24hr. Kitchen – instalacja, którą Laila Gohar stworzyła dla marki Samsung na Fuorisalone w Mediolanie – to podróż przez kuchenną przestrzeń w ciągu trzech pór dnia i trzy odsłony tego, co może się zdarzyć za kuchennymi drzwiami. Poranek to wariacja na temat chleba – od ziaren, przez rozsypaną na stole mąkę, po wypieki w przeróżnych formach i kolorach, zestawione z rzeźbami z masła. Południe reperezentują wykarmione słońcem pomidory, zwisające w kiściach z sufitu i rozłożone na stole w nieoczywistych wcieleniach – płatów pomidorowego papieru i galaretki. Dla mniej odważnych artystka zostawiła podpowiedzi – zjedz mnie, nie jedz mnie – by nie szokować zbytnio i tak zaskoczonego podniebienia. Słodkości Laila zachowała na wieczór – zbudowała nastrój intymności za pomocą bloków ciemnego cukru i cukrowo-szklanych tafli. Dla rozluźnienia atmosfery zaserwowała też watę cukrową.
Laila Gohar: Formując smak
O wspierającej roli technologii w nadawaniu kształtu pomysłom oraz o tym, jak sztuka może przełamywać bariery między ludźmi, rozmawiamy podczas Milan Design Week i towarzyszącego mu Fuorisalone z food dizajnerką Lailą Gohar.
Tekst: Anna Czajkowska
Zdjęcia: materiały prasowe
Czy jako dziecko bawiłaś się jedzeniem?
Tak, choć w zupełnie inny sposób niż teraz. Moja mama nie była najlepszą kucharką, więc skupiałam się głównie na ukrywaniu składników, na które nie miałam ochoty. Jeśli na obiad były dwa dania, chowałam to, czego nie lubiłam, pomiędzy mały i duży talerz. Byłam bardzo chudziutka. Teraz bawię się bardziej kreatywnie.
Co w jedzeniu inspiruje cię najbardziej – struktura, kolor, zapach, smak, forma?
Myślę, że kombinacja wszystkich tych elementów. Każdy z nich odgrywa swoją rolę – to podstawy, o których myślisz niezależnie od tego, co projektujesz. Oczywiście, w przypadku jedzenia smak jest bardzo ważny, ale dla mnie liczy się wypadkowa wszystkich elementów. Razem składają się na uczucie, które chcę wywołać w kimś, kto ogląda tworzone przeze mnie instalacje.
"W mojej pracy dużo bardziej interesują mnie proste składniki i ich obróbka niż praca z egzotycznymi produktami. To, co jemy codziennie, bardziej mnie inspiruje i stanowi podstawę mojej praktyki artystycznej."
Przy projekcie, który stworzyłaś dla Samsunga, forma jest tym, co najbardziej przykuwa wzrok.
Chciałam podkreślić ideę transformacji produktu. To, jak surowy, prosty składnik można radykalnie zmienić w coś, co dalece odbiega od formy wyjściowej. Zaczęłam od bazowych komponentów – trzech składników: ziaren, cukru i pomidorów – pokazanych w najprostszej formie, a następnie zajęłam się ich transformacją. Z wykorzystaniem sprzętu udostępnionego przez Samsung zmieniałam ich strukturę – między innymi piekłam je i zatrzymywałam ten proces w różnych stadiach.
W porannej sekcji ekspozycji pięknie pokazałaś, jak ziarno zmienia się w chleb. Oczywisty proces, z jakim spotykamy się codziennie, tu podniesiony do rangi instalacji, zupełnie inaczej działał na zmysły oglądających.
Generalnie w mojej pracy dużo bardziej interesują mnie proste składniki i ich obróbka niż praca z egzotycznymi produktami. Preferuję pokarmy, które są nieco prymitywne, pierwotne – jak na przykład ziemniaki. To, co jemy codziennie, bardziej mnie inspiruje i stanowi podstawę mojej praktyki artystycznej.
Czy prowokacja też jest jej częścią? Zastanawiasz się, gdy tworzysz instalację, jak będzie oddziaływała na odbiorcę?
Szczerze mówiąc, w swoich działaniach nie zastanawiam się zbytnio nad tym, czy moje ingerencje to „za dużo” dla widzów, czy nie. Skupiam się na tym, czy moja idea jest dobra i współgra z przestrzenią, w której akurat pracuję. Ważne, bym miała pewność, że historia, którą opowiadam, ma sens. To, jak ludzie na nią zareagują, nie należy już do mnie. Widzowie mają różnego rodzaju wrażliwość i to, jak postrzegają moje instalacje, nie jest tak bardzo zależne ode mnie.
W Mediolanie pokazałaś instalację, która zachęcała publiczność do interakcji. Wspólnie łamaliśmy chleb i kruszyliśmy młotkami cukrową taflę, by spróbować, czy rzeczywiście smakuje mandarynkowo.
Interesująca jest dla mnie sytuacja, kiedy pracuję z przestrzenią, która jest nieco nieprzystosowana, w pewien sposób kwestionowana. Kiedy nie jest to najmilsze wnętrze, takie jak restauracja czy dom. To ciekawe – tworzyć instalację w miejscu, które onieśmiela. Moja praca w takiej przestrzeni pomaga przełamać bariery między oglądającymi. Ludzie są bardziej rozmowni niż w typowej galerii. Prowokuję ich do integrowania się, podejścia do osoby obok i zapytania: „Hej, co o tym myślisz? Smakuje ci?”. Uważam, że te międzyludzkie interakcje są bardzo interesujące. I dzieją się organicznie, naturalnie przy tego rodzaju działaniach.
Czy prócz fizycznych składników są jakieś stałe komponenty, które wykorzystujesz w procesie twórczym?
To, co jest dla mnie ważne i szczególnie atrakcyjne, to szukanie inspiracji w przeszłości. Ciekawią mnie rytuały związane z przygotowaniem potraw w różnych kulturach i ich znaczenie. To, dlaczego w danym rejonie geograficznym czy w związku z wyznawaną religią jemy akurat te, a nie inne składniki. Zastanawiam się nad narzędziami, których używamy do przyrządzania czy podania jedzenia – nad tym, dlaczego mają określony kształt, formę, funkcję. Jak to się stało, że w jakimś miejscu na Ziemi jemy pałeczkami? Kto i dlaczego wymyślił sito? To mnie inspiruje.
"Technologia powinna wspierać nasze pomysły, pomagać formować ich kształt."
Dzięki współpracy z Samsungiem mogłaś korzystać z zupełnie nowych narzędzi. Czy możliwości technologiczne sprzętów, które dostałaś do użytku, odróżnia pracę nad tym projektem od innych kolaboracji?
Każda kolaboracja jest inna. Staram się też różnicować obszary, w których pracuję, by mieć szansę na opowiadanie różnych historii. Współpracowałam z wieloma markami dizajnerskimi, modowymi czy instytucjami artystycznymi, więc dla odmiany miło było pracować z firmą, która zajmuje się technologią. Szczególnie że w przypadku Samsunga dizajn i technologia idą w parze i służą temu, by ułatwić codzienne funkcjonowanie. Według mnie technologia powinna wspierać nasze pomysły, pomagać formować ich kształt. W Mediolanie dostałam szansę, by używać jej właśnie w taki sposób – do podkreślenia i wyeksponowania moich idei oraz stworzenia konceptu, który jest spójny.
Podczas wystawy 24hr. Kitchen odwiedzający mieli okazję zapoznać się z najnowszymi urządzeniami kuchennymi firmy Samsung, m.in. multimedialną lodówką Family HubTM czy piekarnikiem Dual Cook FlexTM umożliwiającym pieczenie dwóch dań jednocześnie bez ryzyka, że ich zapachy przenikną się. Lodówka Family HubTM posiada wbudowany w drzwi ekran, dzięki któremu można zarządzać domowymi sprzętami – na przykład światłem, roletami, wideodomofonem czy urządzeniami takimi jak pralka i robot sprzątający POWERBotTM. Na ekranie można też, tworzyć interaktywne notatki, listy zakupów, prowadzić kalendarz rodziny – a tym wszystkim dzielić się rodziną za pomocą aplikacji SmartThings. Poprzez aplikację można zaglądać do wnętrza lodówki w każdej chwili np. będąc w sklepie na zakupach i robić je bez zgadywania, czy mamy mleko czy jednak już się skończyło. Piekarnik poza pieczeniem dwóch potraw jednocześnie ma też dzielone drzwi, które pozwalają na zajrzenie jedynie do górnej komory, gdzie piecze się na przykład mięso, bez obawy, że beza czy sernik w dolnej komorze opadną.
Samsung zaprojektował przestrzeń instalacji tworząc trzy pomieszczenia i trzy różne kuchnie utrzymane w różnych stylach, do których dopasowane były linie wzornicze urządzeń AGD: szlachetna stal, ciemne wykończenie z linii czarnej stali oraz najnowszy zestaw urządzeń Samsung typu smart.
Chcemy wiedzieć co lubisz
Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?