Kukbuk
Kukbuk
Książka o zachowaniach psa

Co mówi pies? Jak prawidłowo interpretować psi język

Bywają niesforne i nieposłuszne. Raz je wychwalamy, raz narzekamy na nie. Jednak czy potrafimy także słuchać naszych psiaków? O tym rozmawiamy z Piotrem i Zofią, behawiorystami, którzy o psach wiedzą (prawie) wszystko.

Agnieszka Zieniuk – absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat, jako redaktorka naczelna serwisu Hello Zdrowie, niestrudzenie tropiła zdrowe trendy, ekonowości, sprawdzone patenty na życie w rytmie slow. Prywatnie nieuleczalna psiara, od wielu lat jako wolontariuszka prowadzi dom tymczasowy dla bezdomnych psów we współpracy z Fundacją Mikropsy. Dyplomowana zoolożka i behawiorystka.

Tekst: Agnieszka Zieniuk

Zdjęcia: Martyna Cybuch

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 30 minut!

Zwierzaki to ich pasja i ogromna miłość. Zosia Zaniewska-Wojtków i Piotr Wojtków właśnie wydali książkę „Słuchając psa” – obowiązkową lekturę w domu, w którym mieszka pies. Jako behawioryści mają rzeczową wiedzę o tym, co mówią do nas nasze psy, i tą wiedzą się dzielą. Okazuje się, że to nie ezoteryczne wtajemniczenie dostępne dla nielicznych. Wystarczy tylko mieć oczy i uszy otwarte na komunikaty naszego psiego przyjaciela!

Większość osób zapytanych o to, co oznacza, że pies ziewa, odpowie, że jest zmęczony. A to niekoniecznie prawda, zgadza się?


Piotr:
Faktycznie ziewanie często występuje w momencie zmęczenia, na przykład gdy pies przeciąga się po drzemce. To samo zachowanie występuje też wtedy, gdy idziemy z psem wzdłuż ruchliwej ulicy, gdzie jeździ dużo samochodów, przechodzą ludzie. Nasz pies zaczyna nerwowo dyszeć, a potem ziewa. To jeden z wielu tak zwanych sygnałów stresu wysyłanych przez psa. Z kontekstu możemy wyczytać, co próbuje przekazać: ta sytuacja mnie niepokoi, jest dla mnie trudna.

Zosia: Tu Piotr opisuje akurat sytuację faktycznie nieprzyjemną dla psa, ale warto wiedzieć, że u zwierzaka stres może pojawić się również w okolicznościach, które my interpretujemy jako przyjemne i pozytywne – co może być dla nas zaskakujące. Na przykład gdy szykujemy się do spaceru, bierzemy do ręki smycz czy szelki, a pies nerwowo zaczyna biegać po mieszkaniu, potem siada przy drzwiach i... ziewa. Zawsze musimy patrzeć na kontekst zachowania. Tak właśnie jest w przypadku ziewania. Co ciekawe, psy prezentują ten sygnał nieświadomie, odruchowo. Można to porównać do sytuacji u ludzi, gdy intensywnie o czymś myślimy, czasem się ekscytujemy i wykonujemy zupełnie nieświadomie pewne ruchy. Ja na przykład teraz, rozmawiając z tobą, podrapałam się po głowie, myśląc, jak najprościej odpowiedzieć na pytanie. To ten sam mechanizm.

Czytamy książkę o tym jak interpretować zachowania psów

Psy wysyłają szereg sygnałów, ale my nie zawsze potrafimy je czytać. Mamy tendencję do personifikowania psów, przypisywania im ludzkich emocji, na przykład wstydu. Czy psy mogą się wstydzić? Czy kiedy się kulą i spuszczają głowę, gdy po powrocie do domu zastajemy rozszarpaną kanapę, możemy to nazwać wstydem?

Piotr: Pamiętajmy, że pies to inny gatunek i nasze interpretowanie jego emocji może być zgubne! Tak jest w opisanej przez ciebie sytuacji. Załóżmy, że po powrocie do domu widzimy zniszczone kapcie, rozkopane kwiatki. Totalna demolka... Od razu wołamy psa i karcącym spojrzeniem wskazujemy na zniszczenia, pytając „co narobiłeś?”. W tej sytuacji zagubiony i wystraszony pies próbuje osłabić naszą złość. Kuli uszy, obniża głowę, w jego spojrzeniu widać też białka oczu. To są wszystko sygnały stresu i strachu, które pies prezentuje, aby osłabić naszą złość, zmniejszyć intensywność naszej agresji.

Zosia: Ważny jest tutaj czynnik czasu. Pies naprawdę nie pamięta, że nabroił godzinę temu. Czuje się źle w tym momencie i dlatego swoim zachowaniem próbuje uniknąć nieprzyjaznej sytuacji. Nie analizuje swoich zachowań sprzed naszego przyjścia. My to interpretujemy jako poczucie winy. Nic bardziej mylnego. Unikajmy takiego podejścia, bo to może tylko i wyłącznie doprowadzić do pogorszenia naszej relacji z psem, a w konsekwencji sprawić, że nie będzie się czuł przy nas bezpiecznie.

Bardzo często widuję taką sytuację: pies jest na smyczy, a na widok przechodnia lub innego psa ujada i szarpie się jak szalony. Zwykle właściciel, kurczowo trzymając smycz, myśli: „on mnie tak kocha, że mnie broni i nikomu nie pozwoli podejść”. To chyba kolejny przykład dość niefortunnej interpretacji zachowania psa...


Zosia:
Bardzo dobry przykład błędnej interpretacji. Pies zachowuje się tak, bo czuje się zagrożony. Zadaniem opiekuna w tej sytuacji jest znalezienie przyczyny zachowania, czyli ustalenie, czego pies się boi. Potem należy z nim nad tym popracować, tak by następnym razem czuł się już w podobnej sytuacji bezpiecznie.  

Piotr: Przykład pierwszy z brzegu. Nierzadko psy boją się postawnych mężczyzn i reagują na nich agresywnie. W takim wypadku nauczmy go, by podczas spaceru, idąc za nami, wymijał takie osoby w bezpiecznej dla niego odległości. Możemy zejść na trawnik, ukucnąć przy naszym psie i przepuścić takiego człowieka. Nie narażajmy psa na trudną sytuację, prowadząc go na krótkiej smyczy na wąskim chodniku, gdzie jest konieczność minięcia tej „strasznej” osoby w małej odległości. Jeśli mu tego oszczędzimy, nasz pies będzie się czuł pewnie i wtedy będzie nam ufał jako przewodnikom. Dopiero wtedy naprawdę nas pokocha. Swoją drogą uważam, że wszystkie moje psy mnie bardzo kochały, ale między innymi dlatego że interpretowałem ich świat po psiemu.

Ilustracja w książce o zachowaniach psów

Żeby interpretować świat „po psiemu”, trzeba się nauczyć języka psów, ich mowy ciała... Weźmy taki ogon. Gdy merda, to wszystko jest w porządku? Pies jest szczęśliwy?

Piotr: To zbyt duże uproszczenie. Machanie ogonem to sygnał, który świadczy o pobudzeniu. Rzeczywiście, gdy pies się cieszy, jest pobudzony, zatem macha zwykle ogonem. Ale pies może pobudzić się też, gdy jest sfrustrowany, zezłoszczony czy przestraszony. Pamiętam, jak spacerowałem ze swoim staffikiem i zbliżył się do nas labrador. Podchodząc z naprzeciwka do mojego psa, machał ogonem postawionym do góry na sztorc. Gdy był już blisko, zaczął warczeć. Ewidentnie jego pobudzenie nie oznaczało radości, bardziej złość związaną z tym, że czuł się przy moim psie zagrożony.

Warczenie to kolejny bardzo ważny sygnał. Właściciele, w obawie przed agresją, często za nie karcą. Słusznie?

Zosia: Nie. Nie wolno tego robić. Warczenie najczęściej pojawia się, gdy pies się boi. Naszym zadaniem w takiej sytuacji jest zastanowić się, co sprawia, że zwierzak się wystraszył, a nie jego karcenie. Praca behawiorystów polega głównie na zmianie emocji psa, a nie skupianiu się wyłącznie na karaniu czy nagradzaniu.

Piotr: Uważajmy, bo dodatkowo karcony za warczenie pies w przyszłości może przestać warczeć i od razu przejdzie do ataku. Ja się cieszę, że mój pies warczy, bo jest w stanie w ten sposób delikatnie zasygnalizować, że się źle czuje w danej sytuacji. I to jest dla mnie cenna informacja.

Skoro mowa o psich emocjach. Chcemy, by nasi pupile czuli się komfortowo oraz bezpiecznie. Czy to nie jest tak, że emocje psiaka są trochę wypadkową naszych emocji? Jeśli my na spacerze boimy się i nie jesteśmy pewni i spokojni, czy to udziela się zwierzęciu?

Piotr: Właściwa postawa opiekuna to podstawa pracy z psami problemowymi. Ja jako behawiorysta pracuję na początku przede wszystkim nad tym, aby opiekun poczuł się lepiej w trudnej sytuacji. To niełatwe, bo historia nieprzyjemnych doświadczeń psa jest zwykle długa i pełna stresujących doświadczeń. Praca nad emocjami opiekuna jest często fundamentalna. Jednak twierdzenie, że emocje psa to wypadkowa naszych emocji, jest dużym uproszczeniem. To kwestia nie tylko naszych emocji oraz wspólnych doświadczeń z psem, ale też jego własnej historii, stanu zdrowia czy środowiska, w którym przebywa.

Zosia: Mam dobry przykład na to, jak to działa. Kiedyś pracowałam ze strachliwą suczką, która atakowała obcych ludzi. Wcześniej mieszkała w schronisku. Trafiła tam po interwencji, ponieważ była bita przez swojego poprzedniego właściciela. Adoptowała ją bardzo ciepła i pełna empatii osoba, która bardzo chciała pomóc temu psu. Niestety mieszkała na dziesiątym piętrze wysokiego budynku w Warszawie. Przez to codziennie suczka musiała jeździć na spacery windą, gdzie w bardzo ciasnej przestrzeni zmuszona była do przebywania z osobami, których się bała. W końcu zauważyła, że gdy naszczeka na osobę wchodzącą do windy, ta wyjdzie i oczywiście poczeka na kolejną windę. Takie działanie było skuteczne, więc psiak szybko nauczył się, że takie postępowanie pozwala mu na uniknięcie stresującej sytuacji. W tym przypadku to środowisko, w którym przebywa pies, i jego historia ukształtowały jego zachowania, nie postawa i emocje opiekunki.

Zosia Zaniewska-Wojtków i Piotr Wojtków właśnie wydali książkę „Słuchając psa”

To bardzo trafnie pokazuje, że psy bardzo szybko się orientują, co im się opłaca. I takie zachowania będą powtarzać, prawda? Jeśli to działa, utrwalają takie zachowanie, bo jest skuteczne.

Piotr: Zgadza się. Co ważne, motywacją może być nie tylko nagroda, ale także uniknięcie nieprzyjemnej sytuacji i związane z nim uczucie ulgi, jak w opisanej powyżej sytuacji.

Skoro mówimy o nagradzaniu. Jako behawioryści pracujecie metodą pozytywnego wzmacniania. Nagroda, a nie kara. Ale czy to oznacza, że chcąc wychować spokojnego, posłusznego psa, nie możemy w ogóle go karać? 

Zosia: Rzeczywiście, w nauce i szkoleniu stosujemy techniki oparte o nagradzanie zachowań, ale to nie jest tak, że kara w naszej pracy nie występuje w ogóle.

Piotr: Kiedyś mój pies chciał pogonić mojego kota, powiedziałem mu „nie” i odprowadziłem za karę na posłanie. Zrobiłem to bardzo spokojnie. Było to przykre dla psa, ale jednocześnie na tyle mi ufał, czuł się przy mnie bezpiecznie, że nie musiałem się z nim szarpać ani walczyć. Zaakceptował wprowadzoną regułę. Stało się tak dlatego, że miał do mnie zaufanie i czuł się przy mnie bezpiecznie – i to jest podstawa pracy z psem. Nigdy w takiej sytuacji nie uderzyłbym psa w ramach kary, nigdy! Takie działanie może wywołać strach i utratę zaufania do opiekuna i jest to bardzo ryzykowne. A poza tym kompletnie nieskuteczne. Nie chodzi nam przecież o to, by nasz pies się nas bał, ale by nam ufał.

W takich sytuacjach bezcenna jest nauka komend, o których w Słuchając psa piszecie bardzo dużo. Moją ulubioną jest komenda zwalniająca, bo bardzo porządkuje psu świat i jest czytelna. Dlaczego warto uczyć psa komend?

Piotr: Tak, komenda zwalniająca to bardzo ważny element, który pokazuje psu, kiedy jest początek, a kiedy koniec zadania. Dzięki temu komunikaty z naszej strony są bardzo czytelne i przejrzyste. Pies wie, czego od niego oczekujemy. A to ważne. Pies musi znać nasze oczekiwania i temu służą komendy.

Zosia: Przede wszystkim, gdy nauczymy psa podstawowych umiejętności, łatwiej będzie mu się żyło  w naszym ludzkim świecie. I nam też.

Piotr: Pamiętam, jak kiedyś prowadziłem wykład, podczas którego był ze mną mój pies. Jedna z moich studentek miała na talerzyku kilka ciastek. Pies podszedł zainteresowany zapachami. Studentka przy wymuszającym psie nie mogłaby się skupić na słuchaniu, więc zawołałem go po imieniu i poprosiłem, aby położył się na kocyku. Ponieważ Bordo znał tę komendę i lubił ją, wszyscy czuliśmy się komfortowo. Dzięki temu nie musiałem się denerwować tym, że nie wiem, co zrobić ze zwierzakiem w takiej sytuacji. To właśnie dzięki treningowi oraz historii przyjemnych doświadczeń związanych z tą komendą udało nam się osiągnąć taki efekt. Podobnych przykładów z życia wziętych można wymieniać mnóstwo. Odnosząc się do tej historii – Bordo wiedział, jak się ma zachować, czuł się w sytuacji bezpiecznie i pewnie, bo moje oczekiwania były jasne i precyzyjne wobec psa. I to jest chyba największa zaleta pozytywnego szkolenia.

Porządkując psu świat, musimy pamiętać, że psiak ma podstawowe potrzeby, które trzeba zaspokoić. Jak sen, jedzenie czy ruch. Jeśli przed wyjściem do pracy na 8 godzin wyjdę z nim do parku i 100 razy rzucę mu piłkę, żeby się wybiegał, to dobrze zrobię? Takich piłkarzy porannych mam na osiedlu setki...

Piotr: Raczej nie. To trochę tak, jakby komuś, kto trenuje sporty ekstremalne czy sporty walki, po wysiłku kazać od razu położyć się do łóżka. Pobudzenie i utrzymująca się długo adrenalina sprawią, że to się nie uda. Ten ktoś poczuje się sfrustrowany. I na pewno nie zaśnie.  

Zosia: Alternatywą może być natomiast trening zrównoważony. Można psa zmęczyć zupełnie inaczej. Raczej szukaniem schowanych w trawie zabawek czy ćwiczeniami z nagrodami. Dwa, trzy rzuty piłeczką oczywiście nie zaszkodzą, ale pamiętajmy, aby z takim uporczywym rzucaniem piłki nie przesadzać.

Rozmawiamy o tym jak rozwiązywać psie problemy.

O tym, jak zaplanować spacer z psem, piszecie w „Słuchając psa” całkiem sporo i podrzucacie superpomysły. Sama z nich skorzystam. Piszecie też, że... jako właściciele psów nie do końca wiemy, jak je głaskać! Naprawdę można źle głaskać psa?

Zosia: Niestety, można. Przede wszystkim pamiętajmy, że nie wszystkie psy lubią głaskanie. Naprawdę. Niektóre z nich, bardziej niezależne, będą wolały inną formę kontaktu niż dotyk. Są też psy, które uwielbiają się wtulać. Na przykład jeden z labradorów, którego szkoliłam, uwielbiał opierać się całym ciałem o nogi opiekuna. Z kolei suczka husky, którą trenowałam, nie lubiła dotykania. Czasami drapanie przy nasadzie ogona jej się podobało, ale musiała mieć na to ochotę. Musimy to uszanować. I, co ważne, niczego nie robić na siłę.

Piotr: Pamiętajmy też, że takie ruchy jak podchodzenie do psa na wprost, nachylanie się nad nim, patrzenie mu w oczy, obejmowanie go, to sygnały, które w psim świecie pojawiają się w sytuacjach ofensywnych. Unikajmy tego. Psy wolą być głaskane po klatce piersiowej, za uszami czy po łopatkach. Ważne jest też, by pamiętać, że odpoczynek dla psa to świętość. Uszanujmy to. Jeżeli nasz pupil leży na posłaniu i odpoczywa, nie podchodźmy do niego. Bezpieczniej będzie, gdy usiądziemy na dywanie, zawołamy go do siebie i zaproponujemy głaskanie.

Czyli musimy cały czas po prostu czujnie obserwować psa, by wiedzieć, czy czuje się komfortowo. W takim razie jeszcze jedno ważne pytanie. Osobiście nie przepadam za „śmiesznymi” filmikami, umieszczanymi na YouTubie, które pokazują komiczne zachowania psów. Pies goni swój ogon albo stoi oparty czołem o ścianę, pewnie się obraził... Czy takie nietypowe zachowania, które mogą nam się wydawać zabawne, jak choćby saneczkowanie, nie bywają przypadkiem sygnałem, że ze zdrowiem naszego psa coś jest nie tak?

Piotr: Oczywiście tak może być i najczęściej jest. Też mnie nie śmieszą takie filmiki. Pies goniący własny ogon może być chory, ale niewykluczone też, że jest to przejaw zachowania kompulsywnego, wynikającego z dużego stresu i problemu emocjonalnego. Stanie z czołem przy ścianie może świadczyć o problemach neurologicznych, a saneczkowanie o problemach z trawieniem. U mnie pojawia się współczucie, nie rozbawienie, gdy widzę takie obrazki.

Powiedzcie jeszcze, jak to jest z psami schroniskowymi? Poświęcacie tematowi cały rozdział. Z mojego doświadczenia wynika, że niestety nadal ludzie boją się adoptować psy, wolą kupić te z hodowli, bo psy ze schroniska mają opinię trudnych... Czy naprawdę jest między nimi aż taka różnica?

Zosia: To bardzo ważna kwestia. W schronisku czeka na szansę mnóstwo psów o różnych charakterach. Są psy bardziej społeczne, zrównoważone, ale też takie z większymi bądź mniejszymi problemami. Niedawno prowadziliśmy zajęcia dla studentów w schronisku i w oczach naszych kursantów pojawiały się łzy... Dlaczego tak wdzięczne, radosne i pełne empatii zwierzaki nie mają domów? Z drugiej strony, zanim adoptujemy psa, musimy go poznać naprawdę dobrze. Dowiedzieć się, czy nasze warunki będą dla niego odpowiednie, czy jesteśmy w stanie dać mu to, czego potrzebuje. Naprawdę niewskazane są pochopne decyzje, oparte o pierwsze wrażenie typu „ten piesek mi się podoba”. Zapytajmy najpierw wolontariuszy, jakie potrzeby ma psiak, który nas ujął. Jakie sprawia problemy. Im więcej się dowiemy, tym trafniejszą podejmiemy decyzję.

Piotr: W Korabiewicach, w schronisku, z którym współpracujemy, połowa kadry uczęszcza na nasze szkolenia. Ci ludzie potrafią naprawdę świetnie doradzić, czy dany pies dobrze będzie się czuł w konkretnych warunkach. Warto po prostu zapytać.

Jak nauczyć psa cierpliwości

Trzy złote zasady mądrego opiekuna psa według Zosi i Piotra?

Piotr: To ja zacznę – bo to niełatwe pytanie. Po pierwsze obserwacja i edukacja – istotne jest, aby opiekunowie potrafili rozpoznawać sygnały, które wysyłają ich psy. Wnikliwa obserwacja pomoże nam zinterpretować zachowanie naszego psa. Mam ogromną nadzieję, że nasza książka będzie w tym pomocna. 

Zosia: Będę podkreślać rolę empatii. Dobry opiekun powinien rozpoznawać, co jego pies czuje, i tak dostosować swoje działania, aby pies czuł się jak najlepiej w różnych trudnych sytuacjach. Gdy się boi – okazywać mu wsparcie, gdy się frustruje – podpowiedzieć, jak ma się zachować. Pamiętajmy, że pies szczęśliwy to taki, który ma zaspokojone swoje potrzeby – zabawa, węszenie, potrzeby łowieckie czy chęć współpracy z człowiekiem. Jeżeli w mądry sposób będziemy je zaspokajać, pies będzie czuł się przy nas dobrze.

„Słuchając psa” ukaże się w księgarniach 4 września 2019 nakładem wydawnictwa Buchmann

Zosia Zaniewska-Wojtków i Piotr Wojtków właśnie wydali książkę „Słuchając psa”

Zofia Zaniewska-Wojtków

Behawiorystka COAPE i trenerka psów. Absolwentka stosowanej psychologii zwierząt, magister bioetyki. Studiowała również socjologię na University of Bath. Członek Stowarzyszenia Behawiorystów i Trenerów COAPE, certyfikowany trener Fear Free Animal Trainer. Założycielka firmy Psiedszkole (psiedszkole.pl), w której wraz z mężem prowadzi treningi psów. Wspólnie prowadzą też szkołę trenerską Wojtków Szkolenia, która organizuje kursy, wykłady i warsztaty przygotowujące do pracy trenera oraz behawiorysty psów. Zawzięcie trenuje ze swoim psem Bordo obedience oraz ostatnio również nosework.

Piotr Wojtków

Skończył studia na Wydziale Ochrony Środowiska Politechniki Warszawskiej. Od tamtej pory całkowicie oddał się pracy z psami. Przez lata zajmował się szkoleniem psów asystujących dla osób z niepełnosprawnościami ruchowymi. Zajmuje się nie tylko ogólnym szkoleniem, ale przede wszystkim pracą z psami problemowymi. Współpracuje ze schroniskiem w Korabiewicach prowadzonym przez fundację VIVA, gdzie koordynuje pracę z przebywającymi tam psami problemowymi. 

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk