Łapiemy cię w przerwie prób. Opowiesz, do czego się przygotowujesz?
Do opery. Wspólnie z Capellą Cracoviensis wystawimy „Dydonę i Eneasza”. Jesteśmy po kilku tygodniach prób. W lipcu pracowaliśmy w dwóch turach, a teraz, w sierpniu, odbędzie się trzecia, która zakończy się premierą 21 sierpnia w Łaźni Nowej. To moje pierwsze spotkanie z operą na gruncie zawodowym, więc poziom stresu jest u mnie bardzo wysoki. Jestem jednak dobrej myśli, bo już po pierwszych próbach z członkami Capelli wiedziałam, że będzie nam się świetnie pracować. Czułam, że będzie to wyzwanie, ale owocne dla wszystkich. Na początku zrobiłam dla nich parę spotkań, byśmy mogli się nawzajem poczuć. Poprowadziłam zajęcia z gagi i improwizacji i od razu zrozumiałam, że oni są fajni, że mają poczucie humoru, że są kreatywni w ruchu, bo w to, że pięknie grają i śpiewają, nie wątpiłam.
Opera to dla ciebie duże wyzwanie?
To jest ogromne wyzwanie. Głównie z tego powodu, że „Dydona i Eneasz” to będzie spektakl w mojej reżyserii i choreografii. Nie zajmuję się w tym przypadku wyłącznie opracowaniem ruchu scenicznego.