Stara kamienica, przed nią rozkwitła właśnie wysoka na kilka metrów magnolia, której obezwładniający zapach miesza się z aromatem sycylijskich pomarańczy – to musi być tutaj.
Mieszkanie Marty Bradshaw, założycielki Eataway, od progu oszałamia mnogością detali. Z sufitu zwisają pająki, których wyplatania będziemy się jutro uczyć wraz z kreatywną ekipą krakowskich przyjaciół Marty. Na półkach słoiki z piklami, kiszonkami, grzybami i rosyjskimi pomidorami, które podobno mogą przetrwać 100 lat. Jest też słoik z lisem, czyli rzeźba Marty, ustawiona tuż obok zamkniętej w butelce bożonarodzeniowej choinki – rzeźby stworzonej przez trzyletnią wtedy córkę Tallulah. Na ścianach obrazy autorstwa męża i różowy autoportret Jeremiasza, syna Marty. Dobytku pilnuje rząd szczerzących zęby godzilli. W centrum – kuchnia.