O wyjątkowości rogali świętomarcińskich stanowi przede wszystkim bogate, słodkie nadzienie, w którym główną rolę grają migdały i biały mak. Prawdziwym wyzwaniem jednak jest zrobienie francuskiego ciasta drożdżowego, którego przygotowanie zajmuje wiele godzin. Postanowiłem zmierzyć się tym klasycznym przepisem na świętomarcińskie rogale. Przeczytajcie moją relację.
Dlaczego ciasto na rogale świętomarcińskie rośnie w piekarniku?
Tradycyjnie jest to ciasto zbliżone do tego, z którego robi się croissanty – po włożeniu do piekarnika pięknie rozkwita, a po przełamaniu gotowego rogala widać wewnątrz puszystą i lekką strukturę nadmuchanego ciasta. To zasługa dwóch czynników: przekładania masłem oraz drożdży.
Ciasto na rogale świętomarcińskie z ułożonych na sobie warstw masła oraz nawodnionej mąki po włożeniu do piekarnika będzie puchnąć, kiedy masło zacznie topnieć, a woda przemieni się w parę, zwiększy swoją objętość i wywrze napięcie na ścianki złożone ze skrobi i z glutenu. Kiedy te ostatnie osiągną po upieczeniu odpowiednią sztywność, zabezpieczającą je przed opadnięciem, otrzymamy charakterystyczną lekką strukturę złożoną z płatków ciasta i otaczające je komory powietrza. Takie jak w mydlanej pianie, tylko stabilniejsze. Nic dziwnego zresztą – z naukowego punktu widzenia gotowe ciasto jest właśnie pianą.