To bardzo trafnie pokazuje, że psy bardzo szybko się orientują, co im się opłaca. I takie zachowania będą powtarzać, prawda? Jeśli to działa, utrwalają takie zachowanie, bo jest skuteczne.
Piotr: Zgadza się. Co ważne, motywacją może być nie tylko nagroda, ale także uniknięcie nieprzyjemnej sytuacji i związane z nim uczucie ulgi, jak w opisanej powyżej sytuacji.
Skoro mówimy o nagradzaniu. Jako behawioryści pracujecie metodą pozytywnego wzmacniania. Nagroda, a nie kara. Ale czy to oznacza, że chcąc wychować spokojnego, posłusznego psa, nie możemy w ogóle go karać?
Zosia: Rzeczywiście, w nauce i szkoleniu stosujemy techniki oparte o nagradzanie zachowań, ale to nie jest tak, że kara w naszej pracy nie występuje w ogóle.
Piotr: Kiedyś mój pies chciał pogonić mojego kota, powiedziałem mu „nie” i odprowadziłem za karę na posłanie. Zrobiłem to bardzo spokojnie. Było to przykre dla psa, ale jednocześnie na tyle mi ufał, czuł się przy mnie bezpiecznie, że nie musiałem się z nim szarpać ani walczyć. Zaakceptował wprowadzoną regułę. Stało się tak dlatego, że miał do mnie zaufanie i czuł się przy mnie bezpiecznie – i to jest podstawa pracy z psem. Nigdy w takiej sytuacji nie uderzyłbym psa w ramach kary, nigdy! Takie działanie może wywołać strach i utratę zaufania do opiekuna i jest to bardzo ryzykowne. A poza tym kompletnie nieskuteczne. Nie chodzi nam przecież o to, by nasz pies się nas bał, ale by nam ufał.
W takich sytuacjach bezcenna jest nauka komend, o których w „Słuchając psa” piszecie bardzo dużo. Moją ulubioną jest komenda zwalniająca, bo bardzo porządkuje psu świat i jest czytelna. Dlaczego warto uczyć psa komend?
Piotr: Tak, komenda zwalniająca to bardzo ważny element, który pokazuje psu, kiedy jest początek, a kiedy koniec zadania. Dzięki temu komunikaty z naszej strony są bardzo czytelne i przejrzyste. Pies wie, czego od niego oczekujemy. A to ważne. Pies musi znać nasze oczekiwania i temu służą komendy.
Zosia: Przede wszystkim, gdy nauczymy psa podstawowych umiejętności, łatwiej będzie mu się żyło w naszym ludzkim świecie. I nam też.
Piotr: Pamiętam, jak kiedyś prowadziłem wykład, podczas którego był ze mną mój pies. Jedna z moich studentek miała na talerzyku kilka ciastek. Pies podszedł zainteresowany zapachami. Studentka przy wymuszającym psie nie mogłaby się skupić na słuchaniu, więc zawołałem go po imieniu i poprosiłem, aby położył się na kocyku. Ponieważ Bordo znał tę komendę i lubił ją, wszyscy czuliśmy się komfortowo. Dzięki temu nie musiałem się denerwować tym, że nie wiem, co zrobić ze zwierzakiem w takiej sytuacji. To właśnie dzięki treningowi oraz historii przyjemnych doświadczeń związanych z tą komendą udało nam się osiągnąć taki efekt. Podobnych przykładów z życia wziętych można wymieniać mnóstwo. Odnosząc się do tej historii – Bordo wiedział, jak się ma zachować, czuł się w sytuacji bezpiecznie i pewnie, bo moje oczekiwania były jasne i precyzyjne wobec psa. I to jest chyba największa zaleta pozytywnego szkolenia.
Porządkując psu świat, musimy pamiętać, że psiak ma podstawowe potrzeby, które trzeba zaspokoić. Jak sen, jedzenie czy ruch. Jeśli przed wyjściem do pracy na 8 godzin wyjdę z nim do parku i 100 razy rzucę mu piłkę, żeby się wybiegał, to dobrze zrobię? Takich piłkarzy porannych mam na osiedlu setki...
Piotr: Raczej nie. To trochę tak, jakby komuś, kto trenuje sporty ekstremalne czy sporty walki, po wysiłku kazać od razu położyć się do łóżka. Pobudzenie i utrzymująca się długo adrenalina sprawią, że to się nie uda. Ten ktoś poczuje się sfrustrowany. I na pewno nie zaśnie.
Zosia: Alternatywą może być natomiast trening zrównoważony. Można psa zmęczyć zupełnie inaczej. Raczej szukaniem schowanych w trawie zabawek czy ćwiczeniami z nagrodami. Dwa, trzy rzuty piłeczką oczywiście nie zaszkodzą, ale pamiętajmy, aby z takim uporczywym rzucaniem piłki nie przesadzać.