Wizytówką Meksyku jest kolorowa fiesta z okazji Día de los Muertos, czyli Święta Zmarłych.
Uwielbiam to święto. Jest przepiękne.
Ale przecież to żadna tradycja. W swojej książce sama pani ją demaskuje, wskazując, że zabawa została wymyślona kilkadziesiąt lat temu.
To niczego jej nie ujmuje. Tradycje nie spadają na nas z nieba, wszystkie są wymyślane przez człowieka, wcześniej lub później. Fascynuje mnie to, jak powstaje i rozwija się tradycja, dlatego zainteresowały mnie początki dzisiejszych, jakże charakterystycznych dla Meksyku, obchodów Święta Zmarłych. Zdziwiło mnie, jak nowa jest to tradycja. Día de los Muertos na wizytówkę Meksyku wybrali politycy i specjaliści w dziedzinie turystyki w latach 20. XX wieku, a kolorowa fiesta z czaszkami to na dobrą sprawę rzecz jeszcze nowsza. Jest też tradycja licząca jedynie dwa lata – parada w mieście Meksyk, która swój początek zawdzięcza filmowi „Spectre”. Meksykanie ją pokochali. Na wspólną zabawę ściągają tłumy. Pewnie za 20 lat nikt już nie będzie pamiętał, że ta parada narodziła się przez film o Bondzie.