Kluczowy był szlak korzenny (zwany też morskim szlakiem jedwabnym), którym już 2 tysiące lat p.n.e. przyprawy z Azji przez Bliski Wschód trafiały do Europy. Maroko było po drodze. Dzięki temu dotarły tu cynamon, kurkuma, imbir czy pieprz. I zamiłowanie do różnorodności. Dawno temu, gdy w europejskich kuchniach wciąż dominowały dania ciężkie i raczej monotonne, na dworze mauretańskim królowały granaty, cytrusy, bakłażany i cała lista egzotycznych przypraw stosowanych w najrozmaitszych konstelacjach, czego dowodzi dziś chociażby tradycyjna obecność szafranu w paelli.
Najpopularniejsza mieszanka przypraw, ras el hanout, zawiera ponad 9 składników, choć Nargisse Benkabbou – marokańska blogerka kulinarna mieszkająca w Wielkiej Brytanii – podaje, że może ich być do 60. Obok kurkumy, kardamonu, cynamonu, różnych rodzajów pieprzu, zgodnie z nazwą kompozycji oznaczającą „z górnej półki”, trafiają do niej dodatki tak wysublimowane jak płatki róż. Przyprawa ta dodawana do większości potraw na gorąco nadaje im charakterystyczny korzenny aromat, który jest podobnym wyróżnikiem kuchni marokańskiej jak curry indyjskiej. Efekt jest zniewalający. Zwłaszcza przy połączeniu tego rarytasu ze słodkimi dodatkami, takimi jak daktyle, suszone morele, śliwki czy migdały. Inny charakterystyczny składnik tej kuchni – kiszone cytryny o cierpko-kwaśnym smaku – także zapada w pamięć. I świetnie komponuje się z sałatkami warzywnymi oraz tażinami.