Kukbuk
Kukbuk
Pole uprawne z farmą wiatraków w tle (fot. Karsten Wurth / unsplash.com)

Dieta roślinna – lek na zmiany klimatyczne?

Pod koniec maja Unia Europejska ogłosiła strategię „Farm to Fork”, która ma zachęcić obywateli państw członkowskich do zmiany diety. Czy wegetarianizm i weganizm rzeczywiście pomogą w przeciwdziałaniu zmianom klimatycznym?

Tekst: Marta Cyzio

Zdjęcie główne: Karsten Wurth / unsplash.com

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 11 minut!

„Farm to Fork” (FFS; po polsku „Od pola do stołu”), 10-letni plan ogłoszony 20 maja przez Komisję Europejską, ma na celu zmodyfikowanie produkcji żywności na terenie UE, przeciwdziałanie skutkom zmian klimatycznych, a także poprawę zdrowia obywateli państw członkowskich. Hasłem przewodnim strategii jest sprawiedliwszy, zdrowszy i bardziej przyjazny środowisku system żywnościowy.

Stąd pomysłodawcy chcą do 2030 roku przeprowadzić szereg zmian, w tym prawnych, które znacząco wpłyną na produkcję rolną, rybołówstwo i sposób pakowania oraz etykietowania produktów spożywczych, co ma ułatwić konsumentom podejmowanie odpowiedzialnych ekologicznie decyzji. „Farm to Fork” ma być kołem zamachowym tzw. ustawy Green Deal, zakładającej, że do 2050 roku Europa stanie się pierwszym kontynentem, który będzie neutralny dla środowiska.

Ekologiczna uprawa roślin na wzgórzu (fot. Dave Hoefler / unsplash.com)

fot. Dave Hoefler / unsplash.com

Jakich zmian powinniśmy się spodziewać?

Zgodnie z nową strategią w ciągu najbliższych kilku lat stosowanie pestycydów ma zostać ograniczone o połowę, a ilość wykorzystywanych w rolnictwie nawozów zmniejszy się o 20%. Zmiany dotkną także sposobu produkcji mięsa. Komisja ma opracować nowe metody karmienia zwierząt, zaproponować alternatywną paszę oraz wprowadzić szereg praw, które zadbają o ich właściwe traktowanie i przetrzymywanie. To jednak nie wszystko. Rolnicy mają być zachęcani do przestawienia produkcji z tradycyjnej na ekologiczną przez zwiększenie inwestycji w gospodarstwa organiczne. 

Pomysłodawcy chcą zaproponować nowe, ujednolicone sposoby oznakowania produktów, które będą wyraźnie zaznaczały, skąd pochodzą dane towary, jak są produkowane i jakie mają znaczenie dla środowiska

Komisja Europejska zakłada, że do 2030 roku będą one stanowiły jedną czwartą wszystkich gruntów rolnych na terenie UE. Ci, którzy wytwarzają już w ten sposób swoje produkty, mogą spodziewać się dodatkowych korzyści. A pozostali, zainteresowani transformacją gospodarstw, otrzymają od Unii Europejskiej potrzebne wsparcie – zarówno finansowe, jak i edukacyjne. Do tego państwa członkowskie mają przeznaczyć ogromne sumy na badania naukowe, których celem będzie rozwój produkcji zamienników mięsa, czyli białek roślinnych.

Co więcej, pomysłodawcy chcą zaproponować nowe, ujednolicone sposoby oznakowania produktów, które będą nie tylko informowały konsumentów o składzie i wartościach odżywczych, ale także wyraźnie zaznaczały, skąd pochodzą dane towary, jak są produkowane i jakie mają znaczenie dla środowiska. Komisja Europejska zakłada też skrócenie drogi, którą przebywają produkty z pola do naszych domów, by ograniczyć powstawanie śladu węglowego.

Jabłoń pełna owoców w sadzie (fot. Niklas Hamann / unsplash.com)

fot. Niklas Hamann / unsplash.com

Czy produkty bio mogą być tańsze?

Tyle, jeśli chodzi o teorię, bo w praktyce proponowane przez Komisję Europejską zmiany nie brzmią już tak zielono. Choć jest to pierwszy tak szeroko zakrojony plan strategiczny, który zakłada rzeczywiste działania w celu ochrony środowiska i zmniejszenia ilości marnowanej żywności, sceptyków projektu jest przynajmniej tylu, ilu jego entuzjastów. Najwięcej wątpliwości budzi obniżenie cen towarów ekologicznych i bio do takiego poziomu, by były one dostępne dla wszystkich.

Tymczasem wymagania nałożone wcześniej przez Unię Europejską jasno określają, jak produkcja takich artykułów spożywczych ma wyglądać. Wiąże się ona zazwyczaj z większymi kosztami po stronie rolników, stąd produkty oznaczone jako bio najczęściej są droższe od pozostałych. Jak zatem sprawić, by te same artykuły stały się nagle tańsze? Rolnicy podkreślają, że bez dodatkowego wsparcia finansowego Unii na każdym etapie produkcji albo odpowiednich regulacji prawnych koszty będą musieli ponosić sami.

Zamiast zarabiać na uprawie, będą zmuszeni do niej dokładać. Pojawiają się również pytania w kontekście handlu. Czy przedsiębiorcy będą zaopatrywali swoje sklepy w produkty bio, jeśli będą je mogli sprowadzić spoza terenu Unii Europejskiej taniej, a do tego w większej ilości? By chronić rolników, konieczne jest wprowadzenie regulacji prawnych, a te jeszcze nie zostały nawet zaproponowane. Komisja Europejska pierwsze posiedzenia w tej sprawie planuje na wrzesień tego roku. Do tej pory na jednoznaczne odpowiedzi raczej liczyć nie możemy.

Kombajny koszą zboża – żniwa latem (fot. Johny Goerend / unsplash.com)

fot. Johny Goerend / unsplash.com

Reklama

Strategia „Farm to Fork” zakłada popularyzację nowych nawyków żywieniowych

Produkcja żywności a zmiany klimatyczne

Sporo wątpliwości budzą także kwestie związane ze zmianą diety i z promowaniem nowych nawyków żywieniowych. Unia Europejska wycofała się z wcześniejszego zapisu o całkowitej eliminacji mięsa z diety i zastąpiła go sformułowaniem o „znaczącym jego ograniczeniu”.

Strategia „Farm to Fork” zakłada popularyzację nowych nawyków żywieniowych i zachęcanie obywateli państw członkowskich do oparcia diety na produktach roślinnych przy jednoczesnym ograniczeniu spożywania mięsa oraz nabiału.

Mężczyzna w szklarni z łopatką sadzi rośliny (fot. Anaya Katlego / unsplash.com)

fot. Anaya Katlego / unsplash.com

Jest to spowodowane obawami Komisji Europejskiej co do rosnącej liczby osób otyłych, a także wzrastającego popytu na mięso. Obecnie zjadamy dwa razy więcej kilogramów mięsa na osobę rocznie niż jeszcze 30 lat temu. Tymczasem nie ma co zaprzeczać – dieta mięsna nie jest zdrowa.

Liczne badania naukowe potwierdziły, że istnieje zależność między ilością spożywanego mięsa a zwiększonym ryzykiem zachorowania na raka, występowaniem chorób serca czy cukrzycy typu 2. Zatem częstsze sięganie po warzywa i owoce na pewno korzystnie wpłynie na zdrowie mieszkańców Unii Europejskiej. Pytanie tylko, czy te zmiany będą równie dobre dla środowiska.

Propozycje zmian pomysłodawcy argumentują, powołując się na dane, z których wynika, że produkcja żywności odpowiada za 18% światowej emisji gazów cieplarnianych (to więcej niż transport lądowy, morski i powietrzny razem), z czego aż 70% pochodzi z hodowli zwierząt.

Produkcja mięsa wiąże się z zanieczyszczeniem rzek, oceanów i gleb

Jakby tego było mało, produkcja mięsa wiąże się z zanieczyszczeniem rzek, oceanów i gleb. Do tego dochodzą ogromne ilości wykorzystywanej wody, prądu oraz konieczność wycinania lasów pod pastwiska i tereny uprawne, na których rośną rośliny przeznaczone na paszę dla zwierząt.

Ponadto produkcja mięsa nie pozostaje bez wpływu na bioróżnorodność naszej planety.

Stado krów na pastwisku – jak produkcja mięsa wpływa na klimat? (fot. Michael Pujals / unsplash.com)

fot. Michael Pujals / unsplash.com

Z ostatnich badań wynika, że 86% wszystkich gatunków zwierząt lądowych stanowią te hodowlane. Stąd w 2019 roku, po opublikowaniu raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) na temat użytkowania gruntów, padły sugestie, że aby ochronić klimat, mięsożercy muszą zmienić swoją dietę na bardziej roślinną.

Wysokie spożycie mięsa, produktów mlecznych i jaj degraduje klimat i może doprowadzić do niedoborów żywności w przyszłości. Jeśli wziąć to wszystko pod uwagę, wyeliminowanie mięsa z diety wydaje się najlepszym rozwiązaniem.

Owca na pastwisku – jak produkcja mięsa wpływa na zmiany klimatyczne? (fot. Sam Carter / unsplash.com)

fot. Sam Carter / unsplash.com

Problem w tym, że co do skuteczności diety roślinnej w przeciwdziałaniu zmianom klimatycznym naukowcy są podzieleni. Część badań potwierdza, że całkowita rezygnacja z jedzenia mięsa w znaczącym stopniu ogranicza emisję gazów cieplarnianych. Niestety, pomijają one kwestię tego, czym mięso jest zastępowane przez zwolenników takiej diety. W 2015 roku naukowcy Carnegie Mellon University opublikowali raport, z którego wynika, że osoby jedzące wszystkie produkty, ale w zrównoważony i zbilansowany sposób, mają mniej negatywny wpływ na klimat niż wegetarianie.

Uczeni zwrócili uwagę, że wskazówki Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych – aby wyeliminować z diety mięso i zastąpić je owocami i warzywami – może jedynie przyczynić się do nieumyślnego zwiększenia emisji gazów. A to stąd, że uprawa wielu popularnych warzyw wymaga większego zużycia zasobów naturalnych.

W porównaniu z produkcją mięsa drobiowego czy wieprzowiny szczególnie źle wypadają uprawy bakłażana, selera i ogórków. Swoje wnioski badacze dodatkowo uzasadniają faktem, że aby dostarczyć organizmowi odpowiedniej liczby kalorii, osoby na diecie roślinnej muszą jeść więcej, a zatem wyprodukowana liczba odpowiednich produktów też musi być większa, by sprostać potrzebom rynkowym.

Świnia w łatki na skraju lasu – czy rezygnacja z mięsa pomoże planecie? (fot. Annie Spratt / unsplash.com)

fot. Annie Spratt / unsplash.com

Nabiał jest drugą najbardziej kosztowną dla natury częścią produkcji żywności na świecie

Co więcej, wegetarianie brak mięsa najczęściej zastępują nie owocami i warzywami, tylko nabiałem oraz wysoko przetworzonymi produktami białkowymi. Wybór sera, soi czy tofu wbrew pozorom nie jest korzystniejszy dla środowiska. Nabiał jest drugą najbardziej kosztowną dla natury częścią produkcji żywności na świecie, przyczyniającą się do deforestacji i wymagającą zwiększonego nakładu na energię.

Która dieta jest najkorzystniejsza dla środowiska?

Gdy porównamy dane wskazujące na to, która dieta w jakim stopniu przyczynia się do ograniczenia wytwarzania szkodliwych gazów do atmosfery, okazuje się, że większe korzyści dla środowiska ma popularny obecnie fleksitarianizm (ograniczenie spożycia mięsa w dwóch trzecich) albo całkowita rezygnacja z jedzenia czerwonego mięsa.

Reklama
Krowa hodowana na mięso (fot. Louis Droege / unsplash.com)

fot. Louis Droege / unsplash.com

Badania na ten temat przeprowadzili badacze z John Hopkins University, a swoje wnioski opublikowali w 2019 roku. Dowiedli oni, że dieta fleksitarian zostawia mniejszy ślad węglowy niż osób będących na diecie wegetariańskiej. Zatem teoretycznie wybór sałatki lub ryby zamiast kotletów na obiad jest lepszym rozwiązaniem. By jednak rzeczywiście przyniosło to istotne korzyści dla środowiska, konieczne jest, aby konsumenci wiedzieli, jak balansować swoją dietę i których produktów unikać. 

Zwłaszcza że w obliczu rosnącej popularności wegetarianizmu i diety roślinnej zwiększa się popyt na modne produkty, takie jak awokado, tempeh czy halloumi. W przypadku tego pierwszego konieczna jest wycinka lasów pod tereny uprawne.

Niezależnie od badań wciąż za dietę najzdrowszą dla klimatu uznaje się weganizm

Nie należy zapominać o śladzie węglowym, który powstaje, gdy artykuły te muszą przebyć drogę z miejsca produkcji do naszych domów. Co ciekawe, niezależnie od badań wciąż za dietę najzdrowszą dla klimatu uznaje się weganizm. Osoby odżywiające się zgodnie z jego zasadami nie spożywają mięsa ani żadnych innych produktów odzwierzęcych.

Tym samym eliminują z codziennych posiłków składniki, których wytwarzanie wiąże się ze znaczącymi negatywnymi skutkami dla środowiska. Niestety, weganie stanowią obecnie na świecie 1-2% ludności. A w „Farm to Fork” nie pada ani jedno słowo na temat korzyści z przejścia na tę dietę.

Główka kapusty na polu uprawnym – jak produkcja żywności wpływa na zmiany klimatyczne? (fot. Arnaldo Aldana / unsplash.com)

fot. Arnaldo Aldana / unsplash.com

Krowy mleczne na pastwisku przy zachodzie słońca – czy produkcja nabiału jest dobra dla klimatu? (fot. Stijn te Strake / unsplash.com)

fot. Stijn te Strake / unsplash.com

Choć negatywne skutki produkcji mięsa są bezsprzeczne, jego wyeliminowanie wcale nie rozwiązuje większości problemów związanych ze zmianami klimatycznymi. Oparcie diety na produktach roślinnych będzie korzystne dla środowiska, o ile zmiany w nawykach żywieniowych będą przemyślane i odpowiednio wprowadzane. By rzeczywiście skrócić drogę produktów z pola na nasze stoły i wprowadzić zrównoważoną produkcję żywności, oprócz planów konieczne są zmiany prawne i ich właściwe egzekwowanie. A tych wciąż nie ma. Ponadto nie wiadomo, jak na propozycje Komisji Europejskiej zareagują państwa członkowskie. Choć strategia „Farm to Fork” budzi nadzieję na znaczące zmiany, wciąż najwięcej będzie zależało od konsumentów i ich świadomości ekologicznej. Pytanie zatem, jak bardzo zależy nam na planecie i ile jesteśmy w stanie dla niej zrobić.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk