jednak nadprogramowe kilogramy i kulinarny niedosyt otrzymuje się po powrocie ze stolicy Kampanii w pakiecie. Winne są temu nie tylko drożdżowe placki i wszechobecne łakocie, ale również uliczne przysmaki.

Tekst: Kasia Siewko

Zdjęcia: Kasia Siewko

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 7 minut!

Pizza (fritta) is the king

Wynalazcy pizzy złożonej na pół i utopionej w tłuszczu nie przypadła w udziale sława porównywalna z legendarnym powołaniem do życia trójkolorowej Margherity wypieczonej na cześć Małgorzaty Sabaudzkiej, a jednak frittą zajada się cały Neapol. Miejscowi w biegu, turyści najczęściej wtedy, gdy muszą obejść się smakiem z powodu zbyt długiego oczekiwania na stolik w najbardziej obleganych neapolitańskich pizzeriach, takich jak Gino Sorbillo przy via dei Tribunali. Wypieczony, pokryty złotymi bąblami placek, zjadany na ulicy, rekompensuje czas spędzony w kolejce i brak miejsca siedzącego. W hołdzie ukochanej ciotce Esterinie, mistrzyni smażonych placków, szef Gino tworzy najsmaczniejsze, pełne gorącego sera i sosu pomidorowego, a przy okazji największe fritty w mieście u stóp Wezuwiusza. Zapłacimy za nie 3,50 euro od sztuki i zaspokoimy nie tylko pierwszy głód, ale i drugi, a nawet trzeci, dopóki nos nie powiedzie nas do kolejnego pachnącego miejsca. W Neapolu po prostu trzeba jeść.

Z głębokiego tłuszczu

Tytułowym złotem Neapolu w filmie Vittoria De Siki na pewno nie była frytura, ale to dzięki niej ulica pachnie grzesznymi, kalorycznymi przekąskami. Dzierżąc arancini i panzerotti w jednej ręce, a aperol spritz w drugiej, możemy podbijać nocny Neapol. Arancini, czyli kulki ryżowe z nadzieniem mięsnym lub warzywnym (głównie z pomidorów i bakłażanów), mają rodowód iście południowy. To prawdziwe zero waste we włoskim stylu. Został ryż po risotcie? Zróbmy arancini! Obtoczone w bułce tartej, usmażone na złoto kulki mają swoich amatorów. Wywodzą się z Sycylii, ale te przyrządzane w Neapolu niczym nie ustępują produktom sąsiadów. W Neapolu spotkamy je na każdym kroku, częściej okrągłe niż trójkątne. Sprawdzonym miejscem, by zaopatrzyć się w ciepłe, soczyste arancini, jest rozsławiona przez Billa Clintona pizzeria Di Matteo. Obecność prezydenta przeszła do niechlubnej historii włoskiej kuchni, pizzaiolo zostali bowiem zmuszeni, by gospodarzowi Białego Domu przygotować pizzę z… frytkami i parówkami. Amatorów tego wątpliwego przysmaku pozostało niewielu, a pizzeria Di Matteo zyskała rozgłos jako lokal serwujący nie tylko świetne klasyczne włoskie placki, ale przede wszystkim arancini i inne przekąski z głębokiego tłuszczu. W stałej ofercie znajdują się także panzerotti (smażone krokiety ziemniaczane), smażone bakłażany, frittatiny (powstałe w analogicznym procesie recyklingu jak arancini, tyle że z makaronu), a także zeppole – włoskie pączki.

Reklama

Seafood to go

W Neapolu, mieście położonym nad zatoką, z drugim co do wielkości portem morskim we Włoszech, w konkurencji na jakość i smak z pizzą śmiało mogą rywalizować ryby i owoce morza. Z napotykanych na każdym kroku stoisk rybnych, nawet tych wciśniętych w najciemniejsze, najwęższe, wątpliwej czystości uliczki, rozchodzi się zapach świeżości i morza. Niektóre dostarczają połów prosto do przyklejonych do nich ściana w ścianę maleńkich restauracji. W ten sposób działa Pescheria Azzurra – obszerny targ rybny z przylegającym do niego barem. Zarówno tutaj, jak i w wielu miejscach w Neapolu sprzedaje się brązowe papierowe rożki wypełnione dobrami morza. Oprócz Azzurry warto zajrzeć do Il Cuoppo – baru z tłustymi rożkami. Sardynki, kalmary, krewetki, fritto misto – czyli miks owoców morza… Do wyboru, do koloru. A kto zamiast owoców morza woli dary ziemi, znajdzie tutaj również smażonego kurczaka czy kulki mozzarelli. Ten comfort food sprawia, że żołądki są szczęśliwsze, a portfele wcale niewiele lżejsze. Za rożek pełen wysokiej jakości produktów unurzanych w tłuszczu zapłacimy nie więcej niż 6 euro

Reklama

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk