Wbrew pozorom restauracje na kółkach nie są odkryciem kilku ostatnich dekad. Początki mobilnej gastronomii sięgają pierwszej połowy XX wieku, choć forma tamtych ruchomych jadłodajni mocno różniła się od znanych nam dziś food trucków. Były to przede wszystkim wozy konne lub małe drewniane wózki, z których uliczni handlarze sprzedawali proste jedzenie: gorącą zupę, pyzy czy serdelki. Takie rozwiązanie było tanie i wygodne – i miało jeszcze jedną ważną zaletę. Gdy zza rogu wyłoniła się kontrola sanitarna, sprzedawcy w mgnieniu oka składali kram i rozpływali się w powietrzu.
Food trucki. Pasja na kółkach
Wiosna czai się za rogiem, a to oznacza, że lada dzień ruszy sezon na food trucki! Jak miewa się polska mobilna gastronomia?
Tekst: Magda Malicka
Zdjęcie główne: Micheile Henderson / unsplash.com
Zdjęcia: materiały prasowe
Tymoszuk – prócz historii street foodu w pigułce – zebrał w jednym miejscu opisy 120 polskich mobilnych jadłodajni. Część z nich, na przykład słynnego Pasibusa, z pewnością znają bywalcy festiwali muzycznych czy zlotów food trucków. Są też gwiazdy wrośnięte w pejzaż swoich miejscowości i wymieniane w przewodnikach, jak choćby Kiełbaski z Niebieskiej Nyski. Ich właściciele od 26 lat grillują pod krakowską Halą Targową kiełbasy, po które zjeżdżają goście z całego świata. Są wreszcie lokalne perełki – przykładowo bieszczadzka Ambusada z Wetliny, w której młode małżeństwo serwuje tradycyjne proziaki w ponad 20 nowoczesnych odsłonach. Wrażenie robi różnorodność – okazuje się, że nasze rodzime food trucki serwują chyba każdą możliwą kuchnię – od azjatyckiej, przez żydowską i meksykańską, aż po podroby.
Samochody przerobione na mobilne jadłodajnie pojawiły się w niezbyt przyjemnych okolicznościach, bo podczas drugiej wojny światowej. Wojskowe samochody dostawcze z wyciętymi okienkami wydawczymi – dokładnie takimi, jakie widuje się we współczesnych food truckach – mogły szybko dotrzeć tam, gdzie akurat potrzeba było żywności i gorących napojów, a w razie niebezpieczeństwa momentalnie się ewakuować.
W powojennej Polsce ruchoma gastronomia rozkręcała się stopniowo. Pojawiały się coraz to nowe wynalazki, od jeżdżących stołówek dla pracowników fabryk, czyli barobusów z lat 60., przez przyczepy kempingowe z zapiekankami z przełomu lat 80. i 90., aż po food trucki, jakie znamy dziś.
Te i inne smaczki serwuje czytelnikom Jacek Tymoszuk we wstępie do książki „Food trucki. Pasja na kółkach”. Autor, który kilka lat temu przecierał szlaki na trójmiejskim rynku food trucków, postanowił tym tytułem wypełnić lukę na rynku wydawniczym i opracował rzetelny przewodnik. Pragnął jednocześnie opisać food trucki jako szersze zjawisko kulturowe i opowiedzieć historie ludzi, którzy za nimi stoją.
Dla ułatwienia przy opisie food trucka widnieje jego zdjęcie i ściągawka, a w niej: rodzaj kuchni, zakres cen i dostępność dań mięsnych, wegetariańskich, wegańskich oraz bezglutenowych. Prócz tego model samochodu, adres strony internetowej, kontakt telefoniczny i lokalizacja – o ile jest stała. Ale na tym nie koniec, bo poznajemy też właścicieli food trucków, którzy jawią się jako postacie równie barwne i różnorodne jak ich wehikuły.
Konrad Korzonek, San EscoBar„Właściciele food trucków to niekiedy pracownicy czy menedżerowie wysokiego szczebla, którzy postanowili odłożyć swoje dotychczasowe narzędzia pracy na półkę i zrobić coś rockandrollowego”
W krótkich wywiadach dociekliwy autor dopytuje o początki w branży, kulinarne i motoryzacyjne fascynacje, cienie i blaski pracy w food trucku, a także o wcześniejsze doświadczenie zawodowe. Okazuje się, że spora część właścicieli food trucków, dopóki nie wystartowała z tą działalnością, z gastronomią nie miała nic wspólnego. Są wśród nich byli marketingowcy, PR-owcy czy właściciele wytwórni płytowej. Niektórzy ze swoich food trucków żyją, dla innych jest to tylko dodatkowy zarobek. I chociaż każdy z nich ma inną historię oraz własny pomysł na kuchnię, łączy ich wielka pasja, miłość do dobrego jedzenia i ogromna determinacja. Bo, jak przyznają, ta praca to nie bajka.
Wszystkie rozmowy opatrzone są zdjęciami jedzenia, więc ostrzegamy – lektura może zaostrzyć apetyt! Na szczęście autor nie pozostawia czytelników samych. Książkę zamyka kolekcja autorskich przepisów na klasyczne streetfoodowe dania z całego świata – od kebabu, przez ramen i podpłomyki, aż po acai bowl. Wszystkie proste i opisane tak, by każdy mógł zabawić się w ulicznego kucharza we własnej kuchni.
Jeśli zamiast tego macie ochotę przetestować najlepsze polskie food trucki, niedługo nadarzy się ku temu idealna okazja. W najbliższy weekend, 30 i 31 marca, do stolicy zjedzie ponad 100 zmotoryzowanych jadłodajni z całego kraju, by świętować otwarcie sezonu podczas festiwalu Żarcie na Kółkach. Będzie można spróbować ponad 500 dań, lepiej więc przyjdźcie głodni!
Konkurs
Narobiliśmy wam smaka na street food? Jeśli chcecie, aby książka Jacka Tymoszuka zagościła na waszych półkach, przyślijcie na adres konkurs@kukbuk.pl odpowiedź na pytanie: Jak nazwalibyście własny food truck i co chcielibyście w nim serwować? Na odpowiedzi czekamy od 28.03.2019 do 07.04.2019. Pięć najciekawszych odpowiedzi nagrodzimy egzemplarzami książki „Food trucki. Pasja na kółkach”.
Chcemy wiedzieć co lubisz
Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?