Kto pamięta smak kanapek wyciągniętych przez mamę z kosza piknikowego po wyjściu z morza, ten wie, że posiłki na świeżym powietrzu zawsze są smaczniejsze. Nie dość, że spożywane w takich okolicznościach bardziej smakują, to jeszcze korzystnie wpływają na zdrowie. Jedzenie na przykład na kempingu czy w otoczeniu natury zwiększa odporność, poprawia samopoczucie, a nawet sprawia, że lepiej śpimy. Choć wakacje się skończyły, pogoda wciąż nas rozpieszcza – słoneczne wrześniowe dni napawają nas optymizmem i dają nadzieję, że jesień będzie pogodna i całkiem ciepła.
Jedzenie w terenie
Pierwszą kolację na zewnątrz przygotowali, gdy na dworze było minus 12 stopni. Jednak Nina i Grzesiek Bojdowie wiedzą, jak sprawić, by każdy posiłek, nawet w warunkach polowych, był doskonały. Co gotują dla siebie i jak łączą pracę z pasją do jedzenia?
Ola Koperda – animatorka kultury, lubi jeść i o jedzeniu rozmawiać, prowadzi HyggeBlog, gdzie opowiada o ludziach, którzy robią niesamowite rzeczy, a żyją całkiem zwyczajnie i to też będzie robić dla KUKBUKA.
Tekst: Ola Koperda
Zdjęcia: Michał Lichtański / mili.studio
Niemniej Nina i Grzesiek Bojdowie przekonują, że do gotowania i jedzenia na zewnątrz wcale nie potrzeba słońca i wyższych temperatur. Pierwszą kolację w terenie podali przyjaciołom, gdy było 12 stopni na minusie! Kiedy ich odwiedzamy, są akurat na kempingu w Dolinie Będkowskiej, 20 kilometrów od Krakowa. Razem z 20-miesięczną Jagodą i 3,5-letnim Franiem spędzają tu parę dni pod namiotem. To ostatnia w tym roku okazja na rodzinny wyjazd, bo Bojdowie lada dzień spodziewają się narodzin trzeciego dziecka. Wspólne śniadanie, przygotowywane na ogniu, oczywiście jemy na dworze. Na stole po chwili lądują wegański pudding ryżowy z owocami, szakszuka i trzy rodzaje kanapek z pieczonymi warzywami.
Od kiedy się poznali, wciąż podróżują i odkrywają nowe miejsca. Mają za sobą studencki wypad skuterem do Włoch, parę miesięcy w Norwegii i Australii, a także kamperowe podróże po Hiszpanii, Portugalii i Włoszech. Ze swojej pasji Nina i Grzesiek nie zrezygnowali nawet wtedy, kiedy pojawiły się dzieci. Na kolejne wyprawy maluchy jeżdżą z nimi, a czas, również w domu, rodzina stara się zawsze spędzać razem.
Jagoda i Franio są angażowani niemal we wszystko, co robią rodzice. – Mieszkamy w Krakowie, gdzie nie ma ani moich rodziców, ani Niny. Na ich pomoc na co dzień nie możemy liczyć, nie zdecydowaliśmy się także, by posłać maluchy do żłobka. Wierzymy jednak, że dzięki temu, że robimy wszystko razem, pozwalamy im doświadczać nowych rzeczy, poznawać świat i w efekcie sporo się uczyć. Fajne jest, że mogą robić to, co robimy my – opowiada Grzesiek. Na potwierdzenie jego słów nie musimy długo czekać. Podczas przygotowywania śniadania podpatrujemy, jak Jagoda kroi warzywa swoim nożykiem, a Franio nosi drewno i pomaga rozpalać ognisko.
Oboje pochodzą z rodzin, w których zawsze się gotowało, nie tylko w domu
Biwakowanie Nina i Grzesiek mają we krwi. Oboje pochodzą z rodzin, w których zawsze się gotowało, nie tylko w domu. Wszystkim wyjazdom rodzinnym towarzyszyło jedzenie na łonie natury. – Cotygodniowe ogniska były u nas tradycją. Niestety, my mieszkamy w bloku, ale często wyjeżdżamy i gdy tylko nadarzy się okazja, rozpalamy ognisko. Dla nas naturalne jest to, że dokądkolwiek jedziemy, bierzemy ze sobą jedzenie i eksperymentujemy. Na żywym ogniu gotuje się nieco inaczej niż w domu, ale jeśli ma się nieco czasu i lubi się gotować, to niemal wszystkie ulubione domowe dania można przygotować także na biwaku. Trzeba się tylko trochę poduczyć i sprawdzić, jak zachowują się poszczególne składniki – mówi Nina.
Na początku gotowali wyłącznie dla siebie i bliskich. Jednak z czasem wpadli na pomysł, by przyrządzać posiłki w plenerze również dla nieznajomych. I tak powstało Jedzenie w terenie. Swoich gości zabierają na łono natury, a później przygotowują dla nich wegetariańskie i wegańskie dania. O swoim projekcie mówią, że chcieli zaproponować smakoszom alternatywę dla jedzenia w restauracji. Dlatego ich kolacje odbywają się na zewnątrz, gdzie w otoczeniu niezwykłej przyrody łączą się nie tylko różne smaki i tekstury, ale także dźwięki i zapachy.
W firmie mają jasny podział ról: Nina tworzy przepisy, gotuje i serwuje dania, a Grzesiek zajmuje się przygotowaniem potrzebnego sprzętu, rąbie drewno i rozpala ogień. W kuchni Nina przyznaje, że jest odrobinę egoistyczna. – Nawet gdy gotuję dla 100 osób, nie lubię nikogo dopuszczać do gotowania. Od początku mam wizję tego, jak wszystko powinno wyglądać. Jeszcze danie nie powstało, a ja już planuję, do czego użyję kwiatów nasturcji, a do czego dodam kiełki. Nie chcę, by ktoś tu namieszał.
Regularnie gotują dla głodnych niecodziennych wrażeń, także zimą
Pierwsza, wspomniana wyżej kolacja odbyła się zimą, w dniu urodzin Frania. Na miejsce spotkania wybrali Dolinę Racławki. Oboje wspominają ten dzień ze śmiechem. – To, co się wtedy wydarzyło, trochę nas przerosło. Żeby dostać się na miejsce, musieliśmy maszerować 40 minut, a cały sprzęt, łącznie ze stołem i z krzesłami, wieźliśmy na sankach. Gdy byliśmy w środku lasu, nagle rozpętała się śnieżyca. Na szczęście nasi przyjaciele byli wyrozumiali – opowiada Nina. Od tej pory regularnie gotują dla głodnych niecodziennych wrażeń, także zimą.
Choć przyznają, że gdy na zewnątrz panują niskie temperatury i wszystko bardzo szybko stygnie, konieczna jest dobra organizacja. W takich sytuacjach przy większych spotkaniach pomagają im znajomi – podają posiłki i pilnują dzieci. – Chcemy w pełni poświęcić się temu projektowi. Uważamy, że jest fajny, inspirujący. Dzięki niemu spotykamy także świetnych ludzi. Nie tylko spędzamy przyjemnie czas, ale też poznajemy osoby, z którymi później nierzadko się przyjaźnimy – dodaje Grzesiek.
Choć Jedzenie w terenie zabiera im sporo czasu, nie przestali organizować rodzinnych wycieczek, podczas których nadal chętnie gotują. – Zawsze zabieramy ze sobą duży kociołek, w którym dziś upieczemy chleb. Nadaje się także do jednogarnkowych dań, jak dal, curry czy leczo. Mamy prywatną „płytę grzewczą”, czyli żeliwną płytę, która z jednej strony jest gładka, z drugiej – ma specjalne żeberka. Na nich grillujemy lub stawiamy naczynia. Mamy też dwa haki, możemy na nich powiesić nad ogniem garnki, w których gotujemy potrawy lub wodę. Jest żeliwna gofrownica – teraz już wiemy, że gofry lepiej robić w żarze.
Pierwsze podejścia do pieczenia ich na ogniu skończyły się porażką! Oprócz tego jest grill gazowy, który służy nam jako piekarnik – grillujemy w nim warzywa, robimy pizzę. Mamy również garnek, który ma nieprzywierającą powłokę. Podłączmy do niego palnik turystyczny i robimy szybkie dania, takie jak owsianka. Jest jeszcze jeden sprzęt, wynalazek mojego taty, przenośny wędzarnik. To skrzynka ze stali nierdzewnej, z pokrywką. Na spód wrzuca się trociny, podlewa je wodą i kładzie kratkę. W takim „pudełku” można wędzić wszystko. My najczęściej wykorzystujemy je do przygotowania warzyw. Jeżeli możemy, rozpalamy ognisko, jeśli nie, korzystamy z paleniska – mówi Nina.
Żadne gotowanie czy pichcenie nie obyłoby się bez odpowiednich noży. Dlatego pod ręką zawsze mają ostry i niezawodny sprzęt. Oprócz tego ulubione emaliowane talerze i miski, na których podają jedzenie. – Mamy naczynia i sztućce, których używamy tylko podczas biwakowania. To bardzo wygodne i praktyczne. Trzymamy je w jednym miejscu. Gdy wyjeżdżamy, wystarczy wszystko zapakować do samochodu. Ale gotowanie na zewnątrz może się także udać bez tych wszystkich rzeczy. Wystarczą dobry garnek i butla! – dodają.
Dwa dni po naszym spotkaniu urodził się Kosma. Jednak Nina i Grzesiek nie usiedzieli długo na miejscu. Pierwsza noc na kempingu najmłodszego członka rodziny już za nim. Za parę tygodni wszyscy wyruszają na wyprawę kamperem do Włoch i Grecji.
Proste dania do przyrządzenia w plenerze
Kanapka z batatem
Składniki:
- batat 1 sztuka
- ostra papryka mielona według uznania
- słodka papryka mielona według uznania
- oliwa do smarowania + do sosu
- sól do smaku
- awokado 1 sztuka
- kolendra garść
- pieprz do smaku
- limonka ½ sztuki
- chleb kilka kromek
- ser gruyère kilka plastrów
krok 1
Batat kroimy w plastry, przyprawiamy ostrą i słodką papryką oraz solą. Smarujemy oliwą. Przekładamy plastry na blachę i grillujemy, aż nabiorą złotego koloru.
krok 2
Awokado kroimy w plastry, kolendrę siekamy, z limonki wyciskamy sok. Do soku dodajemy oliwę, doprawiamy sos solą i pieprzem.
krok 3
Chleb podpiekamy nad ogniem. Na kromkach układamy ser, plastry batatu i awokado. Posypujemy kolendrą i polewamy sosem limonkowym.
Kanapka z cukinią i tofu
Składniki:
- musztarda 5 łyżek
- miód 3 łyżki
- oliwa 3 łyżki + do polania
- tofu 1 opakowanie
- cukinia 1 sztuka
- sól do smaku
- pieprz do smaku
- chleb kilka kromek
- natka pietruszki garść
krok 1
Musztardę i miód mieszamy z 3 łyżkami oliwy.
krok 2
Tofu kroimy na plastry i mieszamy z sosem musztardowo-miodowym. Marynujemy pół godziny. W tym czasie cukinię kroimy wzdłuż na cienkie plastry, polewamy oliwą, przyprawiamy solą i pieprzem. Przekładamy je na blachę i grillujemy, aż zbrązowieją.
krok 3
Zamarynowane tofu kładziemy na ruszcie i rumienimy z obu stron. Chleb podpiekamy.
krok 4
Na chrupiące kromki kładziemy cukinię i tofu. Posypujemy posiekaną natką pietruszki.
Kanapka z bakłażanem, cukinią i halloumi
Składniki:
- cukinia 1 sztuka
- bakłażan 1 sztuka
- oliwa do smarowania
- czosnek 1 ząbek
- sól do smaku
- pieprz do smaku
- halloumi 1 opakowanie
- chleb kilka kromek
- rukola garść
krok 1
Cukinię i bakłażana kroimy w plastry, smarujemy oliwą i nacieramy rozgniecionym czosnkiem. Posypujemy warzywa solą i pieprzem i grillujemy.
krok 2
Halloumi kroimy w plastry. Przekładamy je na grilla i zrumieniamy z obu stron.
krok 3
Chleb podpiekamy nad ogniem. Na chrupiących kromkach układamy pieczone warzywa, ser i rukolę.
Szakszuka
Składniki:
- zielona papryka 1 sztuka
- czerwona papryka 1 sztuka
- żółta papryka 1 sztuka
- oliwa do smażenia
- pulpa pomidorowa 2 puszki
- kolendra garść
- kmin mielony szczypta
- kolendra mielona szczypta
- papryka słodka mielona szczypta
- papryka ostra mielona szczypta
- awokado 1 sztuka
- jajko „zerówka” 4 sztuki
- sól do smaku
- pieprz do smaku
krok 1
Papryki kroimy w kostkę i smażymy na małej ilości oliwy. Dodajemy pulpę pomidorową, przyprawy i dokładnie mieszamy.
krok 2
Dorzucamy pokrojone w plasterki awokado, a następnie wbijamy jajka. Szakszukę przykrywamy i zostawiamy na małym ogniu do momentu, aż jajka się zetną. Przyprawiamy solą i pieprzem.
Pudding ryżowy
Składniki:
- płatki ryżowe 300 g
- mleczko kokosowe ¾ l
- syrop z agawy 2 łyżki
- masło orzechowe 4 łyżki
- słone orzeszki ziemne garść
- nasiona chia garść
- gruszka lub inne sezonowe owoce według uznania
krok 1
Płatki gotujemy do miękkości w mleczku kokosowym z dodatkiem syropu z agawy.
krok 2
Gotowy pudding przekładamy do miseczek. Dodajemy masło orzechowe i posypujemy pozostałymi dodatkami. Podajemy z owocami.
Chcemy wiedzieć co lubisz
Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?